Wygląd, czy zdrowie?

Dzisiejszy tekst wynika z niepokoju. A mój niepokój wynika z lektury niektórych maili i z kilku rozmów i obserwacji z obozu. Słowa poniżej kieruję do wszystkich, ale przede wszystkim do dziewcząt i kobiet.

Cel – wygląd
Pisałam w książce, że głównym motywatorem w dążeniu do szczupłości i utrzymywaniu zdrowego trybu życia powinno być po prostu zdrowie. Niestety, zwłaszcza dla młodych dziewcząt zdrowie jest pojęciem zbyt abstrakcyjnym. Potrzebują konkretnego wzoru do naśladowania. Jeszcze dekadę temu takim wzorem była wychudzona, wysoka modelka. Obecnie coraz częściej dziewczyny chcą być „fit”. To znacznie lepszy wzorzec, ale co on właściwie oznacza? Niestety dla wielu: szczupła, mocno umięśniona sylwetka osiągnięta w jak najkrótszym czasie.

Droga do celu

Dziewczyny chcą efektów natychmiast. Za miesiąc, góra – pół roku chcą wyglądać jak ich ulubione trenerki, gwiazdy sceny lub chociaż jak wyjątkowo zgrabna koleżanka z klasy. Zaczynają więc stosować restrykcyjne diety, często oparte na eliminacji istotnych dla zdrowia składników. Czasem głodują. Ćwiczą dużo pracując tylko nad wybranymi grupami mięśniowymi. Czasem ruszają z ostrymi ćwiczeniami prosto z kanapy. „Trenują” na dużym zmęczeniu, nie dają organizmowi czasu na regenerację. Nie pozwalają sobie na spokojne, zdrowe dojrzewanie.

Efekty

Efektów na ogół nie ma. Łydki nadal są za chude/za grube. Na brzuchu utrzymuje się niewielka warstwa tłuszczyku, a sześciopaku nie widać. Uda wciąż są masywniejsze niż u filigranowej koleżanki, a pupa się nie zaokrągla jak u J.Lo mimo katowania jej ćwiczeniami. Frustracja rośnie. U niektórych zanika miesiączka. Nauka/praca idzie coraz gorzej. Gdy dziewczyna/kobieta uważa, że tylko wygląd jest wyznacznikiem jej wartości lub gdy sądzi, że brak wymarzonej sylwetki jest przyczyną jej życiowych/towarzyskich niepowodzeń – jest na bardzo złej drodze. Szukając rozwiązania swoich „problemów” sięga po środki dostępne w internecie: na odchudzanie, na przyrost mięśni, na odwodnienie, na przeczyszczenie. Czysta, często niesprawdzona chemia. Kiedy ginekolog każe zrobić badania, by wyjaśnić pojawiające się problemy okazuje się, że szczupła, młoda dziewczyna/kobieta ma zamęczony organizm. Zamęczony dietami, katorżniczymi „treningami”, środkami „na odchudzanie”.

Dobrze, jeśli zmiany w ciele spowodowane uporczywym dążeniem do „ideału” są odwracalne. Ale ciężko przywrócić równowagę rozregulowanemu systemowi hormonalnemu. Mogą pojawić się kłopoty z zajściem w ciążę. Łatwiej o choroby autoimmunologiczne, bardzo groźne i trwałe. I wtedy pojawia się pytanie: czemu tak strasznie sobie szkodziłam?

No właśnie, czemu? Po co?

W książce pisałam:
Czemu chcesz wyglądać jak ktoś inny? Traktuj siebie jak niepowtarzalną jednostkę. Bądź szczupła, bo to zdrowe i wygodne. Ale nie katuj siebie i innych dążeniem do wyglądu pani X, bo masz inne geny, być może też inny typ metaboliczny, wiek, wzrost itd.
Ja mam sylwetkę, która jest efektem moich genów, diety i przede wszystkim sportu uprawianego codziennie od kilkunastu lat. Jestem zadowolona z mojej figury, ale zbieram też sporo głosów krytycznych: „zbyt chłopięca”, „za mało kobieca” itp. Ja lubię i szanuję moje ciało, więc nie przejmuję się opiniami innych, ale trochę mnie przeraża, gdy odbieram e-maile od – jak sądzę – bardzo młodziutkich osób, które proszą o podanie wszystkich moich wymiarów, bo chcą wyglądać jak ja albo się ze mną porównywać. Po co? Bądźmy wszyscy zdrowi, szczupli i radośni, ale różni!

Dziewczyny bądźmy piękne mądrze!

11911842_1049112638432136_1266262116_n

Komentarze 61 komentarzy

Dołącz do dyskusji…

Komentarz jest wymagany

Podpis jest wymagany

Super wpis.

Sama mam raczej kobieca sylwetke (duza pupa i szerokie biodra) za ktore sie zawsze zadreczalam jak bylam nastolatka. Katowalam sie, nienawidzilam swoich nog za to ze byly za krotkie, a uda nigdy nie byly szczuple, nie wspominajac juz o tym ze o ‘thigh gap’ moglam tylko pomarzyc. W ciagu kilku lat obsesja przerodzila sie w powazny problem natury psychicznej za ktory do tej pory place np. brzydka cera…

Obecnie mam 26 lat, od dwoch lat regularnie chodze na silownie i ekstremalnie zdrowo sie odzywiam. Kocham swoje zycie, prace i studia, a zdrowy tryb zycia daje mi energie zeby kazdego dnia stawac sie ‘even more succesfull woman’.

To niesamowite jak w ciagu kilku lat z chudej i slabej dziewczynki przeobrazilam sie w zdrowa i fit kobiete. Okragla pupa nie jest juz problemem, wrecz przeciwnie, super wyglada w ‘pencil skirts’, ktore na codzien nosze do biura. Na brzuchu, zamiast drabiny zeber mam widoczne absy, ktorymi, nie powiem, chwale sie od czasu do czasu na intagramie.

Czasy kiedy ja bylam nastolaka promowaly kult Kate Moss. W Polsce podejrzewam ten kult jeszcze dalej istnieje (Ja sama 0d 19 roku zycia mieszkam w Londynie). I tak bardzo jak nie rozumiem fenomenu Kardashianek tak ciesze sie, ze mlode dziewczyny (przynajmniej tu, w UK) nie sa, az tak zapatrzone w anorektyczne sylwetki pan z wybiegu.

Odrobina celulitu jeszcze nikogo nie zabila! 😉

Bardzo mądre słowa! Jestem pod wrażeniem 😉 Pozdrawiam !

Droga Aniu!
Ćwiczę już od 1,5 roku – było to najlepsze 1,5 roku jeżeli chodzi o moje samopoczucie. Niestety wcześniej nie miałam zbyt wiele o czynienia ze sportem czego bardzo żałuję. Muszę przyznać, że sama popadłam w ten wir pięknego wyglądu.. chciałam mieć pięknie wysportowane ciało, czuć się pięknie. No, okazało się to jednak bardzo trudne żeby w chwile zacząć tak wyglądać. Mimo to robiłam swoje – codzienne treningi, zaczęłam biegać, trenować tenis i przede wszystkim zmieniłam dietę. Zrozumiałam wtedy, że robię to nie tylko dla wyglądu, ale przede wszystkim dla siebie – dla swojego zdrowia. Czułam się naprawdę cudownie. Moja waga zmniejszyła się z 57 kg do 47.. niestety szybko pojawiły się nieciekawe komentarze typu : chudzielec, szkapa itp. itd. ludzie niesłusznie mylili moją przemianę – z lekko papuśnej budowy na drobną, wysportowaną sylwetkę – z odchudzaniem. Ludzie zawsze będą komentować – za chuda, za gruba, za niska, za wysoka – najważniejsze jest to jak czujesz się w swoim ciele! 🙂 Ogromnie się cieszę, że te 1,5 roku temu poznałam Twój blog i posłuchałam co masz do powiedzenia. Chciałam Ci bardzo podziękować bo to Ty mnie zmotywowałaś., podniosłaś z kanapy. Rozbudziłaś we mnie miłość do sportu i do swojego ciała. Teraz wiem, że walczę dzięki temu o lepszą siebie! Bardzo Ci dziękuje jesteś naprawdę cudownym człowiekiem. Życzę Ci duużo dobrego 🙂 nie mogę doczekać sie spotkania we Wrocławiu. Pozdrawiam!

Aniu,
a jaki według Ciebie deficyt kaloryczny jest bezpieczny i zarazem skuteczny , jeśli zależy nam na redukcji tkanki tłuszczowej?
Jeśli dzienne zapotrzebowanie kaloryczne wynosi np. 2000 kcal to dieta 1300 kcal jest bezpieczna?
Ach! I to co mnie nurtuje najbardziej – czy w dni treningowe, np. gdy uprawiamy aeroby (60 min. biegania 8 km/h = – ok. 600 kcal) należy zwiększyć dawkę kalorii dostarczaną organizmowi?

Help me, please 🙂
Osa

Aniu odkąd ćwiczę mam nieregularną miesiaczke czy to znak że powinnam troche przystopować? Dodam ze jestem w wieku nastoletnim.

Wszystko zależy od obciążenia treningowego, jak często, jak intensywnie oraz jak wygląda teraz dieta.
Pozdrawiam

Bardzo mądra i dojrzała opinia. Przeszłam całą opisaną “gehennę” – bulimia, środki przeczyszczające, itp. Teraz mając lat 30+ wiem, że to było głupie i nieodpowiedzialne, ale cóż stało się… od kilku lat uprawiam aktywnie sport, racjonalnie się odżywiam i…….szkoda mi tamtych straconych lat 🙁 . Pani Aniu dziękuję za ten wpis i za to, że pomaga Pani ludziom przejść życie w zdrowiu i motywuje Pani do aktywności. DZIĘKUJĘ!

Bardzo! Pozdrawiam!

Bardzo motywujacy post! Śledzę Pani bloga od kilku miesięcy i bardzo się cieszę że są takie osoby, które dają tą siłę do działania 🙂 mając 19 lat dobrze jest wiedzieć, że nie trzeba nie wiadomo jakich ubrań czy drogich kosmetyków aby czuć się dobrze w swoim własnym ciele. Nigdy nie miałam problemów z wagą ale Pani posty uświadomiły mi, że zdrowie jest o wiele ważniejsze niż opinia innych, przecież nikt za nas życia nie przeżyje 🙂 dziękuję Pani Aniu za tą motywację i siłę do działania 🙂

Aniu bardzo dobrze napisałaś , że nie ma się co porównywać do innych , bo każdy ma inną budowę . Ja przy wzroście 167 cm ważę 58 kg i moje koleżanki nie mogły uwierzyć kiedy powiedziałam im ile ważę i mówiły ze na pewno dużo mniej , dlatego to nie waga świadczy o wyglądzie! 😉

A ja Ci zazdroszczę tego pięknego targu 😀
Dobrze ze piszesz o tym wiele osób właśnie tak postępuje 🙂

Przeczytałam post i dał mi do myślenia… ale post nie byłby kompletny gdyby nie Wasze komentarze, bo dzięki nim wiem że są osoby które borykają się z takimi samymi kompleksami, słabościami. Mam 19 lat i od kilku lat dbam nie powiem że o zdrowie bo jak Ania napisała w tak młodym wieku dba się przeważnie! o figurę. Nie jestem gruba, nie mam nawet nadwagi, ale chciałabym mieć bardziej płaski brzuch zgrabniejsze, dłuższe nogi, tylko dlatego żeby ktoś mnie pokochał żebym komuś się spodobała to mój taki lęk i doszłam do takiego momentu że niektóre sprawy stały się moją obsesją jak nie zjem równo co 3 h mam wyrzuty sumienia jak zjem jedno ciastko wydaje mi się że przytyłam jak nie poćwiczę to myślę że jestem beznadziejna, i patrząc na Anię można uznać ją za ideał ale myślę że właśnie to co się ma w głowie jest ważne i nawet Ania w wersji kilka kg więcej z tymi wartościami mogłaby być stawiana za wzór. Oby więcej takich ludzi, bo to co się ma w sercu widać na zewnątrz pozdrawiam i walczę o lepsze jutro !

Magda, jesteś w pieknym wieku. Masz tyle cudowności wokół i do odkrycia w sobie. Na wygląd naprawdę wpływa nasze wnętrze: radość życia przede wszystkim. Trzymam za Ciebie kciuki, uważaj na siebie i ciesz się światem!

Świetnie, że ktoś wreszcie zwrócił na to uwagę! Bardzo przydatny wpis 🙂

Aniu, bardzo mądry post i zgadzam się z nim w 100%. Młodzi ludzie i nie tylko młodzi są zagubienie i wydaje im się że wszystko na siłę i wszystko musi być już… A tak na prawdę na efekty prawdziwe trzeba poczekać, w życiu trzeba mieć cierpliwość…a efekty przyjdą i to w zdrowym mniemaniu..Myślę że każdy czasem jest niecierpliwy ale nie warto bo jest to niestety zgubne. pozdrawiam ciepło.

Mądry wpis, dobrze że poruszyła Pani taki temat!
Cel – zdrowe odżywianie, a piękna sylwetka przyjdzie sama jako efekt 🙂

Pozdrawiam

Zgadzam się z Tobą Aniu w 100%. Przerażają mnie reklamy środków odchudzających. I choć osiągnięcie wymarzonej figury wymaga ode mnie wiele wysiłku, nigdy po to nie sięgnę. Zmieniłam sposób odżywiania, regularnie chodzę na siłownię i cierpliwie dążę do celu. I wiem, że dopnę swego. Ważne jest dla mnie co jem ja i moi bliscy, choć nie zawsze tak było. Zmieniłam swoje życie i czuję się lepiej, mam więcej energii i chęci do życia. Zdarza się, że inni drwią z tego, że restrykcyjnie przestrzegam diety np. mojego dziecka, ale to ich problem, a mój syn zapewne z czasem to doceni.
Teraz wiem co jem, ćwiczę, widzę że moje ciało pięknieje i jestem szczęśliwsza.
Doceńmy to, co natura nam dała!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Pozdrawiam!!! 🙂

Pani Aniu, przyznam szczerze, że nie śledzę pani profilu. Widzę większość wpisów dlatego, że znajomi je “lajkują” lub udostępniają. Jedno jednak mi się rzuciło w oczy. Często wpisy zwieńczone są pięknym zdjęciem i hasłem w stylu “nie ma wymówek” albo “a Ty jaką masz wymówkę” albo “chcieć to móc” itp. Podobne hasła pojawiają się na profilu innej “sławnej” pani trener. Do czego zmierzam, ano do tego, że pyta Pani “po co się tak katować, dlaczego dziewczyny to robią?” a dlatego, że widzą takie wpisy i takie pseudomotywacyjne hasła. Jak ktoś ma silny charakter to wie kiedy odpuścić, ale jeśli ktoś ma niskie poczucie własnej wartości i przejawia podatność na manipulację to do tych zachęt będzie się bezwzględnie stosował. A jak już się zdarzy napisać komuś pod postem “pracuję 12h nie daję rady” to widzi odpowiedź, często od innych fanek “rusz tyłek, zazdrościsz, patrz, ja tak wyglądam po trójce dzieci”. I się zaczyna, wyrzuty sumienia i wspomniane przez panią katowanie siebie. Przed dodaniem kolejnego wpisu z takim hasłem warto się zastanowić kto po drugiej stronie to przeczyta i jak na to zareaguje, bo może to być jakaś inna Ania, która po 10 godzinach w pracy otwiera przeglądarkę i widzi piękną panią krzyczącą “nie ma wymówek” i zaczyna ćwiczyć, żeby zbliżyć się choć odrobinę do swojej idolki. Bo przecież przemęczenie to tylko wymówka. Uprzedzam prawdopodobną falę krytyki, która może na mnie spaść – ten komentarz nie jest skierowany przeciwko Pani osobie, ani nie ma negatywnego wydźwięku, Pozdrawiam:)

Wierzę w inteligencję moich czytelników. Propaguję równowagę we wszystkim: w odżywianiu, sporcie, w postawie wobec świata. Wiem, że dla wielu krótkie notki/obrazki motywacyjne są doraźną pomocą w walce z codziennym zmęczeniem lub lenistwem. Każdy ma wybór. Jesli osoba pracująca wiele godzin nie może z jakichś względów ćwiczyć, to powinna zaakceptowac po prostu ten stan i szukać własnych pomysłów na zdrowie. Może rodzinne zabawy treningowe w weekendy? Może wzajemna pomoc koleżeńska w opiece nad dziećmi?
W powyższym poście wyraźnie piszę, że trening “na zmeczeniu” nie jest zdrowy, ale czym innym jest wymęczenie fizyczne organizmu, a czy innym zmęczenie psychiczne pracą. To drugie mozna niwelować właśnie przez umiarkowaną aktywność fizyczną. Pozdrawiam.

Fantastyczny i bardzo prawdziwy wpis, pokazujący doskonałe podejście do wszechobecnego kultu chudości. Sama mam 17 lat, a mój organizm wciąż z trudem zbiera się po krzywdach jakie wyrządziłam mu w przeciągu ostatnich kilku lat. Moja gospodarka hormonalna nigdy się nie zrównoważyła, a wcześniej nieznane problemy, które zaczęły występować dopiero w wyniku odchudzania, nie chcą mnie opuścić. Najbardziej wściekła jestem na to, jak bardzo opinia innych ludzi i chęć dorównania powszechnie uznanemu schematowi piękna namieszała mi w głowie i odebrała mi szacunek do własnego ciała. Bo taka jest prawda – kiedy stawiamy wygląd przed zdrowie i samopoczucie robimy to tylko dla własnej satysfakcji, z przekonaniem że “idealne ciało” rozwiąże wszystkie nasze problemy. Niestety, później okazuje się że problemy pozostały te same (wręcz rozmnożyły się), a kilka numerów w dół na wadze i wchodzenie w najmniejszą rozmiarówkę w sieciówkach wcale nie zbliżyło nas do ich rozwiązania. Niestety, dopiero kiedy doprowadziłam się do krytycznego stanu, zrozumiałam jak ważne jest to, aby wszystkich zmian dokonywać nie przez nienawiść, a przez miłość i szacunek do własnego ciała. Dobrze że takie osoby jak Pani szczerze wypowiadają się na takie tematy! Może gdybym parę lat temu przeczytała taki wpis, uniknęłabym popełnionych błędów i ich konsekwencji 🙂

Kamila, dziękuję za ten piękny i mądry komentarz. Cenny szczególnie dlatego, że napisała go bardzo młoda osoba. Pozdrawiam!

No właśnie.. bądźmy piękne mądrze 🙂 każda z nas jest inna i to jest fajne. Gdybyśmy wszystkie wyglądały tak samo byłoby nudno na świecie.

dzięki za ten wpis, ostatnio przytylam 4 kg i tak dalej jstem szczupla ale juz nie tak zadowolona, chce schudnac i wrocic do wagi, ktora mialam,czyli 54 kg, bo czulam sie duzo lepiej, a nawet szczesliwsza byłam, ale niestety nie moge sie zmobilizowac do treningu i zaczelam rozmyslac nad roznymi srodkami, dobrze ze tego nie zrobilam a Twój post jeszcze bardziej mnie w tym przekonaniu utwierdził, kupilam sobie Twoją płyte carate cardio, metamorfoze Chodakowskiej ale dzien za dniem mi mija i nie moge sie zmobilizowac do zrobienia treningu, dzieki za motywacje!!:)

Po pierwsze – 4 kg to nie dramat. Nie wiem ile masz lat, ale czasem masa nam rosnie z wiekiem bez strat dla urody i zdrowia :). Po drugie – trzymam kciuki za Twoje dobre decyzje 🙂

Aniu, tekst jest w 100% trafny do dzisiejszych czasów. Moja przyjaciółka stwierdzila ze jest za “gruba” i zaczęła bardzo mało jeść, śniadań wcale nie je, zaczęła biegać żeby zgubić “tłuszcz” chociaż wszyscy jej mówią ze niedługo zniknie! Nawet jej mama mowi ze jest za chuda ale nic z tym szczególnego nie robi! Jak mam jej powiedzieć żeby zaczęła zdrogo jeść a nie omijać posiłki. Pozdrawiam

Mam 13 lat odżywiam się w miarę zdrowo i regularnie ćwiczę ale czasami za bardzo skupiam się na tym co jem.

Świat ma Ci tak wiele do zaoferowania! Zamiast obsesyjnie mysleć o jedzeniu lub wyglądzie – pomyśl o marzeniach, o wyzwaniach jakie sobie kiedys postawisz, o tym kim i dlaczego chcesz być. Trzymam kciuki 🙂

Bardzo dobry i mądry post, myślę, że bardzo potrzebny dla wielu młodych dziewcząt oraz kobiet. Musimy pamiętać co jest wazniejsze zdrowie czy wygląd 😉 Każda z nas jest wyjątkowa i inna, to jest własnie piekne.

Dobrze, że zwracasz na to uwagę. Ja przez lata trenowałam pływanie, teraz więcej biegam wiec sport był wpisany w moje życie. Nie jestem patykiem i nie raz z żalem patrzyłam na sylwetkę Anji Rubik. Na szczęście głównie mój chłopak uświadomił mi, że jestem piękna jaka jestem i że mam być zdrowa a nie wychudzona. Przy takim nastawieniu sport daje jeszcze większą frajdę 🙂 Pozdrawiam!

A ja pozdrawiam mądrego chłopaka 🙂

Tak muszę się z tym zgodzić… Moja kuzynka z 2 klasy gimnazjum śledzi Twój blog, instagram gdzie motywujesz itd ale ona wyciąga tylko w co się ubrałaś, z jakiej firmy są to ubrania, czym się pomalowałaś i gdzie byłaś… Nie chce ubrań sieciowych tylko takie jak Twoje ( ostatnio jest faza na buty Isabel Marant i torebkę Chanel), na wakacje nie pojedzie w góry tylko zażyczyła sobie Ibizę… Z jednej strony zapracowałaś więc masz a z drugiej strony takiemu dziecku się nie da wytłumaczyć, ze ktoś ma miliony a innego nie stać na takie życie :/

Nie o miliony chodzi, ale o własną wartość. Próbowanie życia na cudzy sposób prowadzi do frustracji. Każdy z nas, także Twoja kuzynka, jest wyjątkową istota. Ma swoje mocne strony, które warto rozwijać i słabsze, które warto zaakceptować. Dziewczyna w tym wieku ma tyle piękna do odkrycia, w sobie i wokół! Pozdrów kuzynkę, rozmawiaj z nią dużo. Pokaż jej inne światy. Trzymam za Was kciuki.

Dzięki za tego posta, Aniu! W gimnazjum takim podejściem doprowadziłam się do zaniku miesiączki, którą z trudem odzyskałam. Dziś walczę zdrowo, bo dzięki lekturze Twojej książki uzmysłowiłam sobie swoje błędy. Dziękuję Ci,że jesteś 🙂

Brawo!!! Bardzo mądre słowa. Odnoszę wrażenie, że ta gonitwa za byciem szczupłą jest bardzo szkodliwa. Szczególnie dla młodego organizmu. Najważniejsze to zdrowo i racjonalnie odżywiać się i być aktywnym fizycznie 🙂 A te pytania o wymiary i porównywanie się jest bez sensu. Mało kto zwraca uwagę na to jakie ma m.in geny. Ja np. nigdy nie będę miała jakiejś sylwetki typowo kobiecej, bo mam małe biodra i biust. Mam budowę prostą i może trochę przez to chłopięcą. Ale akceptuję siebie, tego akurat nie zmienię. Mogę jednak pracować nad innymi częściami ciała, by czuć się dobrze we własnej skórze 🙂 🙂 🙂 Pozdrawiam i…jeszcze raz muszę to powiedzieć…bardzo mądry wpis 🙂

No właśnie zmęczenie… Ja jestem naturalnie szczupła, nie jestem na diecie po prostu zdrowo i racjonalnie się odżywiam. Ćwiczę dla zdrowia, dobrego samopoczucia. Wybieram zajęcia na siłowni, bo tak łatwiej mi się zmobilizować i wiem co robić. Głównie jest to shape, bpu itd. Jednak od kilku treningów dzieje się ze mną coś dziwnego, Mniej więcej godzinę po jestem po prostu wykończona i ten stan utrzymuje się przez wiele godzin (często cały dzień). Chce mi się spać, dochodzi do tego ostry ból głowy. O efektywnej i pracy czy nauce nie ma wtedy mowy, a czasem nie mam czasu aby ćwiczyć o innej porze niż rano. Przed treningiem zjadam owsiankę z dodatkami po najczęściej banana i kefir. Nie wiem skąd nagle takie objawy. Nie umiem sobie z nimi poradzić. Byłabym wdzięczna za odpowiedź. Pozdrawiam!

Czy zaraz po treningu uzupełniasz węglowodany i elektrolity?

Zupełnie inaczej osoba z kompleksami będzie odbierać ten tekst – pisany przez sławną, wysportowaną i dobrze wyglądającą celebrytkę – niż Pani oczekuje. Podejrzewam, że pierwsze co przejdzie takiej dziewczynie przez myśl to “łatwo jej mówić” itp. i to wcale nie zatrzyma tej całej spirali “bycia fit”. Po prostu taka moda i już, niedługo pewnie się zmieni i inny trend będzie niósł za sobą nowe konsekwencje. Pozdrawiam, http://www.jestemtereska.blogspot.com

Niestety, nie jestem w stanie pisać osobnych wersji postów do osób myslących “takiej to dobrze”. Osoby z kompleksami tak nie myslą, takie teksty mają w głowie ludzie zupełni innego typu. Pozdrawiam

Teresko, każdy ma jakieś kompleksy. Tu chodzi o nastawienie. Do siebie, świata i innych ludzi. A do tego trzeba dojrzeć. A może dojrzeć do tego, że potrzebna jest pomoc specjalisty, jeśli ktoś nie jest w stanie zaakceptować siebie takim, jakim jest. Motywacja spowodowana brakiem samoakceptacji nie jest dobra i Ania ma tutaj rację. Zmiana wyglądu nic nie zmieni. Jeśli schudnę, nie stanę się bardziej szczęśliwa i otwarta na ludzi. Nadal będę tą samą osobą, ale szczupłą. Proces zmiany nie może dotyczyć wyłącznie ciała, bo będzie krótkoterminowy. Równie ciężko trzeba pracować nad głową, żeby zmiana weszła w życie na stałe.
Sama długo bardzo dojrzewałam do zmiany myślenia o sobie i dopiero teraz, kiedy mam 37 lat, zmieniłam sposób myślenia. Wymagało to ogromnej pracy (nadal wymaga, ponieważ stare nawyki jeszcze nie zostały całkiem wyeliminowane przez nowe, lepsze).

Aniu,
Bardzo dziękuję za ten post. Mądrze napisany i, jeśli ktoś tak jak ja, szuka inspiracji, znajdzie w nim ją na pewno.

Pozdrawiam

To bardzo ważny post. Chyba jeden z ważniejszych, jakie ostatnimi czasy przeczytałam. Muszę się przyznać, że sama niezbyt mądrze (a może po prostu bardzo głupio i nierozsądnie)rozpoczęłam swoją przygodę ze zdrowym stylem życia. Summa summarum ze zdrowym sposobem na życie miało to niewiele wspólnego, mimo zdrowego odżywiania i ćwiczeń. Organizm był tak przemęczony, że pojawiły się objawy, o których była mowa w poście.
Musiałam dojrzeć do tego, żeby trochę odpuścić i zastanowić się, czy to naprawdę ma sens. Po głębszych rozmyślaniach doszłam do wniosku, że moje życie nie ogranicza się do wyglądu i że zdrowie jest najważniejsze.

Nareszcie ktoś to powiedział i mam nadzieję, że dotrze to większości dziewczyn i kobiet. Osoba, która wie, że genetycznie nie będzie wyglądała jak jej szczupłe koleżanki pod naporem wszystkiego wokół zaczyna się porównywać z innymi, choć wie, że to głupie, albo co gorsza inni ją zaczynają porównywać i wtedy zaczyna się chore dążenie do celu którego się nie osiągnie, a się wykończy po drodze własne ciało.

Popieram każde słowo, które tutaj padło. Sama miałam taki wiek, gdzie za wszelką cenę chciałam być chuda. I się zaczęło mało jedzenia, które często było nieprzemyślane a dodatkowo wyczerpujące treningi. Efekty może i były, ale co z tego ? Konsekwencje leczę do dnia dzisiejszego. Teraz mogę mieć tylko nadzieję, że już niedługo z tego wyjdę.

Obecnie dalej ćwiczę i zdrowo się odżywiam, tylko teraz robię to wszystko z głową. A wiedza nabyta przez te wszystkie lata pozwala mi na lepsze wykorzystywanie swojego ciała 😉

Szkoda, że nie poznałam Cię odrobinę wcześniej ; ) Przeszłam chyba każdy problem, o którym piszesz, a teraz nadal walczę z autoimmunologią. Własnie przez to że wykończyłam swój organizm. Ale mam nadzieję, że powoli wrócę do równowagi, z Twoją pomocą ; )

Brawo. W końcu ktoś to napisał. Denerwuje mnie ten ciągły kult ciała. Niektórzy chociażby ćwiczyli 10 lat nie będą wyglądać nigdy jak chociażby Pani – do tych osób zaliczam się ja. Mogę być szczupła, mogę wyrobić sobie tu i ówdzie mięśnie ale proporcji czy chociażby genów nie da się zmieć. Najważniejsze to schudnąć dla zdrowia, odżywiać się lepiej dla zdrowia i uprawiać sport dla zdrowia. Pozdrawiam

Mam jedną uwagę, oczywiście rozumiem kampanie i tego typu rzeczy, ale pod tego typu postem, czyli mówieniu Nam, że nie mamy się katować etc., co oczywiście jest prawdą, nie powinnaś Aniu umieszczać zdjecia pokazującego swój super umięśniony brzuszek, a raczej jakieś inne, przyjazne, pokazujące głównie Ciebie, może w jakimś za szerokim sweterku. Dążenie do bycia fit w dzisiejszych czasach nie jest takie proste, jest mnóstwo funpage’ów gdzie czytamy że ktoś po 12h pracy poszedł sobie na 3h trening, oczywiście kosztem snu, bo czego innego, poszedł spać o 2 w nocy wstał o 5, czytamy to i myślimy że Nam też musi się udać, skoro jej/jemu się udaje… Z jednej strony słyszymy “kochaj siebie” a z drugiej dostajemy tone informacji o ćwiczeniach, jakimś odtruwaniu organizmu, którę powinno być przeprowadzone pod kontrolą specjalisty, każdy ma inny organizm, i inny, mniej lub bardziej, intensywny dzień. Tak tylko wyrażam moje zdanie, cieszę się że w Waszym Aniu wyzwaniu z Lidką było dużo o regeneracji, ale tak wg mnie pod takim postem lepiej umieścić zdjęcie, które pozwoli Nam poczuć większa więź z Tobą, niż super brzuszek, bo ktoś może przeczytać post, spojrzeć na zdjęcie i pomyśleć no tak, ja tak chcę wyglądać!
Pozdrawiam 🙂

Ja jestem zawodowym sportowcem i nie będę tego ukrywać pod szerokim sweterkiem. Wciąż jednak podkreślam, że jesteśmy różne i to jest piekne. Nie warto chcieć wygladac jak ktos inny. O TYM jest ten post.

Dobrze napisalas. Powinno sie jak najczesciej poruszac ten temat. Cwiczen dla zdrowia a nie dla wygladu. Ze efektow nie osiaga sie w tydzien lub dwa, i ze zmiany zachodza powoli a kluczem do nich jest systematyka:-) bycie “fit” czyli zdrowym jest zmiana stylu zycia:)

Bardzo mądry wpis. Rozsądku w tej kwestii w młodym wieku zawsze brakuje. Do zobaczenia w Szczecinie. Pozdrawiam.