"STOP ZWOLNIENIOM Z WF!"

Stop zwolnieniom z WF!

Miałam zaszczyt uczestniczyć w oficjalnej inauguracji roku szkolnego 2014/2015, które odbyło się zw Warszawie, w Gimnazjum nr 81 im. prof. Witolda Doroszewskiego. Byłam tam jednym z wielu karateków, nasze pokazy były częścią uroczystości. Miałam więc okazję wysłuchać słów Ministra Sportu i Turystyki pana Andrzeja Biernata, który m.in. zapowiedział kontynuację akcji jego poprzedniczki minister Joanny Muchy: „STOP ZWOLNIENIOM Z WF”.

Całym sercem popieram tę akcję. Nie rozumiem zupełnie dlaczego tak wielu rodziców decyduje się na pozbawienie swoich dzieci cotygodniowej porcji ruchu. Próbowałam sobie wyobrazić powody takich decyzji – bez efektu. Na pewno jakiś nikły procent dzieci i młodzieży ma niestety schorzenia, które wykluczają udział w lekcjach WF. Ale reszta?

    • Nauczyciel jest niesympatyczny? Czy jeśli nauczyciel matematyki nie jest lubiany przez ucznia, to ten zwalnia się z matematyki? Jeśli nauczyciel prowadzi lekcje WF w sposób, który nie odpowiada uczniom warto to przedyskutować w gronie rodziców lub po prostu z nim porozmawiać i wyjaśnić wątpliwości.
    • Dziecko się wstydzi? Przyczyny wstydu to często nadwaga lub przekonanie, że jest się gorszym od innych. Nadwaga bez systematycznego ruchu będzie rosła. A sensowny nauczyciel nie wyróżnia na lekcjach dzieci utalentowanych sportowo i daje szansę wszystkim. Jeśli robi inaczej – protestujmy. Oceniane powinno być zaangażowanie. Udział w lekcjach WF nie powinien być traumą, a jeśli jest – to wyjściem z sytuacji na pewno nie jest zwolnienie.
    • Menstruacja. Coraz więcej dziewcząt korzysta z opcji „niedysponowania”. Rozumiem niechęć do WF jeśli miesiączka jest wyjątkowo bolesna. Ale w pozostałych przypadkach? Wyobrażacie sobie rezygnację z zawodów sportowych zawodniczki, bo „ma okres”? Siatkarki czy koszykarki na połowie meczów miałyby połowę składu…Czy naprawdę ginekolog zalecił wstrzymanie się od ćwiczeń podczas „kobiecych dni”?
    • Jeśli zwolnienie z WF spowodowane jest obawą o ocenę na świadectwie to powtórzę się – porozmawiajmy o systemie ocen z nauczycielem lub nawet z dyrekcją. Zresztą nawet jeśli ocena z WF nie będzie wysoka – to cóż z tego? Nie przychodzą mi do głowy inne powody zwolnień. Wiem, że czasem lekarz rzeczywiście widzi konieczność zwolnienia dziecka z WF. To jasne i nie podlega dyskusji. Ale w pozostałych przypadkach walczmy o aktywność dzieci. To zaprocentuje w całym ich życiu.

Zdjęcia

Komentarze 35 komentarzy

Dołącz do dyskusji…

Komentarz jest wymagany

Podpis jest wymagany

Aniu nasz racje. A co uważasz o dzieciach jeśli na wf gramy w piłkę nożną a chłopcy jak ktoś zrobi coś nie tak to się obrażają, u nas pan mówi że to zazwyczaj dziewczyny strzelają fochy. Ja protestuje gdy pan tak mówi a inne to po prostu zachowują się jak małe dzieci. Ostatnio na lekcji wf gramy w piłkę nożną mówię inny dziewczynom żeby podeszły do piłki to one się obrażają i schodzą z boiska, a nauczyciel nie reaguje.

A najlepsze jest to, że ponad połowa z tych, co nie ćwiczą nawet w szkole, najczęściej jęczy później “Boże, jaka ja jestem gruba!”

Drogie Panie, może na samym początku porozmawiajcie ze swoimi dziećmi, dlaczego nie chcą ćwiczyć na lekcjach wf-u? Jestem aktualnie w 3 klasie liceum i mimo że uwielbiam sport i ruch, a po lekcjach chodzę na siłownie to z wielką chęcią sprawiłabym sobie zwolnienie z wf. A dlaczego?
1) Brak możliwości wzięcia prysznicu po zajęciach. O ile chłopcy są wypuszczani wcześniej z zajęć by mieć taką możliwość, to moja grupa już nie. Na dodatek nie mamy do tego warunków, szatnia jest na tyle mała, a dziewczyn tak dużo, że po prostu nie ma jak tego zorganizować.
2) Ale najważniejszym powodem jest moja nauczycielka od wf-u. Szczerze nie sądziłam, że można tak bardzo zrazić do siebie ludzi. Kobieta jest bardzo ruchliwa mimo swojego wieku i to się chwali, ale jej sposób prowadzenia lekcji jest po prostu nie do zniesienia. Trenowałam siatkówkę przez 4 lata i gdy na lekcji ta gramy i ta kobieta zabrania nam odbić piłki dołem “bo tak nie wolno” to mam ochotę wyjść z tej lekcji. Kolejną sprawą jest wstawianie 1 za nieobecność na zaliczeniu – jestem chora, nie ma mnie tydzień w szkole, w między czasie mamy 3 zaliczenia, a ja mam 3 jedynki o których nie mam pojęcia, ponieważ szanowna Pani Profesor, nas o nich nie informuje. Zapomnisz stroju? – trzy minusy, nie masz białych skarpetek/koszulki? – dwa minusy, Masz miesiączkę i nie jesteś w stanie ćwiczyć? – trzy minusy. Na lekcji da się zebrać 2 jedynki za nic. Również zaliczenia, które mamy są po prostu śmieszne, ale nie możemy dyskutować, ponieważ “to jest program autorski”. Nie mamy jak inne grupy, biegów- zamiast tego mamy zaliczać układy i piramidy.

Zawsze ćwiczyłam na wf-ie i mimo podobnej sytuacji w gimnazjum i nauczycielki, której nikt nie lubił, miałam możliwość ćwiczenia z chłopcami i gry w piłkę nożną. Aktualnie wf to katorga nauczycielka, która cały czas wypytuje nas o życie prywatne i każe opowiadać, wstawia nam 1 za brak białych skarpetek, każe robić zaliczenia które nigdy w życiu nam nic nie dadzą i na dodatek nie dostosowuje się do regulaminu szkoły (według, którego mamy prawo mieć 1 nieprzygotowanie) całkowicie odebrała mi chęć uczestniczenia w tych zajęciach.

narszcie…jak dzieci nie beda cwiczyc i sie ruszac przy dzisiejszym rozwoju technicznym to calkowicie sie w topia w swiat tabletow i telefonow,,,a co za tym idzie choroby cywilizacyjne,otylosc,cukrzyca i wiele innych,,,mieszkam w Irlandii 13 lat i za kazdym razem jak wracam do Polski to widze coraz wiecej dzieci juz nie mlodziezy a dzieci z otyloscia brzuszna,sama jestem nauczycielem WF przez lata uprawialm akrobatyke sportowa i wiem jak wspanialy jest sport i jak naprawde mamy dobrze wykwalfikowanych nauczycieli WF-u ,,uwiezcie mi za granica tego nie ma,jedna lekcja pilki noznej w Irlandii jeszcz Gealic i tyle,,za kazde inne zajecia trzeba placic dodatkowo,,a w Polsce nie szanujemy tego ze dzieci maja mozliowsc cwiczenia 4 godziny tygodniowo za darmo,a program nauczynia tez jest roznorodny ,bo sa wszystkie gry zespolowe,lekkoatletyka,gumnastyka, badminton. Prosze sobie wyobrazic taka sytuacje mam klase 13 latkow i oni nie portafia grac w badmintona ,nawet tego nigdy nie probowali i w wieku 13 lat pierwszy raz widza rakieti do badmintona,,,Prosze was rodzice nie robcie tego swoim dzieciom,mobilizujcie je do WF..pozdrawiam wszytskich WF w Polsce 🙂

Bardzo cieszy mnie, że ktoś w końcu zainteresował się lekcjami WF prowadzonymi w szkołach. Dla mnie WF to był zawsze koszmar. Ileż ja łez wylałam, żeby nauczyć się przewrotów i stania na rękach. Mnie WF nigdy nie zachęcił do uprawiania sportu. Lubiłam grać w koszykówkę, ale od dziecka miałam wadę wzroku i po tym jak w gimnazjum wada bardzo mi się powiększyła dostałam zwolnienie z WF. Nie powiem, żeby mnie to nie cieszyło. Poza tym w kosza i tak nie dało się grać bez okularów, w okularach było niebezpiecznie, a alternatywy nie było. Całe liceum też miałam zwolnienie i nie żałuję. Dopiero na studiach wróciłam do zajęć organizowanych przez studium WF. Mogłam wybrać, co chcę robić i przez 3 lata chodziłam na cudowne zajęcia z aerobiku.

Moim zdaniem należy zrobić dwie rzeczy:
1. WF na zaliczenie. Bez ocen, do zaliczenia wymagana obecność na zajęciach.
2. Zajęcia sportowe do wyboru, bez przedmiotu “wychowanie fizyczne” w planie lekcji. To w ogóle mogłoby być niezależne od szkoły. Idealnie gdyby uczeń mógł wybrać także zajęcia sportowe, które są poza jego szkołą, np. taniec odbywający się w domu kultury. Zaliczenie takich zajęć byłoby zaliczeniem WF. Może sensownie byłoby zostawić ogólnorozwojowe zajęcia ruchowe w podstawówce w klasach 1-3.

Ciekawe, czy moje dzieci doczekają takich czasów.

Witam! Zgadzam się w 100% z Anią. Sama uczęszczam do ostatniej klasy gimnazjum, gdzie na każdej lekcji jestem świadkiem notorycznych zwolnień z cwiczeń. Dziewczyny same wypisują sobie zwolnienia, wymyślając przeróżne powody, gdy w rzeczywistości jedynym powodem jest zwykłe “nie-chce-mi-się”, “jestem-zmęczona”, “nie-będę-się-męczyc” i tym podobne. Nauczyciel stara się zachęcac do aktywności na zajęciach i poza nimi, lecz na “kartki” nie może nic poradzic. Źle się dzieje w naszych szkołach.

Dodam jeszcze, że cały mój szkolny wf był jakiś “nie tego”. A przecież całe dzieciństwo byłam ruchliwym dzieckiem. W podstawówce, mimo że nie byłam w klasie sportowej, wf był niemal codziennie, przynajmniej jedna godzina (tygodniowo 6). Hitem był czwartek, kiedy po dwóch godzinach lekcyjnych basenu z samego rana trzeba było ćwiczyć jeszcze przez godzinę na wfie a potem przetrwać kolejne 5 godzin (razem 8 godzin! 5 klasa!) polskiego, matematyki, przyrody… Potem wracać do domu i odrabiać ćwiczenia… Pamiętam to do dziś mimo że minęło 7 lat!!! Zarówno klasa jak i nauczyciel pozostawiał wiele do życzenia. Dla niezbyt wysportowanej 12-latki bieg na 800 m w upale był nie do przejścia – kończyłam ze słabą czwórką. Potwierdzam – na lekcjach wychowania fizycznego obowiązuje program ministerstwa, co dla mnie jest absolutnym nieporozumieniem! “Stop zwolnieniom” to sobie wołają, a nie pomyślą, by podejść do ucznia indywidualnie, nie wezmą pod uwagę nawet jego kondycji! To stwarza zagrożenie dla zdrowia! Ale ponownie napiszę – wybaczam, najwyraźniej nie orientuje się pani w sprawie. W gimnazjum miałam wyrozumiałego nauczyciela, pozwalał zwalniać się z powodu złego samopoczucia i wyciągał oceny do góry, ale w klasie z powodu mojej lekkiej niezdarności i nieumiejętności grania w drużynie byłam wyśmiewana. Na dodatek coraz częściej odzywały się problemy z sercem. Czekając na termin do kardiologa w pierwszej klasie liceum miałam zwolnienia tymczasowe od lekarki rodzinnej. Nauczycielka zarzuciła mi symulowanie. Musiała ją przywrócić do pionu moja mama. W końcu wizyta u specjalisty. Łagodna anomalia zastawki, dostałam zalecenia ruchowe, a także kartkę dla nauczyciela wf o tym, czego mi nie wolno. Co zrobiła nauczycielka? Najpierw pozornie otoczyła opieką, później okazało się, że nie może przystosować się do zaleceń lekarza, bo wówczas nie byłabym klasyfikowana. Na ten semestr pani belfer przewidywała bowiem ocenę właśnie z biegów, i z koszykówki, jedynym egzaminem do jakiego mogłam przystąpić był egzamin z siatkówki (egzaminy na lekcjach wf… CHORE). Mimo, że mogłam zrobić na ocenę wiele innych rzeczy. Dlatego wbrew zaleceniom musiałam zaliczyć bieg oraz koszykówkę. Na normalnych lekcjach odmawiając ćwiczeń także musiałam się liczyć z krzywym spojrzeniem i docinkami nauczycielki. Skończyłam klasę z tróją. Na następną wizytę przyszłam ze łzami w oczach. Po dokonaniu próby wysiłkowej moje serce okazało się być tak niewydolne i sforsowane, że dostałam zwolnienie na następny rok. Dostałam też leki i w końcu czułam się dobrze. W trzeciej klasie już ćwiczyłam, przez rok zdążyłam podreperować nie tylko zdrowie ale i pewność siebie oraz asertywność sukcesywnie wystawianą na próbę przez lekcje wf w poprzednich latach. Dzięki umiejętnie wykorzystywanemu zaświadczeniu lekarskiemu nie robiłam niczego, na co nie miałam ochoty. Jednak nie było możliwości dostosowania ćwiczeń do moich potrzeb (zalecono mi ćwiczenia korekcyjne), no bo jak to tak prowadzić lekcje dla klasy i osobno dla jednej trusi z krzywym kręgosłupem? Sama nauczycielka spuściła z tonu na tyle, że rzadko kiedy przychodziła na zajęcia punktualnie i miała nas gdzieś. Warto tu nadmienić, że u nas brak nawet jednego nauczyciela na hali sportowej gdzie ćwiczyło 5 grup było normą. Dopiero po skończeniu szkoły dowiedziałam się, jak prawidłowo oddychać podczas ćwiczeń, w jaki sposób rozciągać mięśnie, jak wykonywać przysiady (całe życie przysiady robiłam do kucania! przecież to rujnuje kolana!), nikt nie wymagał od nas odpowiedniego sportowego obuwia, ważna była tylko biała podeszwa, trzeba było ćwiczyć na brudnej ukurzonej podłodze co dla mnie jako alergiczki było bardzo trudne, grać w gry zespołowe z chłopcami z którymi nie miałyśmy żadnych szans i którzy w ogóle nie uważali co robią (ileż kontuzji było z tego powodu)… NO ŚWIETNIE! Zobaczymy, jak będzie na studiach, spróbuję się dostać do grupy fitnesowej albo na basen (na szczęście uczelnie teraz coraz częściej dają wybór!). Ot taka moja historia, która jako jedna z bardzo wielu podobnych podważa sens pani działalności na rzecz tej chorej akcji. Wokół siebie mam mnóstwo przykładów. Jestem ciocią dwóch dziewczynek, które chodzą na gimnastykę, jeżdżą na nartach, pięknie tańczą, niestety nikogo to nie obchodzi w szkole i często jadą na czwórkach i trójkach. Byłoby super, gdyby wszyscy chcieli zarażać dzieci sportem jak pani teściowa, takich nauczycieli jest niestety bardzo niewiele. I nie tylko w nich jest problem, ale przede wszystkim w programie ministerstwa, którego akcję pani wspiera i zrzuca odpowiedzialność na rodziców i dzieci. Proszę to przemyśleć. Pozdrawiam raz jeszcze.

Nie tak dawno temu skończyłam liceum, cóż, zawsze byłam szczupła i aktywna, ćwiczyłam na wfach (nawet był czas kiedy trenowałam Karate Shotokan), nie byłam jednak nigdy gwiazdą sportu i szczerze mowiac w podstawowce i gimnazjum miałam problemy z wfem, mimo ‘zaangazowania’ ocena z wf (4 z łaski!) sukcesywnie obnizała mi średnią. Cóż, nie byłam gwiazdą sportu na głupich (moim zdaniem), ustawowych!!! zaliczeniach. Rzut piłką lekarską na odległość, bieg długodystansowy i skok w dal itd są ocenianie tabelarycznie, zgodnie z narzuconną przez program ministerstwa normą nieadekwatną do naszych czasów. o dyskusjach nie było mowy, mimo ze próbowałyśmy z ambitniejszymi kolezankami o siebie walczyć, chciałyśmy poprawiac oceny w inny sposób, wfisci widzieli w tym niesprawiedliwosc wobec rowiesnikow bo wynik to wynik (nie pytajcie, do dzis tego nie rozumiem). Oceny mialam ‘niezłe’, czwórka to nie koniec swiata, moje ‘problemy’ byly lekcewazone przez dorosłych a ja czułam złość. Oh, doprawdy, całe zycie byłam i jestem drobna i tą piłką lekarską nie rzuciłam nigdy lepiej niż na 2.
Do PANA MINISTRA: czemu wymagania wobec policjantów na testach sprawnościowych są równe wymaganiom stawianym uczniom liceum na wf na 3? to śmieszne, powinno byc na odwrót,

mimo ze nie popieram zwalniania się z wf to doskonale rozumiem wszystkich którzy to robią. Ba , w liceum sama byłam juz ‘na zwolnieniu’. A wieczorami ćwiczyłam w klubie fitness bo kocham ruch. Takie zycie, taki kraj, taki klimat Aniu!

Popieram przedmówców! Jeśli dziecko daje sygnał, że wf w szkole mu nie pasuje a rozmowa z nauczycielem nie przynosi żadnego skutku, należy dziecko szybko zwolnić, bo inaczej może to przepłacić nawet zdrowiem psychicznym (a jak można wywnioskować z niektórych powyższych komentarzy – także fizycznym!!!), a przynajmniej zniechęcić się do aktywności fizycznej na lata! Lepiej pokazać dziecku wówczas inne formy aktywności, zainwestować pieniądze w jego rozwój w komfortowej atmosferze w odpowiednich warunkach. Argumenty które pani przytoczyła są mało… inteligentne, widać, że nie miała pani głębszej styczności z tym problemem i w ogóle nie ma pani pojęcia o jego rozpiętości. Mogłabym obalić punkt po punkcie pani teorię, ale nawet nie mam na to czasu. Porównywanie matmy do wfu, młodziutkich uczennic do zawodniczek na boisku? Pani wybaczy, ale to się kupy nie trzyma i nijak nie obrazuje sytuacji. Warto sobie uświadomić, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ponieważ pani jest zawodowym sportowcem a na dodatek jest pani dorosła i dawno skończyła pani szkołę (i na do tego nie ma pani dzieci w tym wieku) – nie dziwi mnie, że pani nie rozumie co kieruje dziećmi i ich rodzicami, ich argumenty wydają się pani bezzasadne. Jednak rozwiązania, które pani prezentuje, także są naiwne i w wielu przypadkach po prostu niczego nie zmienią. Pozwoli pani, że coś zauważę: cała ta akcja może się okazać SZKODLIWĄ dla młodzieży, ponieważ tylko pozornie koncentruje się na jej potrzebach, a nie przewiduje udoskonalenia procesu ich zaspokajania. Zajęcia sportowe powinny być na każdym szczeblu edukacji obowiązkowe, jednak dostosowane do indywidualnych potrzeb człowieka. Zaznaczę powtórnie, że wf to nie jest matematyka, która jest ścisła i każdy powinien ją umieć na pewnym przeciętnym pułapie (że wymagania i w tym przedmiocie sięgają nieco za wysoko i tu też jest co doskonalić, to temat na inną dyskusję). Rozwój fizyczny człowieka może się dokonywać na wiele różnych sposobów, sama pani to wie. Biegi, pilates, joga, rolkarstwo, aerobik, gry zespołowe, sztuki walki, gimnastyka, pływanie, taniec… Co stoi na przeszkodzie, by szkoła zaoferowała więcej możliwości? Może wystarczyłoby, aby dała uczniom JAKIKOLWIEK wybór, aby aktywność była PRZYJEMNOŚCIĄ? Czy nie to powinno być priorytetem? Dlaczego tak wiele starszych ludzi nie ćwiczy? Ponieważ nie znaleźli sposobu dla siebie, a w szkole zmarnowali tylko cenny czas! A dziewczyny podczas menstruacji nie lubią ćwiczyć, ponieważ sprawia im to dyskomfort, ze względu na mniejszy lub większy ból oraz krwawienie. Niby z jakiego powodu miałyby być zmuszane do ćwiczeń w te zaledwie kilka dni? W jaki sposób miałoby im to szkodzić? Dlaczego w ogóle pani wspiera akcję, której slogany wywołują w wielu uczniach zgryzotę? ZMUSZANIE DO NICZEGO NIE DOPROWADZI!!!!!! Zwolnienia były i będą dopóki to wszystko się nie zmieni. Mam nadzieję, że uzyskam merytoryczną odpowiedź. Pozdrawiam, tegoroczna maturzystka.

Pani Ani jestem ZA tą akcją. Ale proszę pamiętajmy , że w dzisiejszych czasach dzieci które nie chcą cwiczyc z wyżej wymienionych powodów i próbują porozmawiac z rodzicami którzy nie mają czasu dla swoich dzieci i łatwiej jest im powiedziec ” inni cwiczą to i Ty dasz radę “. Często problemy zgłaszane przez uczniów nie są rozpatrywane przez grono pedagogiczne , bo uważają że dzieci “wyolbrzymiają”.
W atmosferze i zachowaniach panującej w dzisiejszych gimnazjach i szkołach średnich jest ciężka dla zwykłego ucznia , który nie jest akceptowany przez uczniów i nierozumiany przez nauczycieli. Również uczniowie uważają WF za ten lżejszy przedmiot, a są przemęczeni innymi przedmiotami i ogromem nauki, po prostu odpuszczają.
Pracujmy z dzieci i ze szkołami które mają byc przyjaznym i bezpiecznym miejscem dla dzieci.

Ja jestem wlasnie osoba, ktora miala zwolnienie z lekcji wf, chociaz wcale nie chcialam. Mialam problemy z kregoslupem i na pewnym etapie lekarz powiedzial, ze nie powinnam robic cwiczen typu przewroty w przod, stanie na rekach i kilka innych. I wlasnie z tych cwiczen probowalam sie zwolnic, wykazujac chec wykonywania wszystkiego innego, ale zeby tych kilka rzeczy nie bylo ocenianych. NIe bylo takiej mozliwosci, moglam albo zrezygnowac z przychodzenia na zajecia calkowicie, przynoszac odpowiednie zaswiadczenie od lekarza, albo robic wszystkie wymagane cwiczenia albo dostawac jedynki za ich niewykonanie. Czy to logiczne? Upor nauczyciela spodowal, ze 2 lata szkoly sredniej kazda lekcje wfu przesiedzialam na lawce, zamiast na przyklad pobiegac, pograc w siatkowke, itd. Bez sensu calkowicie.

Skąd ja to znam? Dokładnie to samo powiedziała mi nauczycielka wf w drugiej klasie gimnazjum- albo robisz wszystko albo nic. Tylko tyle, że mój problem to stawy biodrowe, nie mogłam wykonywać gwałtownych skoków tj. w dal czy skok przez kozła itd. Chętnie uczestniczyłabym w zajęciach fitness na stepach, które mieliśmy w szkole. Niestety, mogłam sobie chcieć.

Cotygodniowej porcji ruchu ?? To teraz lekcje wf odbywają się jedynie raz w tygodniu?

cale liceum mialam zwolnienie z wf nie nawidze grac w siatkowke a tylko to bylo ja zajeciach. zamiast wf chodzilam 3 razy w tyg na fitness . potem juz 7 razy w tyg;)) cwiczylam tez w ciazy i po ciazy i dalej cw , trzy razy w tyg biegam po 10km w pozostale dni cw w domu bo synek ma rok i ciezko teraz codziennie wychodzic. na chwile obecna jakbym miala isc na lekcje wf tez bym zalatwila sobie zwolnienie.

Gdyby naszymi nauczycielami od WFu były takie kobiety jak Pani czy Ewa Chodakowska, chyba trzeba by było robić zapisy na WF z rocznym wyprzedzeniem. Niestety moje lata chodzenia na WF w podstawówce przypadły na lata 90te i co więcej trafiłam chyba na najgorszego nauczyciela WFu jaki mógł mi się trafić. Faworyzowane były osoby, które osiągały wyniki w różnych dyscyplinach, potrafiły przeskoczyć najwyższą skrzynię czy kozła i miały najlepsze czasy w biegach. Wszyscy inni byli zrównani z ziemią, teraz wiem, że był to mobbing na najwyższym poziomie. Ten nauczyciel potrafił nawet mobbingować własne dzieci, którym załóżmy nie wyszło coś na lekcji WFu. Mimo moich nie zadowalających wyników w WFie chodziłam na wszystkie zajęcia dodatkowe organizowane przez tegoż nauczyciela typu tzw SKSy plus zajęcia korekcyjne ponieważ miałam skrzywienie kręgosłupa. Chciałam pokazać, że się staram i walczę o to by poprawiać swoje wyniki. Niestety nawet gdy super stawałam na rękach, robiłam inne ćwiczenia poprawnie dostawałam niższe oceny niż inne osoby, którym zazwyczaj szło lepiej. Pamiętam jak ucieszyłam się gdy pękła mi kość na WFie przy wykonywaniu mostku ze stania, umiałam zrobić to ćwiczenie dobrze, chyba nawet było ono jakoś wyżej punktowane, ale tego dnia nie nie rogrzaliśmy się wystarczająco i tak na 2 miesiące miałam spokój z WFem. Po 8 latach harówy w podstawówce poszłam do liceum i tam okazało się, że jestem całkiem dobra w grach zespołowych i innych ćwiczeniach, które przez lata wykonywałam w podstawówce w związku z czym miałam lepsze oceny i mniejszy stres nikt się z nas nie śmiał a raczej zachęcał do różnych aktywności fizycznych, miałam większy luz i ze spokojem chodziłam na WF, na studiach też nie wydziwiałam tylko chodziłam na wszystkie zajęcia, które trzeba było zaliczyć. Niestety nauczyciel, który uczył mnie w podstawówce nadal tam uczy i dlatego postanowiłam to napisać, czasami warto dowiedzieć się czy powód niechęci do Wfu nie jest czymś więcej niż tylko wymówką w postaci okresu. Ja nie pamiętam czy rzeczywiście mówiłam mamie to wszystko co działo się na WuFie, jak się czułam i jak byliśmy traktowani. Myślę, że teraz rodzice reagują inaczej, może czasami za bardzo troszczą się o swojej dzieci a nauczyciele nie mają juz takiego posłuchu jak kiedyś, ale nie chciałabym by moje dziecko miało nauczyciela terorystę a nie motywatora. To tyle musiałam gdzieś to napisać.
Idę ćwiczyc brzuch 🙂

Akcja stop zwolnieniom z wf powinna koncentrować się nie na podejściu uczniów do lekcji wf ale na podejściu nauczycieli wf. Ja takiego zwolnienia nie miałam i bardzo żałuję, bo lekcje wf zniechęciły mnie do ćwiczeń na wiele lat. Skakanie przez zbyt wysoką, niezabezpieczoną skrzynię na korytarzu szkolnym wywoływało poczucie zagrożenia. Na myśl o piramidach, który każdy uczeń musiał wykonywać przechodzą mnie ciarki. Kolejny uczeń opierał się na plecach kolegi ustawionego niżej, a te plecy wyginały się w łuk. Nie wspomnę o takich pomysłach jak okrążanie stadionu biegiem bez żadnego wcześniejszego przygotowania kondycyjnego, które wywoływały nudności i wymioty. Przykłady niekompetencji moich nauczycieli wf mogłabym wymienić wiele. Efekt moich lekcji wf jest taki, że myśl o nim wywołuje we mnie lęk. Ja zrobię wszystko, aby moje dzieci nie uczestniczyły w takich lekcjach. W zamian wolę zapewnić im inne pozalekcyjne aktywności fizyczne pod okiem profesjonalistów.

Popieram zwolnienia z WF z uwagi na zacofanych w edukacji nauczycieli WF , zazwyczaj dziecko ma swoje własne upodobania sportowe i to właśnie na nie powinno poświęcać czas ,a nie na ciągłą grę w dwa ognie czy siatkówkę. Racjonalnie myślący i odpowiedno podchodzący do tematu rodzice razem z dzieckiem są w stanie podjąć sensowną decyzję. Sama miałam zwolnienie z WF i cieszę się ,że tak się stało ,sama interesuję się sportem i bez względu na umiejętności czy wytrzymałość w sporcie nie otrzymywałam najlepszych wyników z tego przedmiotu z powodu nieumiejętności wykonania dwutaktu czy zagrywki z góry. Dopiero na studiach mam prawo wybory dyscypliny sportu co jest moim zdaniem najlepszym wyjściem z sytuacji.

Niestety problem jest bardziej złożony. Ja tez kilka lat temu skończyłam liceum i w 3 kl. nie ćwiczyłam już wcale. Wcześniej chodziłam na wf, ale to nie znaczy, że się ruszałam. Nauczycielka przychodziła do nas na sale po 15-20 min, jeśli w ogóle i kazała brać sobie piłkę do siatkówki. Na jakieś 20 dziewczyn w klasie grały może 4- te, które trenowały ten sport. Reszta siedziała na parapetach i uczyła się na następne zajęcia. Rozmawiałyśmy nawet z wychowawczynią na ten temat, po tym rzeczywiście nauczycielka od wfu włączyła nam nagranie z fitnessem, ale na tym się skończyło. Uznałam, że szkoda mi na to czasu w klasie maturalnej.

A ja całkowicie rozumiem te dzieci! Sama będąc parę lat temu w liceum ( jak również wcześniej w gimnazjum i podstawówce), nienawidziłam zajęć WFu. Głównie dlatego, że na zajęciach odbywały się gry zespołowe, których po prostu nie lubiłam, bieganie ponad moje siły (jestem dość wątłą osobą), wyścigi itp. Po prostu okropność. Dopiero na studiach polubiłam ruch, ponieważ sama mogę biegać wieczorami we własnym tempie, kiedy mam ochotę. Nikt mnie nie pogania i nie patrzy na wynik. Do tego na studiach chodzę fakultatywnie na pilates i fitball. Do niczego nie powinno się zmuszać dzieci. Nie każdy jest sportsmenem, każdy powinien znaleźć formę aktywności odpowiednią dla siebie, a wtedy to będzie dla niego przyjemność.

Aby zachęcić dzieci do ćwiczeń najpierw powinien być zmieniony system prowadzenia zajęć.
U mnie w liceum wyglądało to tak, że najpierw 20 zajęć z siatkówki (szczegół, że nikt nie znał zasad), a potem nagle sprawdzian z biegania. Wobec tego od 2 klasy liceum zrezygnowałam z wfu z czego jestem bardzo zadowolona.

Mam 26 lat, od 5 roku życia uprawiam sport, jest to część mojej codziennej egzystencji do dzisiaj, a jednak całe liecum miałam zwolnienie (kuzyn lekarz, więc rodzice nie mieli za wiele do powiedzenia…). Powodem nie było lenistwo tylko zupełnie przyziemny aspekt związany z samopoczuciem kiedy po WF- ie mialam np. 7 kolejnych bo był o 7:30, albo 3 lekcje bo był o 11:50… chodzi przede wszystkim o higienę. Pomijając brak infrastruktury (jestem z Wrocławia, a moje liceum było jednym z najlepszych mieście, w dodatku w centrum, więc pieniędzy dyrekcji na rozwój nie brakowało), to przerwa, nawet ta 15-20minutowa nie wystarczy żeby się przebrać, wziąc prysznic, ogarnąć (tak, dziewczynie w tym wieku bardzo zależy na wyglądzie, wiadomo, taki czas) i jeszcze dojść do sali lekcyjnej. Spóźnienia były w szkole absolutnie nie do zaakecptowania… więc wolałam po prostu na te Wf-y nie chodzić, choć były fajne i urozmaicone, np biegi w parku, częste testy Cooper’a etc. Myślę że potrzebna przede wszystkim jest zmiana systemu, a nie tylko zachęcanie do sportu, to nie zawsze jest tak, że dzieciaki czy młodzi dorośli są leniwi, albo wynoszą negatywny schemat z domu. Pozdrawiam

Zwolnienia, ale skąd one się biorą? Uczeń albo źle się czuję w otoczeniu klasy na wf albo jeszcze nauczyciel go dobija, że jest za wolny, za słaby itd. Zwolnienia bo obniży średnią? więc niech się nie wlicza.

U mnie w liceum z 26 dziewczyn ćwiczących było może z 15. Nie chodziło tu o jakieś schorzenia, a o to, ze zajęcia z WF-u były planowane na początku bądź na koniec dnia szkolnego, więc można było sobie pospać dłużej albo iść do domu szybciej. Również nie pojmuję takiego rozumowania, ale bardziej zastanawia mnie, kto wydaje takie zaświadczenia? To chyba również po tej stronie jest wina, skoro lekarz nie potrafi dokładnie przebadać i daje się nabrać na konfabulacje nastolatków. Szkoda. Wielka szkoda.

Witam serdecznie Ja oczywiście też popieram , ale pragnę zwrócić uwagę skąd ten procent niechodzących .Moje dzieci już nie chodzą do szkoły z WF ,ale pamiętam ,że gdy córka wybierała się do szkoły i pierwsze dwie lekcje WF to był szloch i narzekanie , po pierwsze brak prysznica po wysiłku , po drugie smród w przebieralni i w klasie a po trzecie zmęczenie jakie towarzyszy po WF nie działa rozwijająco na pozostałe lekcje . Może na to warto zwrócić uwagę !

kilka lat temu skończyłam szkołę i też w liceum nie ćwiczyłam i miałam zwolnienie chociaż nic mi nie było, a dlaczego ? bo to dla mnie nie był prawdziwy wf. dosłownie przez 3 lata liceum cały czas graliśmy w siatkę. nauczycielka była wielką miłośniczką tego sportu i na palcach jednej ręki mogłabym policzyć kiedy robiliśmy coś innego. nie wspominając o tym, że dopiero rok temu dowiedziałam się jak poprawnie wykonywać przysiady, chociaż od podstawówki robi się je na rozgrzewce i cały czas robiłam je źle i wszyscy moim rówieśnicy w klasie też i nigdy nikt nas nie poprawił. przez wszystkie lata wf-u nigdy nie słyszałam o czymś takim jak rozciąganie po ćwiczeniach i zawsze miałam okropne zakwasy. jak sama zaczęłam interesować się fitnessem to się dopiero o tym dowiedziałam i w końcu pozbyłam się zakwasów i przyszła chęć do dalszej pracy. w mojej szkole była taka sytuacja, że nawet dyrektor bał się Pani od wf-u, więc porozmawianie nic by nie dało, poza tym ta kobieta strasznie nie lubiła dziewczyn i przy każdej możliwej okazji pokazywała to. dla facetów milutka, a dziewczynom dawała popalić. ile razy wychodziły z płaczem z sali to nie jestem nawet wstanie policzyć.

Witam i popieram w 100%! Ja osobiście uważam, że w-fu jest za mało w szkole! Mój młodszy syn w II kl. podstawówki ma tylko jedną godzinę w-f w tygodniu 🙁 A jest bardzo aktywnym dzieckiem 🙂 Żeby dzieci były wysportowane lub tylko wyżyte niestety trzeba je zapisywać prywatnie na dodatkowe zajęcia sportowe. Mój starszy syn trenuje od 6 roku życia Judo a teraz Ju-Jitsu :)) a ma teraz 17lat :)) Jest wice mistrzem polski a zapisany na treningi był dla tego, że był najmniejszy w klasie i w razie powrotów ze szkoły do domu gdyby go ktoś zaczepił miał umieć wyrwać się i uciec :)) Teraz jest wysportowanym nastolatkiem, który regularnie trenuje, jest nauczony dyscypliny, obowiązkowości, nie pali, nie pije i raczej nie ma stresów. Wszystkie frustracje wyładowyje na macie :)) Młodszy trenuje piłkę (oczywiście w koszulce Lewandowski :)) ) i nie wyobraża sobie, żeby nie iść na trening. Oczywiście sport dla dziecka trzeba dobrać indywidualnie do zainteresowań i przynajmniej raz w roku kazde z moich dzieci ma tydzień, że zrucają sport na dobre, bo mają dość :)) ale od tego my z mężem jesteśmy, żeby te dni przetrzymać i ich zmotywować i przypilnować! Potem znowu jest wszystko ok 🙂 I treningi są znowu dla nich bardzo ważne.
Tak więc: STOP ZWOLNIENIOM Z W-Fu!

Jestem mamą jednego z pierwszoklasistów, która miała przyjemność oglądać Panią, oraz pani kolegów podczas inauguracji roku szkolnego w gimnazjum im. W. Doroszewskiego. Z dużym zaangażowaniem zachęcała Pani młodzież do uczestnictwa w w-f i we wszelkich aktywnościach fizycznych. Myślę ze zwłaszcza Pani przykład posłuży młodym dziewczynom do naśladowania. Chłopcy żałują że nie towarzyszył Pani mąż propagując tą samą idee 🙂

Aniu popieram Cię w 100% Moja córka dzisiaj została pierwszoklasistką i nie wyobrażam sobie zwalniania jej z WF jeśli jej zdrowie by tego nie wymagało.Szczerze ? chyba szybciej bym ją z matematyki zwolniła :)) (ale ciiii) . Sama przez wszystkie lata szkoły byłam “ograniczana” przez lekarzy a i tak dawałam z siebie ile mogłam, nawet dzisiaj mając jeden z “cięższych” dni przebiegłam 5km co pomogło na ból. Moje dzieci widzą mnie trenująca i też chcą być aktywne.Oby Im tak zostało:) Ps. Dziękuję Ci za gro przydatnych info i motywacje każdego dnia- dzięki Tobie od października zostanę 34letnią studentką Żywienia Człowieka na jednej z PWSZ- cóż uwierzyłam, że i Ja “mogę więcej”. Pozdrawiam Marzena.

Na moim osiedlu dzieciaki po szkole zapamiętale “haratają gałę”, mimo że dostęp do komputerów z pewnością mają. Tak więc kwestia nieruchawości obecnego młodego pokolenia, to niekoniecznie efekt dostępu do nowoczesnych technologii. Zresztą rolą rodziców jest, aby ten dostęp regulować. Dzieci mają naturalną potrzebę ruchu, a także przebywania w grupie rówieśniczej, co jest niezbędne do prawidłowego rozwoju społecznego. Może tu jest pies pogrzebany? Jeśli w pobliżu nie ma koleżanek w zbliżonym wieku, dziecko zmuszone jest bawić się samo ze sobą. Kolejną sprawą są różne lęki rodziców, którzy niekiedy nawet wolą, żeby dziecko tłukło godzinami w klawisze lub wgapiało się w tv, byle tylko nie musieli umierać ze strachu przed pedofilem za każdym razem, gdy pociecha wychodzi z domu. W każdym razie warto uświadomić sobie swoją rolę jako rodzica i pomóc dziecku tak zorganizować czas, żeby miało atrakcyjniejsze alternatywy niż tablet.

Eh, poczekaj az Twoja mała trochę pochodzi na ten szkolny wf 😀 zmienisz zdanie, nie za rok to za 5.

Witam, za moich czasów ( z tego co wiem tak jest czesto i i teraz) przyczyny były bardzo prozaiczne. Po solidnym wycisku człowiek nie mogł wziac prysznica ( bo go po prostu nie było) i zwyczajnie brzydko pachniał co było dosc krepujace- zwłaszcza jesli lekcji było np. 7 a plan zaczynał sie od wf. Bogu dziekowałam jesli moglismy pograc w siatkę, a WF był ostatni…. A sport uwielbiam na marginesie -ale Wf w szkole to byl jakis koszmar…

witam, jestem ZA i uważam ze to jedyny ratunek dla dzisiejszej młodzieży, która odpycha się chipsami i gazowanymi napojami. Ja jako rocznik 84 nie poznalam dobrze tej mody, sama chodzilam do klasy sportowej,ale dziś trudno o profilowane klasy sportowe…więc co zrobić na razie moja córka poszła do pierwszej klasy a wieczorami grywa zapamiętale na tablecie…takie pokolenie -kiedys nie było komp…..