Rusz się! część 3 – wrzesień
Wrzesień to doskonały miesiąc na zaplanowanie czasu do następnych wakacji.
Tak, wiem – większość z Was ma ten czas wypełniony po brzegi obowiązkami szkolnymi/zawodowymi, rodzinnymi i domowymi. Ja jednak z uporem maniaka będę Was namawiać na wpisanie w Wasze grafiki zajęć ruchowych.
Pisałam o hipokinezji, którą będę Was straszyć jeszcze wielokrotnie. Podesłałam Wam zestaw pozytywów, jakie przynosi systematyczne trenowanie. Dziś proszę o spisanie planu tygodnia (na najbliższe 10 miesięcy), w którym będą co najmniej 3 treningi.
Lubisz działać w grupie, bo inni Cię motywują? Zapisz się do klubu na zajęcia, które lubisz lub masz nadzieję polubić. Nieważne, czy jesteś za duża, za chudy, bez kondycji, nieśmiały…Kluby są dla ludzi! Obawiasz się krytycznych spojrzeń? To super, działaj, byś już nigdy nie musiał się ich obawiać! Czy przeżyjesz krytyczne spojrzenia? Tak! Nie umrzesz, naprawdę! Po pierwsze, większość spodziewanej krytyki jest TYLKO w Twojej głowie – to głosik Twojego upiornego wewnętrznego trolla. Po drugie – nawet jeśli dostaniesz zadyszki po 10 minutach, to przerwiesz/zwolnisz/odetchniesz i ruszysz dalej. Po kilku tygodniach zadyszki nie będzie. Możliwe, że ktoś się roześmieje, gdy jakieś ćwiczenie wykonasz pokracznie. Śmiej się razem z nim, a gniew na siebie i własną niemoc skieruj na dalsze ćwiczenia!
Masz stresującą pracę, siedzisz wiele godzin za biurkiem/kierownicą? Postaw m.in. na jogę – wyciszy Cię, zadba o Twój kręgosłup i da świadomość Twojego ciała.
Lubisz trenować sam? Nie masz w pobliżu klubu, a może czas lub skromne finanse nie pozwalają Ci na treningi klubowe? Nie szkodzi! Ćwiczyć można w domu, w parku, na łące. Boiska szkolne zwykle popołudniami stoją puste i aż żal, że nikt tam nie kopie piły albo nie gra w kosza. Na moich płytach masz wiele propozycji treningów, które zrobisz sam w domu, na blogu wciąż podpowiadam zestawy ćwiczeń, do których nie potrzeba dobrze wyposażonej sali.
Pływaj, korzystaj z roweru ( jest coraz więcej miejskich!), maszeruj, biegaj! Róbcie to rodzinnie kiedy tylko możecie!
Dzieci potrzebują GODZINY dziennie przeznaczonej na aktywność ruchową. Nie planuj więc tylko rozwoju intelektualnego Twojej pociechy, bo ruch to podstawa zdrowia! Doskonałe jest oczywiście karate tradycyjne – są zajęcia dla wszystkich grup wiekowych, poza tym to sport i piękna filozofia na całe życie!
Powieście swoje grafiki ze sportem w widocznych miejscach, inspirujcie rodziny, przyjaciół, kolegów. Moi znajomi rok w rok wynajmują za grosze salę gimnastyczną w szkole i grają w siatkówkę. Emocje na ich meczach są wielkie jak na mistrzostwach świata! Są grupy skrzykujące się w Internecie. Można? Można!
Rusz się!
foto: Adam Mruk
Komentarze 5 komentarzy
Dołącz do dyskusji…
Dzięki za motywację 🙂 rusz się – dobre hasło 🙂
Aniu, organizujesz jakieś “zbiorcze” treningi ze swoimi fanami w Monachium? Jestem od 2 miesięcy na “Dobrym starcie” i czuje się rewelacyjnie. Nie wiem już co to bóle głowy i bóle menstruacyjne. Wyleczylas mnie hihi. Efektem ubocznym jest -4 kg, czyli po 2 kg nadwadze ślad zaginął. Teraz nie wyobrażam sobie jeść inaczej, bo i po co. Dodam jeszcze, że może na początku wydawać się, ze takie zdrowe jedzenie jest drogie, ale to nie prawda. Na pewno robi się je szybciej niż tradycyjne. Jest naprawdę bardzo smaczne. Miny osób, gdy mówię, że to ciasto nie ma cukru ani mąki są bezcenne. I ponad wszystko ZDROWE. Z całą pewnością polecam i zachęcam każdego.
A ja stawiam na rolki 🙂 super sprawa !
Ja właśnie wracam do aktywności po dwóch miesiącach totalnego lenistwa. Paradoksalnie, kiedy wpadam w normalny rytm, łatwiej mi się zmobilizować do treningu, aniżeli np. na wakacjach. Zaplanowałam sobie (dość ambitnie jak na mnie) aktywność fizyczną trzy razy w tygodniu. Lubię biegać, więc na pewno stawiam na to, ale zamiennikiem są, wspomniane przez Ciebie w poście, ćwiczenia w domu. Jest cała masa ćwiczeń, które można wykonywać bez żadnego obciążenia, choć ja już się zaopatrzyłam w piłkę gimnastyczną (bardzo sobie chwalę – ćwiczenia z jej użyciem pomagają mi, gdy kręgosłup daje się we znaki) i małe (1 kg) ciężarki. Wydatek niezbyt duży, a liczba ćwiczeń, jakie mogę wykonywać, znacznie się zwiększyła. Teraz mam jedynie nadzieję, że wystarczy mi silnej woli, by wytrwać w postanowieniu. Pozdrawiam ciepło 🙂
Aniu, rzadko piszę komentarze, ale w tym przypadku muszę! Cudowna seria postów, bardzo motywująca do po prostu…ruszenia się! Dobrze, że jest ktoś taki jak Ty, kto uzmysławia, że przecież można wziąć się w garść i coś z sobą zrobić, powolutku, ale do celu. Co tu dużo pisać..tak mnie zmotywowałaś, że zaraz pędzę na zumbe! Pozdrawiam