Truciciele

Przypomniało mi się ostatnio spotkanie w sklepie z dawno nie widzianą daleką znajomą. Ucieszyłam się, kojarzyła mi się z miłymi wspomnieniami sprzed lat.

Pogadałyśmy. W ciągu 5 minut dowiedziałam się, że zagraniczny urlop, z którego wróciła był beznadziejnie nudny i nie poleca mi hotelu, w którym była, bo obsługa jest tam mało profesjonalna. Dowiedziałam się też, że sklep, w którym jesteśmy ma tragiczną ofertę, a kasjerka jest leniwa i powolna (pani kasjerka właśnie usiłowała uspokoić rozdrażnionego klienta). Kiedy znajoma wdała się w sprzeczkę z panem z obsługi sklepu miałam dość. Przestałam się uśmiechać, poczułam, że robi mi się gorzej. W parę chwil ta dziewczyna wysłała do mnie kilka negatywnych komunikatów. Tylko negatywnych. Szybko zakończyłam spotkanie.

Zdarzało mi się narzekać, jak chyba każdemu. Są dni, kiedy jest nam z otoczeniem nie po drodze. Czasem dlatego, że gryzie nas rzeczywisty problem, a czasem „bo tak”. Jednak złe samopoczucie nie daje nam prawa do zatruwania świata. Możemy pomarudzić przyjaciółce lub partnerowi, jeśli prowadzi to do poprawy nastroju. Ale nie traktujmy bliskich jak kosza na śmieci, do którego codziennie wyrzucamy frustracje i oczyszczeni idziemy sobie dalej.

Niestety są osoby, które po prostu lubią truć. Przy kawie opowiedzą o swoich problemach, a kiedy spróbujesz wejść w rozmowę proponując możliwe rozwiązania tych problemów, szybko wykażą Ci, że ich kłopotów nie da się pozbyć. Takie osoby po prostu kochają być nieszczęśliwymi, choć obiektywnie patrząc często mają bardzo udane życie. Po kolejnym spotkaniu z takim człowiekiem czujesz się jak balonik, z którego uleciało powietrze. Znów wysłuchałeś tej samej opowieści, znów dowiedziałeś się, że nic się nie da zrobić. Rozmówca żegna się z Tobą wcale zadowolony, a Ty masz ochotę wziąć prysznic.
Są też ludzie, którzy – jak moja znajoma, dowartościowują się krytykując wszystko i wszystkich. Z nimi też jest ciężko wytrzymać.

Spójrzmy czasem na siebie samych, posłuchajmy jakby z zewnątrz co przekazujemy innym. Czym się z nimi dzielimy. Usłyszałeś, że trujesz? Przestań! Frustracje wyładuj w treningu!

Unikajmy, jeśli to możliwe wampirów energetycznych. Bo tylko zabierają. Naszą energię możemy wykorzystać na dobre działanie dla innych i siebie. Nie dawajmy sobie zetrzeć uśmiechu z twarzy :).

DSC_8748

PS. Dopisuję po przeczytaniu pierwszych komentarzy – jak sobie radzić z zatruwaczem? Sposób mojej ciotki, która miała takiego w pokoju w pracy: powiedziała mu, że limit negatywnych komentarzy, które jest w stanie znieść to 5. Powyżej tej liczby wyłącza słuchanie. Pan próbowała dalej truć, bo nie umiał żyć inaczej. Ale przy braku reakcji w końcu się obraził i przestał.

foto: Adam Mruk

Komentarze 57 komentarzy

Dołącz do dyskusji…

Komentarz jest wymagany

Podpis jest wymagany

Tak, dużo jest wokół takich rozgoryczonych osób…ja staram się “walczyć” z tym również swoim przykładem- Staram się dziękować ?.
W sklepie ekspedientce za obsługę, sprzątaczce za czystą klatkę schodową w bloku. Gdy z kimś rozmawiam staram się znaleść choć jedną dobrą, nawet drobną rzecz w zachowaniu, ubiorze ktora mozna docenić. Moją Mamę, a ona również lubi narzekać ?, proszę o 5 dobrych rzeczy, które ją spotkały w danym dniu. To nie jest tak, ze za każdym razem mi wychodzi i za każdym razem o tym pamiętam, ale staram sie mieć z tyłu głowy by “zło – dobrem zwyciężać” ?

Ja również się pod tym podpisuję. Też miałam styczność z wampirem energetycznym – nie tylko tej osobie nic w życiu się nie może udać, ale twierdziła też, że każde moje przedsięwzięcie skazane jest na porażkę (nawet trawa w ogródku miała mi nie wyrosnąć). Takie osoby nie tylko negatywnie postrzegają świat, ale też wywołują wieczne poczucie winy w otoczeniu. Próbowałam więc stopniowo, aby tej osoby nie urazić, ograniczyć kontakty, co okazało się nieskuteczne. Wykorzystałam więc pierwszą lepszą okazję, kiedy ta osoba “strzeliła focha” bez konkretnego powodu i urwałam kontakt. Moje życie wróciło do normy i znów czuję, że żyję!! I to polecam wszystkim “ofiarom” wampirów. Życie mamy tylko jedno nie marnujmy go na osoby, które chcą nam je zatruć.

A co zrobić jeśli trucicielem jest własne DZIECKO? i to małe? pracujemy nad rozwojem emocjonalnym od kilku lat, budujemy dowartościowujemy, jesteśmy, kochamy, konsultujemy się z psychologami… ale są dni, tygodnie kiedy nie masz siły się starać a wtedy spirala sie nakręca. Mądre, zdolne, ambitne dziecko. Ma 7 lat a wysysa energię jak stary wampir 😉

Aniu, a co zrobić, jeśli takimi trucicielem jest najbliższa rodzina? Mama, babcia… Obie identyczne. Też taka będę?? 🙁 Narzekają zawsze i na wszystko. Jest im najgorzej, są chore chyba najbardziej na świecie, wszystko co najgorsze, ich własnie spotyka itp. Za to “wszyscy inni” to mają super i są najlepsi. Przejmują się naprawdę niepotrzebnie, a jeśli już, to problemami takimi trochę na własne życzenie. Obie niestety są na tyle leniwe, że nie chcą nic w swoim życiu zmienić, nawet najdrobniejszych rzeczy, a wręcz oczekują wyręczania ich we wszystkim. Za całe zło obwiniają cały świat i “wszystkich innych”. Olewać się nie da, rad nie przyjmują. dalej brną w tym swoim narzekaniu. Kilka razy zwracałam na to uwagę, ale spotkałam się z jeszcze większym wyrzutem na temat braku szacunku do osób starszych i do ich problemów. Po godzinie spędzonej z nimi pryska cały optymizm, radość itp. Ograniczyłam zatem wizyty w rodzinnym domu do absolutnego minimum (za co też mi się obrywa), a po każdej takiej “przymusowej” wizycie mam chęć zerwać kontakty w ogóle 🙁

Brawo, w punkt. Jako sprzedawca w sklepie odzieżowym ciągle tego doświadczam. Klienci przychodzą się wyżyć na sprzedawcach, zarzucają nas ogromem negatywnych informacji na temat firmy, gdzie my nic nie możemy poradzić, problemy oczywiście w większości wyssane z palca. Najlepiej gdy przychodzą się odgryźć i zwyzywać, mam ochotę ich odesłać na siłownie, albo do lasu pobiegać (ja tak robię). Ja idę pobiegać – wtedy wszystko uchodzi, a umysł się oczyszcza:)

A ja staram się obrócić w żart to ‘narzekanie’. Najpierw wysłucham a potem staram się powiedzieć coś zabawnego żeby rozładować sytuacje. Są osoby od których nie da się uciec, ale i tak tego nie polecam. Z takimi osobami trzeba nauczyć się żyć. I nie mam tu na myśli ‘dowalić’ na odczepke tylko umieć z takimi osobami rozmawiać. Może zadzaiałać w odwrotną stronę, z uśmiechem, z żartem ‘oj tam oj tam’ 😉 A może właśnie zabrać tą osobę gdzieś na rozładowanie energii, może właśnie na trening, pobiegać. Nie musimy uciekać, zamykać się na takie osoby ale możemy nauczyć ich jak da się pozytywnie żyć, jak szukać ‘światełka w ciemności’. Możemy być przykładem dla nich a z czasem może oni nabiora tej pozytywnej energii od nas. Pozdrawiam 🙂

Ja tez znam truciciela.. A raczej trucicielke. Sposób jeden – omijać z daleka i chyba współczuć , bo to bardzo smutne w głębi serca osoby…

Moja była przyjaciółka miała tak samo. Zauważyłam że powoli stawalam się taka jak ona, do dziś walczę ze SB jak tylko zauważe w sobie jej cechy.. stałam się mniej pewna siebie i wiesza maruda.. Może podpowiesz jak się podnieść po takich znajomościach? Pozdrawiam, Ania 🙂

Trafny post i taki życiowy post 🙂 Fajnie się czyta 😉

Ludzie testują kogo mozna zatruć a kogo nie:)jak Jasmina wczesniej napisała należy byc asertywnym i reagować łagodnie ale stanowczo zazwyczaj działa i truciciel wie ze juz nas nie zatruje bo my siebie bardzo szanujemy i kochamy i nie jestesmy śmietnikami na pomyje narzekania, obmawiania, złośliwości. Ja oczyściłam sie z dużej dawki trutni przestając z nimi sie kontaktować, pole energetyczne jest dzieki temu oczyszczone i zaczyna sie kreacja czyli przyciąganie do siebie interesujących i wysoko wibracyjnych ludzi?

Mam taką koleżankę, która stanowczo odmawia rozmowy, kiedy temat ociera właśnie o takie zatruwanie 🙂 Doskonała metoda na poprawę jakości swojego zycia!

Ja niestety po każdej wizycie u babci i cioci wracam wypompowana, są takimi trucicielkami, a potem gniewaja się, ze rzadko je rodzina odwiedza

„Cudze chwalicie swego nie znacie …” ten cytat nie ma zastosowania w tym temacie. Wróciłam w weekend z tygodniowego pobytu w Austrii. Jestem naładowana pozytywną energią i uśmiechami ludzi mieszkających w tym kraju. Radości życia, chęci niesienia pomocy oraz życzliwości w każdej sytuacji moglibyśmy uczyć się od nich. Nie wiem … być może oni też narzekają, ale w kontakcie z obcymi są nieziemsko mili, kulturalni i pomocni. 🙂

jesteś bardzo mądrą kobietą:) nie mam na myśli tylko przeczytanych książek, ale taką życiową mądrość. Jesteś młodą osobą, a bardzo pozytywną i mądrą. Wiele osób może się od Ciebie uczyć wielu wartości. Pozdrawiam 😉

No dobrze, ale są też osoby, które nie narzekają, ale ich towarzystwo pozbawia energii. Mam taką ciotkę, która za każdym razem gdy przyjeżdżała do nas, o wszystko wypytywała, była wścibska, a po jej odjeździe, za każdym razem z mamą byłyśmy wyczerpane.

Mam też teściową, której telefon wystarczy, żeby poczuć rozdrażnienie na kolejną godzinę (w ciągu kilku minut wypyta o wszytko co chce i skrytykuje, jesli cos nie po jej myśli).
SPotkanie z nią to spowiedź-dosłownie. Pytania za pytaniem o wszystko, nawet intymne rzeczy, oczywiście przeplatane krytyką , jak to wszystko źle robię (wychowuję dziecko, odżywiam, sprzątam, itp..) i powinnam inaczej. Każde sprzeciwienie się jej, odbiera podniesionym głosem, urażeniem, atakiem.
Nie da się za bardzo unikać kontaktu, bo mieszka niestety blisko…
Po każdym spotkaniu mam z głowy resztę dnia, nie funkcjonuję normalnie, najczęściej zioła uspokajające idą w ruch, I ta świadomość, że w każdej chwili może odwiedzić, bo przecież przejeżdżała akurat… To dopiero jest wampir energetyczny…

Dzięki za ten tekst. Myślę, że wielu z nas zacznie się odważniej bronić przed trucicielami, ale też spojrzymy krytycznie na siebie…. czasem dostrzegamy biadolenie i narzekanie tylko u innych, a nie patrzymy w lustro.

Na studiach poznałam pewną osobę, z którą się szybko zaprzyjaźniłam. Początkowo nie zauważałam tego, że jest „trucicielem”. Może byłam niedoświadczona, nie wiedziałam o „wampirach energetycznych”, ale z czasem po spotkaniach z nią wracałam przygnębiona… Potrafiła godzinami krytykować innych albo opowiadać o swoich problemach. I wcale nie chciała pomocy ani pocieszenia, bo oczywiście jej problemy są NAJWIĘKSZE i NAJPOWAŻNIEJSZE i nikt nie wie, przez co ona przechodzi. Jak sama chciałam się wyżalić, to bagatelizowała moje problemy i z jednym zdaniu obracała rozmowę tak, że zaczynała opowiadać o sobie… Kilka razy próbowałam zerwać kontakt, ale wtedy brała mnie pod włos, przepraszała, mówiła, że przecież jesteśmy tak blisko, tyle się już znamy… Czarę goryczy przelało pewne wydarzenie związane z moim ślubem i wtedy powiedziałam dość! Ponad miesiąc zastanawiałam się, co zrobić, aż w końcu napisałam jej pożegnalnego maila i napisałam jej wszystko, co mi przeszkadzało w naszej znajomości i definitywnie ją zakończyłam. Od tego czasu naprawdę odżyłam! Bardziej w siebie wierzę, nie miewam tak często załamań nastroju, w moim życiu nastąpiły pozytywne zmiany, mój związek rozkwitł! To była najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć! Nie potrzebuję takich osób w swoim życiu!

Często jest tak, że jeśli nie ponarzekasz w towarzystwie,to nie masz o czym rozmawiać.. Ludzi interesuje nieszczęście innych. Ja np. nie słucham wiadomości, bo w 90% są złe. Dobro jakoś ma mniejsze branie. Szkoda, bardzo szkoda.. Idźmy z uśmiechem przez życie 🙂 Pozdrawiam! 🙂

A powiedzialas coś tej koleżance ? Kiedyś też wolałam unikać kontaktu z takimi ludźmi, ale ze mam w dość bliskiej rodzinie jednego takiego marudera i kilku w pracy, nauczylam sie, ze TRZEBA zwracac uwage 😉 Nawet nie wiesz jak często stają nagle dęba i nie wiedzą co mają mysleć. I z czasem już nie mówią takich rzeczy..

Szczególnie wrażliwa jestem na obrażanie/ocenianie/opiniowane innych. Typu ta “Twoja” – “leniwa kasjerka”. Zwykle zwrócenie uwagi, ze wcale nie wyglada na leniwą, ze pewnie jest zmeczona, pewnie po x-godzinach dogadzania klientom moze nie miec juz usmiechu przyklejonego do twarzy, bo to wcale nie łatwe. Serio, zazwyczaj działa jak hamulec awaryjny 😉

He he – ja właśnie nie odwiedziłam w tym kwartale – rodzinka sama pojechała. Przecież dla niej to tez lepiej – wnuki zobaczy, syna zobaczy , po co ja – obca baba ma jechać 😉

Ten Twój blog to perełka.. Wsztstkiego dobrego! Siły 😉

Neurotycy Aniu, neurotycy, realizuja w ten sposób swoja potrzebe wylania emocji, potem czują się lepiej. dlatego robią to zawsze i tacy pozostaną. Żeby się tego pozbyć potrzebuja psychoterapii, której nie chca zazwyczaj rozpocząć bo im się tak po prostu dobrze żyje. Lepiej trzymać sie z daleka 🙂 Pozdrawiam i wiecznie podziwiam.

Dodam jeszcze do komentarza powyżej, że warto popracować nad swoją energią i zrozumieć, że inni ludzie nie mają na nas wpływu. To jak się czujemy to my sami. Mi kompletnie nie przeszkadzają narzekacze, kiwam głową i nie ciągnę tematu, a w środku jestem szczęśliwa. Człowiek może być szczęśliwy niezależnie od niczego w okół, ale zazwyczaj tego nie dostrzega 🙂

Aniu olej to 🙂 nie zwracaj na to uwagi i ciesz się życiem. Tym tekstem tylko to wzmacniasz u siebie i innych:)

Oj trujemy i zatruwamy innych, Treningi oczyszczają bez ofiar w ludziach, to fakt. Dobrze jest sobie o tym przypomnieć, zastanowić, aby nie bręczeć, tylko energią i uśmiechem zarażać. Serdecznie pozdrawiam.

Brawo! Swietny wpis.
I dziekuje za motywacje w drodze do “lepszej ja”?

Takich “trucicieli” jest duzo wokol nas, nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy . Moja bliska (jak mi sie wydawalo) znajoma, byla podobna do twojej koleznaki. W pewnym momencie musialam sie od niej zdystansowac i to juz pomoglo. Na poczatku bylo dziewnie, ale poczulam ulge. Na swiat i ludzi zaczelam patrzec przez inny pryzmat, bardziej pozytywny…. CZesto nie zdajemy sobie sprawy, ale takie osoby maja na nas wielki wplyw ” z kim przestajesz takim sie stajesz”! Jest dobrze miec w sobie troche pozytywnego egoizmu.

Niestety mam taką osobę w pracy, codzienne narzekania zabierają mi tyle energii ze wracajac do domu tez mam juz zly humor, a z natury jestem pogodna. Jak przeciwstawic sie takim działaniom? Mówienie ,że tylko narzeka nic nie daje.Nie mam też zamiaru pomagać tej osobie bo nie jest mi na tyle bliska, co mowic, co robic by chronic siebie i swoj dobr humor? 🙂

Super wpis ! Skłania do refleksji, czy aby ja nie jestem dla kogoś takim narzekadłem, bo przecież człowiek tak już ma, że gdy chce, to zawsze znajdzie jakąś dziurę w całym.
Warto się pilnować! – dla tych, którym Bozia nie dała wrodzonego optymizmu.

Dobrze, że poruszyłaś ten temat. Prawie codziennie doświadczam ataku trucicielki. Bardzo bliskiej mi osoby. Pracujemy razem. To moja mama… Po tylu latach jej narzekania i obwiniania wszystkich za wszystko jedynym ratunkiem jest dla mnie Jezus. Gdyby nie On… nie potrafiłabym spojrzeć na nią z miłością. Pozdrawiam. Szczęśliwa Anka- żona i mama.

Aniu święte słowa !Chciałabym Ci podziękować za tę ciężką pracę te treningi , darmowe online , za to ze cały czas dodajesz posty na bloga , na którego uwielbiam wchodzić za to że jesteś moim autorytetem. Moim marzeniem i celem życiowym jest Ciebie spotkać i choćby nie wiem co to marzenie się spełni bo ja nie odpuszczam i się nie poddaje bo ty mnie tego nauczylaś!!! Jesteś moją inspiracją i największą motywacją!

Aniu, tylko co zrobić, gdy w rodzinie są osoby takiego typu… Ich się nie da unikać, a szkoda, bo czasami naprawdę wysysają dobrą energię, ja tak mam na przykład – dobry nastrój, a tu najbliżsi albo złośliwi, albo uszczypliwi… Czasami trudno wytrzymać gdy najbliżsi wbijają szpilki.

Wkradły się błędy ortograficzne 🙂 Np “nie widzianą” piszemy – niewidzianą. Masz racje Aniu ja to dopiero w tamtym roku zrozumiałam, dzisiaj już nie mam takiego kontaktu z osobami, które tylko krytykują, przemądrzają się, cieszą się z czyjegoś nieszczęścia, robią wszystko żeby tylko wbić komuś szpilkę… 🙂

No to wbiłaś Ani szpilkę… Nie masz kontaktu z takimi osobami, bo sama taką osobą jesteś i pewnie wszyscy się od Ciebie odwrócili. Dowód: “Masz racje Aniu ja to dopiero w tamtym roku zrozumiałam, dzisiaj już nie mam takiego kontaktu z osobami, które tylko krytykują, przemądrzają się…” no właśnie Ty skrytykowałaś Anię i przemądrzasz się. Spójrz najpierw na siebie. Pozdrawiam.

Ktoś wbił szpilke ?pozdrawiam

Doskonale wiem o czym mówisz. ..w pracy siedziałam w pokoju przez osiem godzin dziennie z osobą która ciągle narzekała i cieszyła się z ludzkiego nieszczęścia. ..po trzech latach przebywania z tego typu osoba stałam się strasznie nerwowa miałam ciągle zły nastrój itp całe szczęście ta osoba przechodzi do innego działu i wreszcie odetchne. ..to bardzo ważne z kim się przebywa przez większość dnia nawet jak ktoś myśli o sobie ze nie maja na niego wpływu inni ludzie

Pani Aniu, czy powiedziała Pani koleżance, że nie ma pani siły i ochoty jej słuchać, że Panią męczy swoim użalaniem się?
Można owszem wyładowywać frustracje i stresy poprzez trening ale kluczowe wydaje mi się w takiej sytuacji jaką Pani opisała reagowanie od razu, nie tylko poprzez wycofanie się ale również poprzez konfrontację. Reagujmy szybko, nie wysłuchujmy tego na co nie mamy ochoty z uśmiechem na twarzy i nie odchodźmy wypompowani. Reagujmy poprzez zwrócenie uwagi rozmówcy, że nas męczy swoim narzekaniem a trening nie będzie się nam kojarzył tylko z rozładowywaniem negatywnych emocji.
Pozdrawiam:)

Jak ja Cię doskonale rozumiem, rozmowa z niektórymi ludźmi wprowadza człowieka tylko w zły nastrój. Na szczęście są wyjątki, ja np mam cudowna koleżankę, do której kiedy dzwonię z problemem to zawsze kończymy rozmowę z uśmiechem na ustach mimo, że ani jej ani moje życie usłane różami nie jest. Pozdrawiam dobre, życzliwe duszyczki.

Oj, święta prawda. A najgorsi są tacy truciciele, których świadomie się unika i którzy przy każdej okazji mędzą, że się z nimi nie spotyka… Wtedy pozostaje tylko unikanie ich zawsze i wszędzie.

Idealnie trafiłas w sytuację, tak się składa że akurat mam bardzo podobnie,ale niestety jestem po tej drugiej stronie. Poczułam jakbyś pisała bezpośrednio do mnie. Dałaś mi do myślenia.
Dzięki!

Co jednak, gdy z takim trucicielem pracuje się biurko w biurko i dodatkowo jest ona dobrą znajomą ze studiów, która traktuje Cię jako jedyną najlepszą koleżankę z pracy? Nie jest prosto. Przyjmowanie frustracji na to, co dzieje się w biurze przeplatane frustrację samotnej 28-latki z wieczną rozpaczą z powodu braku własnego mieszkania i zdolności kredytowej… Trudno jest mi się od tego odciąć, a często i mój mąż obrywa moim życiowym zniechęceniem, które dzień w dzień przez 8 godzin jest mi powolutku wsączane. Wciąż szukam tarczy ochronnej przed tym i z doświadczenia powiem, że niestety trening często nie wystarcza:(

Powiem ci co możesz zrobić bo mam podobną sytuację. Siedzę przez 8 godzin z osobą która tylko narzekała itd.itp. Bardzo podobnie jak ty miałam. Ja po prostu nie wytrzymałam któregoś dnia. Wygarnęłam jej co myślę o niej i od tej pory się do niej nie odzywam. I jestem szczęśliwa! Uff co za ulga.

Co zrobić gdy takim trucicielem jest teściowa!!! I przy każdym spotkaniu na dzień dobry robi wyrzuty i wylewa pretensje???? Jak się ratować przed jej negatywnymi uczuciami!!!!???? Aniu Masz na takie bliskie osoby jakiś sposób?

Podpisuję się dwoma rękami pod tym postem. Mam szwagierkę “TRUCICIELA”, na samą myśl o spotkaniu z nią jestem zmęczona… a tych spotkań nie da się uniknąć 🙁 Muszę koniecznie zachęcić ją do czytania Twojego bloga…
Pozdrawiam serdecznie 🙂

Popieram, też tak uważam! Odcięłam się od ludzi którzy zaczynają zdanie od tego, że jest “do dupy”i żyje mi się z tym lepiej! Nie potrzebuje 100 przyjaciół, wystarczy mi 1-2,3 ale pozytywnie myślących, z pozytywną energią i chęcią do życia.