Co zrobić, żeby nam się chciało, kiedy nam się nie chce?

Zacznę od tego, że nie jesteście w poczuciu “nie chcę mi się” osamotnieni! Każdego czasami dopada niemoc i niechęć. Nawał obowiązków, praca, dom i wieczorem ciężko jest znaleźć w sobie chęć to działania. Więc człowiek idzie spać z nadzieją, że rano obudzi się w krainie motywacji i produktywności, dobrze leżących legginsów, 10 kilometrów przebiegniętych w 50 minut. Jutro samo się zmotywuje, ugotuje, wytrenuje i schudnie…

I jeszcze raz powtórzę, że nie jesteś w tym sam i nie jesteś w tym sama i choć MOTYWACJA to fajne słowo, to niestety nie możemy wyłącznie na niej polegać, bo to tak jakbyś sobie obiecała, że zawsze będziesz wesoła i radosna, a okazuje się, że nie wszystko zależy od nas.

POBIERZ I SPRAWDŹ W APLIKACJI ZAKŁADKĘ BALANS >>

Na szczęście jest coś, nad czym możemy panować i – co więcej – możemy to nawet ćwiczyć – SAMODYSCYPLINA. Teraz pewnie pojawiło się kilka skrzywionych minek. Wiem, samodyscyplina brzmi groźnie, ale fajne w niej jest to, że nie jest to jakaś magiczna moc, że to nie jest coś, z czym się rodzimy lub nie. Tak jak wspominałam — samodyscyplinę możesz wyrzeźbić, ćwiczyć, tak, aby pracowała na Twoją korzyść.

Tylko teraz nie wpadaj proszę w myślenie, że Ty i Twoja samodyscyplina musicie być miss bikini fitness. Ty ze swoją wyćwiczoną samodyscypliną możesz być zgrabną księgową, nauczycielką, architektem, lekarzem. Wystarczy, że ty i twoja dyscyplina będziecie w dobrej formie na poziomie wystarczającym. Dla każdego może oznaczać to co innego, ale jeżeli będziesz pamiętać o dopasowanej, regularnej aktywności, zdrowym odżywianiu (w którym zostawisz sobie 20% marginesu błędu na zachcianki), to naprawdę będzie już dużo!

 

 

Jak ćwiczyć i wzmacniać swoją samodyscyplinę?

W dużym skrócie – musimy po prostu realizować swoje zamierzenia i wykonywać, co sobie zaplanowałyśmy. Bez względu na to, czy nasz plan dotyczy czegoś tak dużego, jak napisanie książki, przebiegnięcie maratonu, wyruszenie w wymarzoną podróż dookoła świata, zakup własnego mieszkania, czy założenie rodziny i wychowanie dzieci zgodnie z wyznawanymi wartościami. Czy też tak niewielkiego, jak rozwieszenie prania (a nie czekania dwa dni, aż trzeba je będzie wyprać ponownie), wypijanie codziennie rano dużej szklanki wody z cytryną, imbirem i guaraną, 30-minutowy wieczorny spacer po osiedlu, systematyczne łykanie witamin, które zalecił nam nasz lekarz, czy dietetyk, czytanie 5 stron książki wieczorem i odwiedziny u cioci w dniu jej imienin.

Realizacja swoich własnych zamierzeń buduje nasze poczucie „sprawczości”, fantastycznie wpływając na kondycję naszego “mięśnia” samodyscypliny.

Dobra kondycja mięśnia samodyscypliny = działanie w zgodzie ze sobą, z własnymi wartościami, wyznaczonymi priorytetami, osiąganie wyznaczonych celów. Swoich własnych celów.

ZŁAP CHWILĘ DLA SIEBIE Z ZAKŁADKĄ BALANS W APLIKACJI >>

Komentarze 2 komentarze

Dołącz do dyskusji…

Komentarz jest wymagany

Podpis jest wymagany

Och ….ja mam duży problem z tym….mogę sobie zaplanować a potem słomiany zapal. Natomiast to faktycznie jest ważne. Co więcej bardziej miałam ta samodyscyplinę w dzieciństwie i to sama niż teraz..