Z UNICEF w Jordanii

Konflikt w Syrii trwa już ponad 3 lata. Ludzie uciekają z terenów objętych wojną, często całymi rodzinami. Wielu trafia do Jordanii. UNICEF pomaga przede wszystkim dzieciom uchodźców, korzystając ze wsparcia darczyńców.

Mój mąż Robert został Ambasoderem Dobrej Woli UNICEF. Z tego powodu odwiedziliśmy największy obóz dla uchodźców w północnej części Jordanii, w Zaatari. Zorganizowano go i otwarto w 2012 roku. Był przeznaczony dla 20 tysięcy ludzi. Teraz przebywa w nim  ponad 100 tysięcy i wciąż przybywają kolejni. Obóz zajmuje 534 hektary, to właściwie miasto z namiotów. Choć tak wielkie – nie ma go na mapach. Jego skalę można poznać oglądając całość z samolotu. Mnie ten widok zaparł dech w piersiach.

Jak opisać to miejsce? Mimo tylu ludzi – pierwsze wrażenie to pustka. Białe kontenery, tysiące białych, zabrudzonych piachem namiotów. Dorosłych nie widać, siedzą w namiotach, jest za to mnóstwo dzieci, często bosych, biegających po rozgrzanych kamieniach.

Wielkie banie z wodą, do nich długie kolejki ludzi z różnymi pojemnikami. Przydział na dzień dla jednej osoby to 35 litrów (na kąpiel zwykle zużywamy 50 l). To musi wystarczyć na picie, pranie, toaletę, sprzątanie.

Do granicy jest tylko 15 km, więc słychać bombardowania. Co czują ludzie słysząc to dudnienie dochodzące z kraju, w którym zostawili cały dobytek, a często bliskich? Mieli tam rodziny, pracę, biznesy… po prostu życie. A w tej wojnie giną głównie cywile.

Cienkie ściany namiotów nie dają poczucia intymności, słychać każdy szmer, każde chrząknięcie. Zimą bywa mroźno. Najgorsze, że nie ma się czym zająć. Wstają przed świtem, obmywają się, modlą, coś jedzą. I zostają tak ze swoimi myślami na cały długi dzień. A często ze strasznymi wspomnieniami.

Odwiedziliśmy rodzinę z czwórką dzieci. Przyjęli nas bardzo miło. Na początku, zgodnie z obyczajem, przywitałam się bez podania ręki z ojcem rodziny. Jego żona smutno się do nas uśmiechała. Nie rozumiała angielskiego, ale widziałam, że wie, że staram się jej dodać otuchy. Poczęstowała nas herbatą, uciekając przed aparatem  fotografa UNICEF – mąż nie wyraził zgody na zdjęcia żony. Namiot był zadbany, dziecięce buzie pełne uśmiechów. Chłopcy skakali wokół Roberta z piłką. A dziewczynka podeszła do mnie wręczając mi sztuczną różyczkę – wzruszyłam się…

Okazało się, że chłopcy również ćwiczyli sztuki walki kiedy mieszkali w Syrii, dali nam pokaz swoich technik, ale jeden z nich nie puszczał Roberta i rozradowany wisiał mu na szyi niemal przez całą wizytę. Spędziliśmy z nimi ponad godzinę.

Potem odwiedziliśmy tzw. Miejsce Przyjazne Dzieciom (miejsce, gdzie dzieci mogą się bawić, rozwijać swoje zainteresowania – w czasie wolnym przed i po szkole). To dwa duże kontenery. Rano przychodzą chłopcy, po południu dziewczynki. Kiedy Robert z ekipą nagraniową wszedł do środka, ja zostałam na zewnątrz obserwując dwa bose szkraby, które bawiły się w pobliżu. Nagle dziewczynka podbiegła i przytuliła się do mnie. Miała w ręku damskie sandałki na obcasiku, zaczęła je zakładać bratu, pomogłam. To był jedyny blondynek, jakiego tam widziałam. Weszłam do szkoły, usiadłam w tłumie dzieci, a one otoczyły mnie pozując do zdjęć. Wszystkie się uśmiechały i wznosiły kciuki do góry – na chwilę zamarłam widząc tę nieskrępowaną dziecięcą radość.

Odwiedziliśmy jeszcze inne rodziny oraz miejsca, w których przebywają uchodźcy. W obozie jest ośrodek zdrowia, boisko piłkarskie (na którym odbyl się mecz), szwalnie, zakład fryzjerski…Widziałam kobiety w chustach z nożyczkami i prostownicami – próbują normalnie żyć w tej chorej sytuacji. Ale to wszystko namiastka. Ich oczy nie kłamią, a w zbyt wielu widać pustkę, brak nadziei. Większość uchodźców to właśnie kobiety i dzieci. I na nich skupia się pomoc UNICEF.

Wzdłuż granicy obozu ciągnie się długi mur z przedstawieniami kobiet, młodzieży, dzieci, ptaków w klatkach. Obrazy wypełnione bólem. Siedziałam pod tym murem i ogarniał mnie żal i gniew.

Cieszę się, że urodziłam się w Polsce. Trzeba szanować to co mamy. I pomagać tym, których los tak strasznie doświadcza. Jordania jest bardzo gościnna, ale to niebogaty kraj. A liczba i potrzeby uchodźców rosną. Każda ilość i forma pomocy jest potrzebna

Wyjazd odbył się w ramach kampanii „Głos Dzieci” (wspólnej inicjatywy UNICEF i Unii Europejskiej), która ma na celu zwrócenie uwagi na sytuację dzieci
dotkniętych kryzysami humanitarnym. Wszystkie informacje o kampanii znajdują się na stronie http://glosdzieci.pl

Komentarze 36 komentarzy

Dołącz do dyskusji…

Komentarz jest wymagany

Podpis jest wymagany

Dziękuję za ten wpis. Wydaje nam się, ze na świecie jest pokój, a to nie prawda. Mieszkając w swoich domach zapominamy jak wielu ludzi zostało go pozbawionych. Myjemy zęby i nie zwracamy uwagi ile wody marynujemy, a w wielu krajach ludzie umierają z pragnienia. Taka jest rzeczywistość. Wspaniałe, ze są tudzież tacy jak Wy, którzy przypominają nam o tym!

dokładnie tak, każda pomoc i w każdej formie jest konieczna!!! Zapraszam na stronę fundacji mającej swoją siedzibę w Warszawie http://www.wolnasyria.org.pl . Znajdziecie tam wskazówki jak i wy możecie pomóc, wystarczą tylko wasze chęci i dobre serducho by nieść pomoc poszkodowanym w konflikcie zbrojnym. Włąsnie organizowany jest transport z pomoca humanitarną !!! To do dzieła ! Pomagamy 🙂

W końcu zrobiliście coś pożytecznego. Wpis wzruszający i cieszę się, że Robert został ambasadorem Dobrej Woli. Zdecydowanie jest lepsze to niż reklamowanie T-Mobile i innych tego typu badziewi. Tak to przynajmniej sprawiliście przyjemność swoją obecnością tym ludziom i przede wszystkim dzieciom 🙂 Pozdrawiam.

Po pierwsze nie zapominajmy że w naszym kraju również są rodziny co nie mają czego do garnka włożyć i również potrzebują pomocy. A po drugie-sami sobie taki los zgotowali. Zauważcie,że większość muzułmańskich krajów to dno i kilometr mułu-nie mam zamiaru wspierać islamu.

Czytając relację sama się wzruszyłam 🙁 więc podziwiam Cię że dałaś radę stojąc tam twarzą w twarz. Gratulacje 🙂

Bardzo dobre zdjęcia i sprawozdanie z sytuacji dzieci w Jordanii.Ale ile podobnych tragedii przechodzi bez echa. Unicef pomaga dzieciom na całym świecie,po trzęsieniu ziemi na Haiti, powodziach,, tajfunach i walczy z chorobami,Honduras, Burkina Faso, Mozambik, SierraLeone to kraje gdzie dzieci umieraja na skutek chorób i głodu, Od lat wspieram działalnośc UNICEF mam już sporą kolekcję podziekowań od tej organizacji. Cieszę się więc , że i państwo Lewandowscy dołączyli do naszego grona.Witajcie w UNICEf-oskiej rodzinie.Pozdrawiam.Zofia Pajor.

JESTESCIE WSPANIALI !!!
Pomaganie potrzebujacym, z pewnoscia oznacza czynienie dobra, ktore predzej czy pozniej do nas wroci. Jestem przekonana, ze osoba, ktorej pomoglismy, na pewno sie nam w jakis sposob odwdzieczy. Najlepiej potwierdza ten argument slowa wypowiedziane przez Jana Pawla II: “Nigdy
nie jest tak, zeby czlowiek, czyniac dobrze
drugiemu, tylko sam byl dobroczynca. Jest
rownoczesnie obdarowywany tym, co ten drugi
przyjmuje z miloscia”. Jednakze, starajmy sie pomagac bezinteresownie, nie liczac na jakas nagrode, bo najpiekniejsza nagroda jest zwykle
“DZIEKUJE”.

Aniu byłam w Syrii kilkanaście lat temu, w Damaszku i nad morzen, jak bylam małą dziewczynką u znajomych. Znajomi teraz są w Polsce, ale to co pokazują na zdjęciach, jak tam jest obecnie, jest przerażające. Z hotelu, w ktorym mieszkalismy, zostały tylko sterty gruzu. Żal serce ściska …. A jeszcze niedawno tam byłam…

Bardzo ważny i poruszający temat.
Dołączam się do pytania o to w jaki sposób można pomóc.
Pozdrawiam Cię Aniu serdecznie 🙂

Świetna relacja, wzruszyłam się. Do tej pory nadal nie zdawałam sobie sprawy jak żyją ludzie w innych krajach. Może i nasz kraj nie należy do najbogatszych, ale trzeba cieszyć się z tego co mamy.

Pani Aniu!
To na prawdę wzruszające . Ta relacja doprowadziła mnie do łez …
To co tam się dzieje to nie do uwierzenia
Pozdrawiam, Marta :*

Aniu! Dziękuje Ci za ten fragment ” innego życia” , choć na chwile człowiek może się zatrzymać i podziękować za to co los mu dał, choć nie wszystko jest idealne to i tak wydaję się doskonale w porównaniu z tym co przeżywają Ci ludzie w Jordani…
Jestem pełna podziwu dla Was, że nie jesteście obcy na cierpienie innych…
Te dzieci roześmiane są nadzieją na lepsze jutro…:)

Zbaczajac z tematu… Chciałabym zapytać się o Pani zadanie na temat mleka krowiego bez laktozy 🙂 próbuje żyć bez niej i ostatnio w sklepie zobaczyłam takie bez. Zawsze pije ryżowe lub migdałowe. Pozostaje pytanie: przy czym zostać?;)
Z góry dziękuję za odpowiedź 😉

Pomoc pomocą, ale sądząc po graffiti i malowidłach to oni wspierają terrorystyczną Armie Wolnej Syrii i jej działalność, która nie jest zbytnio humanitarna delikatnie mówiąc i która zaciąga takie dzieci do walki w swoich szeregach oraz każe dzieciom obcinać głowy ,,niewiernym”. Ja wolę wesprzeć Syryjczyków w Syrii i wolę wiedzieć, że moja pomoc nie trafi przypadkiem do islamistów. Poza tym akcje ONZ wszystkie są z góry podejrzanie i duża część pomocy z nich się rozchodzi na boki i nie trafia do potrzebujących. Nie płacze tez na widok dzieci, które jak dorosną bedą jak ich ojcowie krzyczeć Allah Akbar i wyrzynać w pień chrześcijan i innych niewiernych.

Wzruszająca relacja. Łzy same lecą a w sercu współczucie dla tych ludzi miesza się ze złością że w XXI wieku gdzie wielu żyje ponad stan, bogu ducha winne dzieci nie mają warunków do godnego życia. Choć jestem twardą osobą Twój wpis bardzo mnie poruszył. Dziękuję że są tacy ludzie jak Ty i Twój mąż którzy pomagają tym biednym osobom ale także pokazują ten poważny problem społeczeństwu.

Wszystko pięknie, fajnie, ale co zrobiliście dla tych ludzi? Za waszą wycieczkę można by pewnie wyżywić wiele rodzin… Z miłej wizyty u rodzin nic nie wynika, nie zmienia to ich sytuacji. I nie piszcie mi o “wsparciu duchowym, solidarności itp.”, bo tego do garnka się nie włoży, nie założy się na grzbiet. Jaki był koszt waszego wyjazdu w porównaniu do REALNYCH korzyści uchodźców?

Hmm, a co Pani zrobiła katiezzz? Dzięki akcji Głos Dzieci, miliony osób mogą dowiedzieć się o sytuacji dzieci na uchodźstwie, co daje szansę na większe zainteresowanie ich sytuacją. Popieram zaangażowanie znanych osób w nagłaśnianie tak WAŻNYCH problemów! Pozdrawiam.

Witam, wzruszajaca relacja ale tez pokazujaca jak wiele mamy w naszym codziennym zyciu i nie doceniamy tego. Czy mozna pomoc przekazujac jakies ubrania, leki, zywnosc? W jaki sposob mozna zostac ambasadorem Unicef?

Aniu, dziękujemy za tą relację 🙂 Czytając jà wzruszyłam się… Pełen szacunek dla Cb i Roberta, za pomoc jaką im okazujecie 🙂 Nie każdy by tak potrafił 🙂 Jeszcze raz dziękuję Ci za streszczenie i przedstawienie nam tej sytuacji jaka ma w Jordanii miejsce. Smutne jest to, że Ci ludzie muszą to przeżywać… A My na prawdę powinniśmy się cieszyć, że jesteśmy Polakami 🙂 I nigdy nie powinniśmy się tego wstydzić

Kiedy czytałam Twoją relację…coś mnie w środku zakuło. Przeżywam to patrząc na Wasze zdjęcia i podziwiam Was, że byliście tam sercem i duszą.
To pokazuje jakimi jestescie ludźmi! Jestescie Wielcy!

Ok, ale czy oprócz zrobienia sobie zdjęć, napisania relacji oraz wyprawy – pomagacie jakoś? wzruszenie, żal i gniew im nie pomoże.

Wzruszyłam się jak to czytałam … 🙁
Popieram państwa zaangażowanie w tym projekcie 🙂
Życzę powodzenia 🙂
Pozdrawiam 🙂

Niesamowita i wzruszająca relacja z waszego wyjazdu – dziękuję Ci za to.
O takich sprawach trzeba mówić …
Pozdrawiam ciepło .

Jejku to wzruszające 🙁 . Szkoda mi tych ludzi, w przyszłości chciałabym jeździć właśnie do takich ubogich miejsc i pomagać żyjącym tam ludziom w miarę możliwości. To bardzo ładny gest z Waszej strony, że choć macie tyle na głowie nie zajmujecie się tylko i wyłącznie swoją karierą tylko także znajdujecie czas dla tych ludzi. Pozdrawiam!

Straszne ;( Jest mi bardzo smutno. Masz rację powinniśmy szanować i doceniać to co mamy i pomagać (na tyle na ile możemy).

A czy można ich jakoś wspomóc konkretnie, czy sa jakies zbiorki np odziezy, lekow dla tych ludzi ? Prosze o informacje lub odnosnik

Podziwiam Was Aniu 😀 ja czytając to i oglądając zdjęcia płakałam i wciąż płacze. To jest straszne, trudno się na coś takiego patrzy. Wy tam byliście i myśle, że swoim uśmiechem troche im pomogłaś. To jest cudowne ! Chociaż na chwile daliście im namiastkę radości ;D

Aniu,
piękna, wzruszająca relacja! Wspaniale, że angażujecie się w takie inicjatywy i swoją obecnością tam nie tylko przypomnieliście nam o tym, w jakiej sytuacji są uchodźcy z Syrii, ale przede wszystkim sprawiliście mnóstwo radości dzieciom, z którymi się spotkaliście. Głęboko wzruszające.