Pupa do góry!

Przeglądasz artykuły o odchudzaniu w czasopismach i w internecie, czytasz historie ludzi, którzy na stałe wygrali z nadwagą lub otyłością i są szczęśliwi. Wzdychasz..

Na ulicy widzisz coraz więcej biegaczy, który swobodnie, na równym oddechu pokonują kolejne kilometry. Zazdrościsz.

Czytasz fora internetowe, których uczestnicy chwalą się sukcesami w treningach i zdjęciami coraz zgrabniejszych sylwetek. Wzdychasz i zazdrościsz.

Długo jeszcze będzisz tylko wzdychać? Hej! Ludzie, którzy schudli, któregoś dnia po prostu zaczęli o siebie dbać! Wszyscy biegacze, których mijasz na ulicy kiedyś pokonali pierwsze zadyszki! Trenujący w klubach fitness któregoś dnia założyli dres i wyszli z domu, by poćwiczyć! Po prostu!

A Ty? Co Cię właściwie powstrzymuje przed okazaniem szacunku samemu sobie i zadbaniu o swoje zdrowie, samopoczucie i dobry humor?

Do roboty! Trzymamy kciuki!

PS. Pochwal się, że pokonałeś słabość i ruszyłeś – zmobilizujesz innych :)!

źródłó: internet

Komentarze 37 komentarzy

Dołącz do dyskusji…

Komentarz jest wymagany

Podpis jest wymagany

A ja mam takie zrywy i osiadam na laurach. Ciężko mi się uzależnić od sportu, ciągle zaczynam pd nowa, ale uwielbiam słodkości, kolorowe drinki i inne pyszności <3 A że mój partner jest szczuplutki jak szczypiorek i kocha to wszystko co ja, to… kuszę się na to samo 😉 Niejeden raz już opierałam się temu wszystkiemu, ale jak odpuszczam sobie dłuższy czas, to potem rzucam się na to wszystko jak szalona o.O
Problem (albo i nie) jest w tym, że mój partner mnie kocha, a moje ciało się mu podoba. A ja ważę z 12kg niż w swoich najlepszych czasach! No i to poczucie bezpieczeństwa, ta miłośc, akceptacja, pożądanie z jego strony plus to, że faktycznie nie wyglądam najgorzej… kłóci się z tym co miałam kiedyś i co do mnie wraca po kilka razy w miesiącu. I myślę sobie tak: jestem piękna… Ale MAM PRAWO być piękniejsza:P No i biegam 3x w tygodniu, niech stracę 😛
Założyłam się z koleżanką, że jak przez miesiąc nie będę min 3x w tyg na siłowni to wypucuję jej auto na zewnątrz i w środku, a już prędzej wolę zginąć xD Przy okazji – to nawet fajna motywacja jak ktoś jest leniwy, ale nie lubi przegrywać ^^
Powodzenia, kobietki! Te wakacje będą nasze 😀

To może i ja 😉 Strasznie lubię Twój blog – trafiłam tutaj całkiem przypadkowo 😉 Staram się jeść zdrowo i urozmaicać posiłki czerpiąc wiele inspiracji z Twoich wpisów;) I faktycznie po zmianie diety – więcej warzyw i kasz – moja waga trochę spadła 😉 Co mnie bardzo cieszy 😉

Ja uwielbiam rower – mój mąż na szczęście też 😉 Jak jest ładna pogoda (czyt. nie pada;)) codziennie staramy się jeździć ok 20km i więcej odkrywając nowe drogi 😉 Niestety moja figura jest dość toporna jeśli chodzi o brzuch. Nogi i ramiona mam dość smukłe ale ten brzuch wrrr…. nie mogę na niego patrzeć i wiem że mój mąż też wolałby abym miała trochę mniejszy – chociaż mi o tym nie mówi ale widzę to czasami w jego spojrzeniu…. Staram się robić brzuszki itp., czasami biegam iiii nic nawet nie drgnie ;( I chyba zaczynam w to wierzyć, że mam już taką naturę ale walczę z tym bo chcę wyglądać atrakcyjnie w kostiumie i obcisłych sukienkach i nie tylko ….

Pozdrawiam Ciebie Aniu i wszystkich ćwiczących oraz tych którzy borykają się z myślą zacząć czy nie… Ja mówię zacząć 😉

Hej dziewczyny,
moją zmorą są masywne uda i łydki. Co prawda ćwiczę pięć razy w tygodniu, często ćwiczenia cardio, ale jak patrzę w lustro to mi się chce płakać. Bardzo chciałabym zaczać biegać, ale strach i wstyd mnie paraliżują… że ludzie będą się patrzyć, że będą wyśmiewać 🙁

A Ty wyśmiewasz ludzi, którzy mają kłopoty w czasie treningów? Pewnie nie, prawda? To dlaczego zakładasz, że inni są niemili? Do roboty! 🙂

Pochwalę się i ja. 🙂
Wczesną wiosną, ktoś spytał w mojej obecności nauczyciela w-f-u kto jedzie na pierwsze zawody (sztafetowe biegi przełajowe). Nauczyciel wymienił kilka osób, nie wspominając o mnie. Koleżanka zapytała: “A Gosia?” Odpowiedź nauczyciela: “A Gosia NIE DA RADY” … Moja myśl: “Już ja Ci ku*wa pokarze, jak ja nie daję rady!” (rozumiałam jego wątpliwość w moje możliwości, bo miałam ciężką kontuzję jesienią, wg nie biegałam, słaba kondycja, itp) Gdy tylko śnieg stopniał zaczęłam biegać. Byłam w tak słabej kondycji, że pierwszy raz przebiegłam 5 minut. Tragedia. Ciężką pracą poprawiłam do 1h 3 minut ciągłego biegu. Efekt? Złoto w indywidualnym i złoto w sztafecie! I jadę dalej na między powiat. Ja bym nie dała rady? No kto jak nie ja! TY TEŻ DASZ RADĘ.

Jak się chce to wszystko mozna. Najwazniejsza jest psychika. Zaczelam po obronie licencjata gdy weszlam na wage a tam 86 ( o zgrozo!) to chyba moja najwyzsza waga, wygladalam okropnie i okropnie sie czulam, wszystkie szczuple kolezanki i ja zawsze ubierajaca sie w worki, niestety ciezko kupic ubrania i swietnie wygladac w takim rozmiarze. W dodatku zmagam sie z choroba PCO ktora utrudnia zrzucenie wagi i powoduje tycie. Kupilam karnet na silownie, mijaly dni i nic, zadnej poprawy, zadnego spadku ale jak juz wydalam te pieniadze na ta silownie to stwierdzilam ze przechodze juz ten miesiac, zeby nie bylo ze nie probowalam, waga drgnela, powoli ale lekki spadek byl 😉 Potem kupilam kolejny karnet i tak minely wakacje, zmienilam szkole, rozpoczelam studia magisterskie, lzejsza juz o kilka kilo. Tak minol kolejny rok walki ze zbednym bagazem, zadowolona z efektow, odpuscilam w te wakacje, kilka kilo znowu przybylo, zaczelam zle sie czuc, nie miescilam sie w “nowe odchudzone” ubrania i od lutego znowu wciagnelam sie w ten “wir” zdrowe odzywianie, sport, silownia, bieganie i czuje sie znakomicie, mam jeszce co zrzucac, i ujedrnic cialko tez trzeba, ale z wagi 86 zeszlam do 58, dalej pracuje nad swoim cialem i nie mam zamiaru drugi raz popelnic tego samego bledu i osiasc na laurach 🙂 Moze moja historia zainspiruje kogos 🙂 Ja tez kiedys zaczynalam i tez wzdychalam i myslalam jak to fajnie by bylo byc chudym, kupic sobie stroj kapielowy, bez wstydu zalozyc spodenki w lato i jak widac marzenia sie spelniaja, trzeba tylko w siebie uwierzyc!

Ja sie moge pochwalić 🙂 mam
20 lat, od marca straciłam na wadze 7 kg i kilkanaście cm 🙂 ćwiczę 5 razy w tygodniu do tego jeżdzę na rowerze, biegam, plywam…
Zmieniłam swoją dietę, pije duzo duzo wody i czuje sie jak inny człowiek :)) do roboty, buziaki :****

A ja około półtora miesiąca temu kupilam sobie kije nordic walking, namówiłam do tego tez moja mame, koleżankę i koleżankę mojej mamy… Zaczęliśmy skromnie pokonując na początku 5-7 km, dzis robimy 13-17. Chodzimy codziennie późnym wieczorem…z racji ze pracuje od 12-20 w zamkniętym pomieszczeniu, w dodatku jest to restauracja, codzienny spacer bardzo mi pomogl…nie dość ze jestem mniej nerwowa, bardziej uśmiechnięta, z wagi 64 zeszłam na 57…moje ciało stali sie atrakcyjniejsze i jędrne 🙂 dodam, ze przez 12 miesięcy jeździłam codziennie 5km do pracy rowerem, jednak cialo przyzwyczaili sie do tego wysiłku i nie bylo widac efektów… Teraz jestem szczęśliwa i zadowolona 22 latka 🙂 nie wyobrazam sobie zakończyć dnia, bez półtoragodzinnej przechadzki 🙂 dzięki Aniu za motywacje bo to na twoim blogu zobaczylam post o kijkach i to mnie zmotywowalo 🙂

Nie mogę pozbyć się tkanki tłuszczowej z brzucha.Co robić.HELP. Jestem chłopakiem z 178 wzrostu i 65 kg wagi.

Kiedy zaczęłam? Z dnia na dzień. Dlaczego? Bo chciałam. “Chcieć to móc”. Dziś mija dziewięć miesięcy od momentu gdzie zmieniłam sposób żywienia, gdzie zaczęłam ćwiczyć. Było ciężko, ale nie poddawałam się bo chciałam zobaczyć pierwsze efekty, chciałam pokazać innym, że się da. Nadwagi nie miałam, tylko gdzieś boczki przeszkadzały, brzuszek zbyt duży, nogi za wielkie. Dziś jestem zupełnie inną osoba, zarówno wewnętrznie jak i zewnętrznie. Uciekło 13 kilo, zdobyłam nowe doświadczenia. Patrząc na zdjęcia chociażby z ubiegłego roku widzę dużą różnicę, a wtedy uważałam, że jest dobrze. Dziś wiem, że może być lepiej, a “apetyt rośnie w miarę jedzenia”:) Każdego dnia wylewam z siebie “siódme poty” i dobrze mi z tym, w mej głowie krąży jedna myśl, że bez ćwiczeń dzień jest stracony. Gdyby teraz którykolwiek nauczyciel w-f’u mnie widział zapewne chwyciłby się za głowę i nie dowierzał, bo w latach szkolnych wymigiwałam się od ćwiczeń, były wieczne zwolnienia. Teraz jestem inspiracją dla innych, mobilizuje najbliższych:)

Witaj Aniu 🙂 ….. Najpierw chce napisać, ze uwielbiam Twojego bloga…. Moze nie jestem już młodą dziewczyną, bo niestety pesel jest niezmienialny, ale czuje sie młodo nawet bardzo młodoi ponoć tak wyglądam 🙂 …. Od zawsze kiedy pamietam lubiłam coś ćwiczyć – a to joga a to pilates, aerobik, callanetics, narty, bieganie itd …. Zawsze trzymałam formę i zdrowo sie odżywialam…. Niestety gdzieś ok 43 roku życia zauważyłam jak wszystko powoli ale sie zmienia …. Trudniej zgubić “zimowy tłuszczyk” a i diety nie powodują ubytków kilogramów, które nagle zaczynaja sie pojawiać mimo diety uważnej i rozważnej …. Hm …. Nagle jakaś masywna robię sie w dolnych partiach – pupa, uda łydki ….. i nawet cwiczenia jakoś mnie rozbudowują a nie powodują wysmuklenia ……. Moze coś robię nie tak ???? Nie stać mnie na prywatnego trenera i dietetyka wiec jedyne co mogę to czytam i uczę sie od innych przekładając teorię na praktykę, ale efektów nie ma 🙁 …. Martwi mnie to …… Może Ty coś poradzisz ? Pozdrawiam serdecznie. Malgosia

A mnie powstrzymuje brak czasu. Moja praca nie polega na spędzaniu czasu na siłowni jak Twoja Aniu. Ja wstaje codziennie o 6:00, szykuje siebie i swoje dziecko do pracy/przedszkola. Wracam do domu przed 18:00, spędzam chwilę na zabawie z dzieckiem (albo i nie bo trzeba zrobić zakupy), szykuje kolacje, dziecko do snu, sobie zestaw posiłków na następny dzień (przynajmniej udaje mi się stosować zbilansowana dietę z 5 posiłkami), sprzątam lub prasuje lub wykonuje inne domowe czynności. Jak kończę jest koło 23-24. Padam bo rano znowu o 6 zadzwoni budzik…

Wymówki 😉 Mam troje dzieci, pracę, dzień zaczynam o 6 kończę po północy, ale 5 razy w tygodniu ćwiczę po godzinie. Zaczynam po 22 zainstalowana w pokoju córki ale i w kuchni zdarzało mi się ćwiczyć. Chcieć to móc.

a ja zaczelam wczoraj, nie jest latwo, ale mam nadzieje, ze nie zawiode samej siebie i mojego partnera, ktory jest wspanialy i akceptuje mnie, nie dal mi nigdy poznac ze cos jest nie tak z moim cialem, ale ja widze, jak patrzy na zgrabne kobiety i chcialabym zeby wlasnie tak patrzyl na mnie za kilka miesiecy

nie jestem otyla, nosze rozmiar 36, jedynie na co moge narzekac to brzuch, ktory zawsze mialam wiekszy, mam dosc nietypowa figure bo nie mam talii, mam szczupele nogi, spory brzuszek i tyje wlasnie tu i w ramionach, ukrywam to pod szerokimi tunikami, ale ilez mozna ukrywac??

za miesiac czeka mnie wazna okazja, zostalo mi 29 dni i boje sie, ze nie wejde w wymarzona sukienke, dlatego tu pisze…czy mozna cos zrobic w tak krotkim czasie by poprawic jedrnosc ciala, by troszke zrzucic brzuch i wyrzezbic rece? bede wdzieczna za odpowiedz

dziekuje

i dziekuje za tego posta! pozdrawiam

Ina, polecam Ci przede wszystkim ćwiczenia kardio i ćwiczenia wzmacniające mięśnie brzucha, różnego rodzaju ćwiczenia typu “plank” i…hula hop 🙂 kup takie sportowe z wypustkami masującymi, kręc kilka razy w tyg po pół godziny i brzuszek powoli zginie. Cierpliwości i wytrwałości ! 🙂

Wiem, że to co napiszę wymówką nie jest i wiem, że dla większości będzie to niezrozumiałe, ale powstrzymuje mnie mój własny strach. Strach przed tym jak moje ciało będzie wyglądało po tym, kiedy uda mi się zrzucić nadwagę… Jak schudnąć by zminimalizować wiszącą skórę itp? Jakieś rady?

Powoli i ćwicząc,jedyny sposób.Zależy jeszcze ile masz nadwagi i w jakim wieku jesteś,jak masz 20 lat to skóra ma duże zdolności adaptacyjne im starsza jesteś tym będzie gorzej.

Moja 40-letnia ciotka zrzuciła niemal 40 kg w 15 miesięcy. Uzależniła się od ruchu, więc niemal codziennie 1h-1,5h ćwiczyła. Aerobic, step, jogę, pływanie. Systematycznie, ale bez katowania się. Zero obwisłej skóry, zero celulitu. Trzymam kciuki!

Dzięki! Ta wiadomość napawa optymizmem! 🙂

Ja schudłam prawie 60 kg i nie mam wiszącej skóry,jedynym miejscem gdzie nie wciągnęła sie do końca to brzuch.Ale nie wisi tylko wygląda jak cellulit.Poza tym jestem po 2 ciążach wiec to też nie jest bez znaczenia.Na początku była dieta,rower i spacery,teraz jest zdrowe jedzenie i bieganie co drugi dzien

Dodam jeszcze,ze kilogramy straciłam w 11 miesięcy wiec tempo szybkie,a skóra mimo to nie wisi 🙂

Aniu! Zawsze twierdziłam, że bieganie nie jest dla mnie, wolałam inne rodzaje sportu. Kiedyś przeczytałam Twój post- 10 rad odnośnie biegania, zamknęłam laptopa, założyłam buty i wybiegłam z mieszkania. Byłam zmęczona, ale zachwycona, połknęłam “bakcyla”. W głowie miałam hasło “wolność” i naprawdę ją poczułam. Biegam już sobie po 10 km, kto by pomyślał. To była spontaniczna decyzja, zmobilizowałaś mnie, czuję się coraz lepiej we własnym ciele, dziękuję Ci bardzo! :*

Co mnie powstrzymuje? Okropne bóle kręgosłupa i kolan, które lecze już rok, a dalej niemoge ćwiczyć, i w ten oto sposób bede na zawsze grubasem…

Bóle kręgosłupa i kolan u osób z nadwagą są w dużej mierze spowodowane właśnie tymi dodatkowymi kilogramami.To może na początek basen? Pływanie czy aqua aerobik nie obciążają ich w ogóle,rower? po płaskim terenie albo stacjonarny,od czegoś trzeba zacząć.

Problem w tym, że 8 kilo ty chyba nie aż tyle żeby organizm nie mógł wytrzymać. Miałam na początku podejrzenie genetycznehj martwicy kręgosłupa i dostałam absolutny zakaz ćwiczeń, potem niby okazało się, ze to coś innego, chodze na rehabilitacje, ale strach pozostał 🙁

Kolana i kręgosłup – przykra sprawa, ale da się dbac o siebie nie obciążając szczególnie tych partii ciała! Moje kolano też nie domaga i grozi mu operacja. Rok przerwy od intensywnych ćwiczeń, ale teraz znów jesteśmy w grze! 🙂

ps.
i nie wyleczysz tych bóli jeżeli nie schudniesz skoro masz nadwagę,lekarz Ci nie powiedział na pierwszej wizycie? Żadne leki nie pomogą jak stawy będą i tak dźwigać za dużo.

Hej! Żaden ze mnie lekarz i nie wiem co Ci dolega, ale z tego co wiem wiele osób boryka się z bólami kręgosłupa czy kolan właśnie dlatego, że nie ćwiczy. Moja mama miała takie bóle kręgosłupa, że nie mogła spać w nocy. Po tym jak zapisała się na aerobik i basen, nie tylko schudła, ale też wzmocniła mięśnie ciała to i kręgosłup przestał dokuczać 🙂 Ja sama też miałam problemy z kolanami, lekarze mówili, że sporty nie dla mnie, a ja biegam, ćwiczę pilates, a kolana już nie bolą 🙂 Wystarczyło wzmocnić mięsień czterogłowy hehe 🙂

Witam – odnośnie bólu kręgosłupa – ja mam skoliozę, kifozę i dyskopatię. Zanim to “odkryto” też cierpiałam i przybierałam na wadze, bo zakazano mi ćwiczyć, co było największą głupotą. Od ponad roku ćwiczę 6 razy w tygodniu, zaliczyłam Insanity a w ostatnią niedzielę pierwszy raz w życiu wzięłam udział w wyścigu (w słusznej sprawie bo dla fundacji wspierającej ludzi chorych na raka), pokonałam 10km w mniej niż godzinę, pokonałam własne słabości i uśmiech nie schodzi z mojej twarzy. Nic już dla mnie nie jest wymówką. Polecam pozytywnie nastawić się do życia, wziąć się w garść, nie poddawać, bo nie ma rzeczy niemożliwych.

Znalazłam Twój komentarz Violu w książce Ani. Bardzo chciałabym się skontaktować z Tobą, bo mam problem z kręgosłupem (skolioza, lordoza) i chciałabym zadać Ci parę pytań skoro Ty sobie z tym poradziłaś. Możliwy jakiś kontakt z Tobą? 🙂
Pozdrawiam.
P.S. Dziękuję Aniu za motywację <3

Nawet ważąc prawidlowo,wedle schematu bmi itd. mozna mieć problemy ze stawami. Człowiek nie jest stworzony do siedzenia na czterech litrrach tylko do ruchu. A obecne szkolnictwo,praca,kolejne gadżety jak smartfony,laptopy tv sprawiają,ze siedzimy/lezymy a nasze stawy i miesnie,kręgosłup cierpią.

a starczy zacząć -od spaceru,od wysiadania o jeden przystanek tramwajowy wcześniej, o wybór schodów zamiast windy.:)

Tak, ja mogę się pochwalić, że zaczęłam! 🙂
Ale to dzięki Tobie, Aniu! 🙂
Znam to, też na początku patrząc na osoby ćwiczące, czy oglądając sport w tv… Dziwiłam się, jak oni to robią? Jak wytrzymują? Jak dają radę? Po co im to? Przecież to “bez sensu”. Teraz wiem jak bardzo się myliłam.
Codzienne podnoszenie poprzeczki i dostrzeganie efektów motywuje i daje kopa do dalszego działania.
“Najtrudniejszą rzeczą jest zacząć ćwiczyć, kiedy już zaczniesz ćwiczyć, najtrudniej jest przestać ćwiczyć! Wiem, to po sobie! :))