Licealiści, zawodni karate mówią: "Stop zwolnieniom z WF"!

Całym sercem popieram tę akcję.

Nie rozumiem zupełnie dlaczego tak wielu rodziców decyduje się na pozbawienie swoich dzieci cotygodniowej porcji ruchu. Próbowałam sobie wyobrazić powody takich decyzji – bez efektu. Na pewno jakiś nikły procent dzieci i młodzieży ma niestety schorzenia, które wykluczają udział w lekcjach WF. Ale reszta?

Popierasz akcję? Zrób zdjęcie i wyślij! bądź dodaj na facebooka czy instagram dodając #stopzwolnieniomzwf

Komentarze 11 komentarzy

Dołącz do dyskusji…

Komentarz jest wymagany

Podpis jest wymagany

To nie jest kwestia walki z niechęcią uczniów. Tu trzeba zmienić podejście nauczycieli. Ja nienawidziłam wfu przez 11 lat mojej edukacji. dlaczego? Dlatego że nikt go nie uczył. Dla większości dzieci to nie będzie problem bo te umiejętności przychodzą in naturalnie. Ale tak nie było w moim przypadku. Nikt nie robi sprawdzianu z funkcji nie ucząc ich najpierw, taki matematyk szybko by się pożegnał z pracą. Więc dlaczego można robić sprawdzian z biegania, skakania, rzutu czy czego tam jeszcze nie ucząc tych umiejętności? Jedyny rok kiedy lubiłam chodzić na wf to była pierwsza klasa liceum gdzie wuefista chciał mnie czegoś nauczyć. I potrafił zachęcić dziewczyny żeby zamiast mnie wykluczać z gry mi pomagały j były dumne kiedy odebrałam piłkę. To był piękny czas, być może gdyby pozostałe 11 lat tak wyglądało to bym dzisiaj nie zmagała się z nadwagą. A moje najwcześniejsze wf-owe wspomnienie to nauczycielka nauczania początkowego śmiejąca się ze mnie że nie potrafię rzucić porządnie piłki… nie wspominając o nauczycielu na basenie który zmusił mnie do skoku na główkę (kolejny sprawdzian) nie ucząc tego wcześniej. Zaryłam nosem o dno basenu. A mogło się skończyć dużo gorzej… także nacisk powinien być położony na reedukację nauczycieli a nie walkę z ‘leniwymi’ uczniami. acha, man 29 lat, nie 60…

Jestem osobą, która niestety od podstawówki po liceum miała wypisywane zwolnienie z wfu, a to dlatego, że jestem niepełnosprawna i nauczyciele nie chcieli mi poświęcać uwagi … więc prościej wypisać zwolnienie. Kończąc gimnazjum dowiedziałam się o stowarzyszeniu osób niepełnosprawnych START, trafiłam tam jeździłam na obozy sportowe, trening 6 razy w tygodniu, biegałam na krótkich dystansach i nie raz trening był połączony z osobami pełnosprawnymi, trener potrafił zająć się dwiema grupami. Miałam spore osiągnięcia, ale niestety przez kontuzję kolana zrezygnowałam z trenowania. Jedno co mi teraz przychodzi na myśl, to te słowa: CHCIEĆ TO MÓC, NIE MA RZECZY NIEMOŻLIWYCH :). Pozdrawiam

Są to uczniowie, którzy w przeciwieństwie do rzeszy innych licealistów czy gimnazjalistów mają szansę w ramach wf robić to, co kochają. Wobec tego nic dziwnego, iż kochają ten przedmiot i łatwo jest im zgodzić się z inicjatywą. Jednak pani przyznaje się do ułomności swojej wyobraźni skoro mimo tylu głosów nie potrafi pani spojrzeć na problem z szerszej perspektywy.

Ania,
Należy trenować w obuwiu czy na boso w warunkach domowych również jest wskazane? Ja ćwiczę na boso, ale zauważam momentami ból w stopach i nie wiem czy prawidłowo robię? Jakie jest Twoje zdanie?
Miłej niedzieli!

A ja uważam, że ta akcja nie ma zbyt dużego sensu. Na pewno kosztuje setki tys. złotych, które rozsądniej byłoby wydać na coś, co zmotywuje dzieci bezpośrednio (doposażenie sal, wprowadzenie ciekawszych zajęć ruchowych, inne). Problem nie tkwi w dzieciach i ich rodzicach. Ta niechęć skądś się bierze. Leczmy u źródła.

Tłumaczyłam to w moich komentarzach pod tego typu postami kilkukrotnie. Podobnie jak multum innych osób jak my, piszących dokładnie to samo, nie wzbudziłam ani grama refleksji więc wybacz, ale Tobie prawdopodobnie też się nie uda.

Pani Aniu największy problem stanowią wcale nie rodzice, a nauczyciele wfu . W większości są to ludzie kompletnie nieodpowiedzialni, nie znający się na zajęciach, które mają prowadzić i nie mający podejścia do dzieci i młodzieży. To tak na prawdę oni zniechęcają uczniów do ćwiczeń. Ja dopiero na studiach trafiłam na znających się na swojej profesji wuefistów. W podstawówce, gimnazjum i liceum zajęć starałam się unikać jak ognia ( z resztą jak ponad połowa klasy ) choć sport lubiłam. Była to wina tylko i wyłącznie prowadzących.

Fakt, dzieciaki w dzisiejszych czasach są w większości otyłe lub mają widoczną nadwagę. Za czasów mojej młodości na 20 dzieciaków może jedno miało jakieś problemy z dodatkowymi kilogramami dzisiaj prawie połowa jest otyła, a ta druga połowa ma małe brzuszki. To smutne kiedy w markecie widzi się 5 letnie dziecko z nadwagą, któremu mama kupuje dwie duże paczki chipsów. Albo całe otyłe rodziny siedzące w KFC albo MC. Najgorsze jest jednak to z czym walczy ta akcja większość z tych dzieci nie ćwiczy na wf, nie ma żadnej aktywności, ba nawet nie potrafią zrobić poprawnie przysiadu :/ podobnie jest wśród nastolatków. Z reguły zaczynają się interesować sportem w wieku 14 – 15 lat (chęć zaimponowania płci przeciwnej 🙂 ) niestety w wielu przypadkach jest już trochę za późno, albo nadwaga jest tak duża, że można zapomnieć o intensywnych treningach. Wiele razy widziałem chłopaków którzy nie wiedzieli jak zrobić pompkę…. na szczęście wielu z nich daje sobie pomoc i słucha rad wyciągając przy tym wnioski. Szkoda, że dopiero tak późno :/ Jestem całkowicie ZA takim akcjom!!!! Lepiej od najmłodszych lat o siebie dbać niż potem próbować zrobić coś nieosiągalnego. http://pakerniablog.blogspot.com/

Popieram również akcję w 100%. Myślę, że ta reszta to nastolatki przywiązane do komputerów i konsol, których jedyną aktywnością jest klikanie na padzie albo klawiaturze. Niestety dawniej największą karą był zakaz wyjścia na podwórko, dzisiaj największa kara to brak tv, internetu. Teraz rodzice muszą wyciągać dzieci na dwór dawniej było zupełnie odwrotnie. Może dzięki takim akcjom zmieni się podejście wielu osób. Oby tak było 🙂 http://www.dbamofigure.pl