Joga

Joga to indyjski system filozoficzny uznający jedność ciała i umysłu, podkreślający konieczność życia w zgodzie z zasadami etyki, uznający medytację za filar rozwoju duchowego , a odpowiednie ćwiczenia ciała (hatha joga) za drogę do samopoznania.

W Europie i USA jogę spopularyzował mistrz B.K.S. Iyengar uczeń “ojca współczesnej hathajogi” – Śri Tirumalai Krishnamacharyi.

Joga poprzez praktykę asan i ćwiczenia oddechu (pranayama) mocno i pozytywnie wpływa na zdrowie. Każda z asan (pozycji w jodze) na swój sposób uzdrawia ciało ćwiczącego, nie tylko mięśnie, ale wszystkie organy wewnętrzne. Praktykując jogę podnosimy świadomość ciała, przepływającej w nim energii, roli oddechu w procesie życia. Budujemy świadomość siebie, ale też czujemy się częścią natury.
Joga uczy cierpliwości i uspakaja, ale nie zabiera energii tylko jej dodaje. Pozwala pozbyć się stresów, wyciszyć, żyć uważniej i pełniej.

Część ćwiczących zainteresowana jest tylko praktyką asan, traktując jogę jako kolejną formę aktywności fizycznej. Dla szczególnie niecierpliwych zaistniała ashtanga joga proponująca wykonywanie w szybkim tempie całych sekwencji asan. Ta forma także daje korzyści, bo i ona uelastycznia ciało i rozwija jego gibkość.
Zachęcam jednak do pełnej praktyki jogi, u sprawdzonego instruktora. Po kilku latach można praktykować samodzielnie w domu.
Joga to równowaga między ciałem, duchem i umysłem. To całość.

Komentarze 6 komentarzy

Dołącz do dyskusji…

Komentarz jest wymagany

Podpis jest wymagany

Aniu, ashtanga joga nie jest “jogą dla niecierpliwych” i nie jest prawda, że w szybkim tempie wykonuje się całe sekwencje asan. Ashtanga jest, obok jogi Iyengar, najbardziej tradycyjną formą, polegającym na absolutnym zgraniu oddechu ćwiczącego z sekwencją adan, które wykonuje zgodnie ze swoim stopniem zaawansowania. Sama zaledwie pierwsza seria, to 60-90 minut ćeiczeń. Ashtanga uważana jest też za najcięższą formę jogi, właśnie ze względu na czas trwania i swoisty konserwatyzm, polegający na powtarzaniu za każdym razem tych samych sekwencji asan.
Być może chodziło Ci o power jogę?
Duża racja, aby zawsze zaczynać pod okiem dobrego instruktora!
Tak jak z każdym sportem, warto zaczynać z głową i wiedzą, aby kontynuować w zgodzie ze sobą, lecz bogatym w niezbędne informacje.

Pozdrawiam Cię serdecznie, fajna z Ciebie kobieta!

Witam! Najpierw podstawowe informacje. Mam typ budowy grubokościstej, zawsze szybko rosłem wzwyż i mam tendencje do otłuszczania się. Niestesty zatrzymałem się na marnych 190cm. Żeby spalać tłuszcz muszę robić min. po 100 kopnięć w seriach z obciążnikami oraz długie i katorgiczne treningi kickoboxingu i doprowadzać się do kwasicy ketonowej przy żelaznej diecie wykluczającej zboża, nabiał i rośliny strączkowe (przy takiej utrzymuje stały poziom tłuszczu). Trening ogólnorozwojowy nie przynosi mi żadnych korzyści poza zmęczeniem. Po 10 latach trenowania karate od małego miałem zerowe efekty. Dla porównania, gdy w okresie liceum zacząłem ćwiczyć sam w domu, to od bazowych 3 serii po 10 przysiadów i ledwo przebiegniętego 1 km wolnym tempem, po trzech miesiącach robiłem 3 x 300 przysiadów. Biegałem też po 10km od chwili gdy robiłem 50 przysiadów, ale jakoś nie zwiększałem dystansu, no i szybkościowo 4 km robiłem w 16min. Od tamtej pory niszczyłem wszystkich kondycyjnie i technicznie na treningach karate. Jednak pomimo treningu na worku miałem raczej zerowe doświadczenie w walce. Poza prawdziwą walką mam dziwną fobię przez którą bardziej boję się uderzyć kogoś na sparingu niż sam zostać uderzonym, więc wszystkie techniki muszę spowalniać albo w ogóle ich nie robię tylko jakieś dziwactwa i przez to się plączę. Na ostatnim egzaminie na 1kyu pogubiłem się przez to bo nie chciałem robić ulubionych technik na kumite. Bałem się że zrobię krzywdę koledze. Karate bez kontaktowe i trening ogólnorozwojowy jednym słowem nie przyniósł mi nic dobrego.
Przeciwnie jednak do przysiadów, miałem problemy z pompkami, więc jak zacząłem od 10 pompek tak tkwiłem na 10 ;/.
Potem dorwałem się do sztangi i ławki do wyciskania, drążka i ławeczki do brzuszków. Brzuszki robię po 100 na serię na takiej ławeczce, przez jakiś czas z tależem 20kg. Podciągnięcia robiłem do max 15 szerokim nachwytem. Robiłem też przysiady ze sztangą i doszedłem do obciążenia 50kg ze sztangą po 100 na serie. A dzięki wyciskaniu sztangi mogłem już robić 30 pompek. O dziwo robiłem też 30 pompek na poręczach. Jednak gdy robiłem same pompki, to nie mogłem przebić się przez granicę 30 i też były takie beznadziejne. Zawsze miałem górę słabszą od nóg. Teraz jednak robi się ciekawie. Długo się męczyłem, żeby przebić się przez 30 pompek i robić je lepiej. Robiłem nawet pół-pompki i po 100 powtórzeń na serie w wyciskaniu sztangi 40kg. Zauważyłem, że między przysiadami a pompkami jest diametralna różnica. Przy przysiadach co wyprost nóg jest odpoczynek a przy pompkach zawsze napięcie mięśni. Dlatego od jakiegoś roku ćwiczę pompki w stylu yogi w których co powtórzenie pompki przechodzę do “psa z głową w dół”. Przez rok musiałem przestać ćwiczyć wszystko inne bo miałem gorszą efektywność w pompkach. Ogólnie za cel postawiłem sobie planche. Zaczynałem od podstawowych pompek yogi z wyginaniem do góry po 50 aż doszedłem do 100. Rozbiłem to na 3×50 i wersje na nieco trudniejszą. Potem robiłem w takim schemacie pompki przez jakiś rok. Podzieliłem też je na dwa główne odłamy. 1 – z pozycji psa głową w dół zgięcie ramion i idąc brodą po ziemi wypchnięcie do góry. 2 – z ppp przejście górą do podporu przodem. Obecnie jestem przy pompek z dłońmi leżącymi na wysokości pępka i wypychaniu się w tył (stopy wciągam do przodu), robię je z /bez uchwytami do pompek aby schodzić jak najniżej. Co jakiś czas sprawdzałem czy mogę robić także inne ćwiczenia. Dopiero po roku dałem radę wcisnąć pomiędzy sesje pompek inne. Ogólnie preferuję ćwiczenia złożone. Mój plan treningowy wygląda teraz tak: Dzień 1. Pompki 2×70 ver 1 lub 2. Dzień 2 lub 3: podciągnięcia na drążku z oparciem nóg aby zachować pełną motorykę ruchu, 1×60. Rollout z kolan mieszany z niepełnym rollout ze stóp 2×60. Z kucania wyrzut nogi w przód z oparciem na drugiej stopie i na dłoni i wyrzut nogi w tył do pozycji psa z głową w dół 2×60 (robię na obie nogi na zmianę, zaczerpnięcie z animal flow workout). Dzień 3 lub 4: chodzenie na rękach z nogami na ścianie 6×70. Podskoki na podwyższenie z przysiadu 1×70. Wykroki 1×120. Czasem między te dni wcisnę rozciąganie statyczne i trening kopnięć z obciążnikami. Polecam ćwiczenia w stylu yogi ludziom z podobnymi problemami z siłą góry ciała, jednak nie na spalanie tłuszczu. Od samych pompek jestem na poziomie: https://www.youtube.com/watch?v=auonjsq3h_s
Ostatnio udało mi się zrobić też kilka powtórzeń uniesienia nóg opierając barki na poręczach. Musze też spróbować stanie na rękach z oparciem głowy.

Pamiętam jak kiedyś w niedziele ok. godziny 10:00 była joga w telewizji 😉 Fajna aktywność 😉

Aniu dlaczego moje mięśnie brzucha nie chcą pracować podczas ćwiczeń? 🙁 nie napinaja się.

Sama je musisz napiąć.
Pozdrawiam

Jeśli dopiero zaczęłaś ćwiczyć Twoje mięśnie muszą nauczyć się pracować. Popracuj nad tymi partiami mięśni- np. robiąc brzuszki. Po kilku dniach poczujesz różnicę,czując ze mięsnie zaczynaja pracować. Możesz także nieprawidłowo wykonywać jakieś cwiczenia,dlatego mięsnie nie pracują tak jak powinny.