Przekąski

Zdarzają się sytuacje, kiedy głód doskwiera i nie ma jak go zaspokoić.

Oferta baru w pociągu lub przydrożnych restauracji jest często niezdrowa i niesmaczna, na konferencji w pracy najczęściej mamy do dyspozycji tylko kawę i sklepowe ciastka, które raczej zabiorą nam energię niż jej dodadzą, itd.. Warto przewidzieć takie sytuacje i zaopatrzyć się w przekąski, które pozwolą spokojnie przetrwać czas do normalnego posiłku. Ponieważ niemal wciąż jestem w drodze mój podręczny bagaż zawiera niewielką spiżarnię.

Mam w niej na ogół jakieś owoce: maliny, borówki, żurawinę, morele lub daktyle, garść orzechów macadamia lub włoskich, garść pestek dyni. Zawsze orzechy (w szczególności migdały) sparzam wrzątkiem, oraz opłukuję suszone owoce, aby pozbyć się “tego i owego”. W dłuższą podróż zabieram w pojemniczku warzywa: kalarepę, buraki lub marchewkę.

Naturalny koncentrat barszczu czerwonego pozwala mi zrobić błyskawiczną „zupę”, wystarczy, że zorganizuję sobie wrzątek. Niekiedy pogryzam chrupki chleb. Nie chcę w sytuacjach awaryjnych „ratować się” batonami z automatu, a czasem to jedyne jedzenie jakie jest dostępne w podróży lub w instytucji, w której długo załatwiam jakąś sprawę. Mój żołądek, jelita i wątroba nie przyjmą usprawiedliwienia: „nie miałam czasu, to wyjątkowa sytuacja”. Dla procesu trawienia powody jego zaburzania nie są istotne. Dbałość o zdrowe przekąski jest szczególnie ważna w przypadku dzieci. Dorośli często sądzą, że fundując cukierki, watę cukrową, koszmarne chipsy lub lody wyjątkowo uatrakcyjniają spacer lub wizytę w ZOO. Nie dość, że w ten sposób trują pociechy, to jeszcze wdrukowują im w głowy, że niezdrowe jedzenie jest najprzyjemniejsze i pożądane. Uczmy dzieciaki zdrowego życia! 

Wiosna! Czas na trening w plenerze!

Komentarze 49 komentarzy

Dołącz do dyskusji…

Komentarz jest wymagany

Podpis jest wymagany

Witaj Aniu
Zainspirował mnie Twój przepis na borówki w białej misce – chciałabym zapytać – gdzie kupiłaś takie miski?
Pozdrawiam

Dziewczyny jak Wam się nie podoba to idźcie do chodakowskiej. Kobieta pisze tu takie super i przydatne rzeczy, tyle ma pomysłów a wy tu o jakichś mężach i bogactwach? Wstydzcie się! Poza tym słabo czytacie jeśli nie wiecie o Ani podstawowych rzeczy! Chociażby karate. Przepisy. Ćwiczenia. Mam nadzieje ze kiedyś tez bede w stanie “chwalić się” tak jak Ania, bo kto by nie chciał 🙂

Co to za dzieciństwo bez waty cukrowej czy loda… raz na jakiś czas nic się nie stanie!

Pani Aniu, mam pytanie odnośnie tego czy soda oczyszczona jest szkodliwa? Czy mogę ją stosować do robienia posiłków bezglutenowych?

Zgadzam się z ,, Anett ” jedyne co Anno robisz to chwalisz się swoim życiem .. co jesz , gdzie przebywasz itp. bo masz bogatego męża .. gdyby nie Robert nikt by o tobie nie słyszał. Fajnie że dzielisz się z inni swoim żywieniem ale to nic specjalnego… jeśli jesteś tak wyuczona i nabyta wiedzy to może zapytaj ludzi o czym by chcieli przeczytać na Twoim blogu i napisz o tym… porady itp. a nie wstawiasz zdj. tego co ty jesz i przepisy z książek… Ps. Kiedyś się wydawałaś fajniejszą i konkretną dziewczyną.. żyjącą jak normalni ludzie.. a teraz to się po prostu chwalisz tym co osiągnęłaś przez tak naprawdę swojego męża. To jest moje zdanie ja Cię nie znam osobiście i nie mi ciebie oceniać jaka jesteś poza blogiem … ale tu w internecie na blogu , Fb i Instagramie taka wydajesz.
Pozdrawiam… i oczywiście dużo uśmiechu życzę.. 😉

Przepraszam bardzo, ale czy Ktoś Cie pytał jakie masz zdanie na temat Ani ?? Z całym szacunkiem, to jest blog o zdrowym trybie życia 😉 Bardzo szanuje takie osoby jak Ania, pełne pasji, od których można zaczerpnąć dużo inspiracji i pozytywnej energii ( nie mówiąc już o świetnych przepisach) 😉 Twój komentarz droga Sylwio wnosi tylko krytykę i zazdrość… Skoro tak Cie to wszystko razi to porostu tu nie zaglądaj… Z pełnym poparciem kibicuje Ani i mam nadzieje, że przez takie przykre komentarze nie opuszczą Jej chęci do dzielenia się z Nami Jej stylem życia… 😉

Ja również kibicuje Ani, ten blog jest dla mnie ogromną motywacją i pomocą w drodze ku zmianie życia na lepsze ? Mam nadzieję Aniu, że złe słowa nigdy Cię nie zniechęcą do tego co robisz. Pozdrawiam “świeżo upieczonych” rodziców ? Sama jestem szczęśliwą żoną i młodą mamą dwójki chłopaków i to przede wszystkim dla nich chce się starać, chociaż w dzisiejszym świecie zdrowe odżywianie proste nie jest ?

Oczekiwania.. Jest cała masa blogów gdzie znajdziecie to, czego szukacie. Nie rozumiem zawiści w komentarzach, w ogóle czemu one służą? Blog jest tematyczny i ciekawy, ja wynoszę z niego wiedzę na temat elementów odżywczych – zupełnie nie rozumiem po co atakować osobę tworzącą blog??? Poszukajcie dziewczyny tego, czym się naprawdę interesujecie.

Aniu czy mogłabyś mi podpowiedzieć jaka aktywność fizyczna wskazana jest przy nadczynności tarczycy? Czy istnieją ćwiczenia spalające nadmierną ilość hormonów?
Pozdrawiam serdecznie – jesteś niesamowita i podziwiam Cię za to co robisz! :*

Czesc Aniu,
poszukuję ksiazki na temat zdrowego odzywiania. informacji jakie posilki jesc po/przed sportem. ile bialka w stosunku do wegli i tluszczy. Uprawiam duzo sportu i chcialabym wreszcie zaczac madrze jesc:))

Czy teraz można kupić w sklepie dobre ogórki i sałatę czy trzeba jeszcze poczekać do wakacji i wstrzymać się z kupowaniem? 🙂 Pozdrawiam serdecznie
PS Jesteś mega! 😀

Pychota, ale Aniu masz dużo racji, bo jak zabierzemy ze sobą do pracy zdrowe przekąski to faktycznie nie skusi nas nic niezdrowego. Ja często biorę właśnie suszone owoce, jabłko, gorzką czekoladę 80 %.Ale święta niestety nie jestem i czasami niestety zjem coś niezdrowego, walczę z tym i z sobą, pozdrawiam walczące kobiety!

fajne pomysly, zwlaszcza z kalarepą!

blog z inspiracjami modowymi, gotowymi zestawami(ostatnio minimalistyczne, dla wielbicielek boho) i poradami dietetyczno-kosmetycznymi, przepisami(np pasta z makrela i awokado) : http://patosichaos.wordpress.com/

znowu nie przesadzaj że jesteś taka busy… nic konkretnego nie robisz Aniu.

A skąd Ty możesz wiedzieć co ja robię?
Pozdrawiam

wystawiłaś swoje życie dla każdego- blog,Facebook,Instagram,wywiady,udziały w show itd więc pytasz skąd mogę wiedzieć co robisz? Nie atakuje Cię uważam że jesteś w porządku ale czasem piszesz posty z taką manierą jakbyś tylko Ty coś robiła a inni nic. Ja studiuję 2 kierunki,pracuję cały tydzień też ćwiczę regularnie- dbam o siebie a mimo wszystko wiem że są inne osoby które jeszcze bardziej mogą powiedzieć że są wiecznie w trasie.. wiecznie zapracowani. Życzę Ci dobrze fajnie że prowadzisz bloga ale jednak lepiej by było gdyby Twoje posty były bardziej przyziemne bo czasem czytając to co piszesz a oglądając Cię w show,czytając w wywiadach mam 2 całkiem sprzeczne obrazy na Twój temat  Oczywiście patrząc na Twoje zdjęcia z młodości kiedy to wyglądałaś zwyczajnie a teraz kiedy naprawdę robisz wrażenie mimo że raczej nie jesteś fanką tapety itd. człowiek zaczyna wierzyć że dieta,dbanie o siebie daje efekt a to najlepsza motywacja 🙂 Pozdrawiam!

Piszę tak jak czuje, nigdy nie owijam w bawełnę. Nie wystawiam swojego życia, jak to nazwałaś. Moje życie nie zamyka się tylko na blogu, fb czy instagramie, to są narzędzia, którymi mogę podzielić się swoją wiedzą i zainspirować innych. W żadnym poście nie użyłam stwierdzenia, że ja robię wiele a inni mniej, wcale tak nie sądzę, byłoby to niedorzeczne. Chcę pokazać innym, że zdrowy tryb życia jest możliwy dla każdego. Jeśli ktoś nie zna mnie osobiście, to proszę nie oceniać w ten sposób.
Pozdrawiam i życzę miłego dnia.

Każdy ma takie życie, na jakie sobie zapracował i jakie wybrał. Ciągłe latanie na trasie Polska-Niemcy-Polska, karate i związane z tym osiągniecia, trenowanie, ciągłe doskonalenie swoich umiejętności i na dodatek pisanie bloga to według Ciebie mało 😉 ?? I gdzie widzisz tę manierę, o której piszesz? Rady na blogu są lekkie, fajnie się je czyta a przepisy łatwe do wykonania i wcale niedrogie. Ale wszystkim się nie dogodzi oczywiście 😉

Pozdrawiam i czekam na kolejne fajne i inspirujące posty 🙂

Urokliwe. No cóż skoro tak uważasz to cóż mam Ci rzecz.
I tak jesteś lepszą celebrytką niż np. była żona Van der Vaarta te to tylko pachną a Ty przynajmniej coś trenujesz 🙂

Aniu
mam problem z wielkością przekąsek. Jak to jest. Orzechy uwielbiam ale zastanawiam się ile mogę zjeść na przekąskę. I pewnie lepiej poza orzechami zjeść też jakieś węglowodany i białko i owoc lub warzywko.

Orzechy są bardzo kaloryczne, więc lepiej na przekąskę spożywać je same. Ilość jest kwestią bardzo indywidualną.
Pozdrawiam

Akurat jutro to mogę sobie pomarzyć o ciepłym daniu a tu taki wpis 🙂 super!

Sama też uwielbiam brać ze sobą kalarepę na uczelnię! Zawsze lepsze to niż zapychanie się automatowymi słodkościami (choć i tak widzę postęp od kiedy pojawiły się w automacie chrupkie batoniki z pieczywa Wasa). W dłuższą podróż ostatnio brałam sałatkę z kurczakiem, bo wiedziałam, że 7 godz w pociągu to nie lada wyzwanie dla mojego żołądka, nawet jeżeli będzie to środek nocy 😉
Ostatnio przekonałam się do buraków w kanapkach, to może i przekonam się do nich w czystym wydaniu?
Pozdrawiam i oby więcej takich postów!

Fajny wpis . Na moje szczescie lubie wiekszosc z tych produktow i jestem “burakoholikiem”. Wezme sobie rady do serca:).

Właśnie czekałam na tego typu wpis. 🙂
U nas w szkole też zachęca automat ze słodyczami, na szczęście nie mnie. Co prawda słyszę za plecami komentarze, kiedy ktoś częstuje chipsami, czy innymi paskudztwami, że jak ja mogę nie jeść takich rzeczy. Jak mogę po wf nie napić się coca coli. Jak widać można. 🙂
Po tym wpisie, takie przekąski zagoszczą u mnie w plecaku! 🙂 Smacznie, kolorowo i zdrowo. Pychotka! 🙂

Mnóstwo jest prostych przekąsek – trzeba tylko chcieć… i myśleć. Począwszy od surowych warzyw (marchew, seler – i w bulwie i naciowy, kalarepa, pomidorki koktajlowe) przez owoce i wszelkie bakalie – “susze” – rodzynki, żurawina, banany, daktyle, figi, jabłka, orzechy, migdały… a skończywszy na własnych przegryzkach, tj. batony czy ciasteczka bakaliowe i zbożowe. Niestety wypieki typu ciasto marchewkowe, bananowe i z kaszy jaglanej były porażką… i zajmowały trochę czasu.
Idealne są ciasteczka, gdzie wystarczy tylko zmielić trochę płatków owsianych, dosypać ziarna słonecznika, siemienia lnianego, sezamu, dodać orzechy, miód i odrobinę wody. Uformować ciasteczka i piec do złotego koloru. Można sobie je urozmaicać i np. robić kokosowe czy z żurawiną – jednego dnia poświęcić ok. 15 min. na ich zrobienie (drugie 15 min. na pieczenie, ale to zrobi za nas piekarnik) i mamy przekąskę na cały tydzień.
Niestety pokusy są na każdym kroku i czasami pomimo zdrowych przekąsek trudno się oprzeć.
Był czas kiedy do kina wchodziłam zaopatrzona w kalarepę i marchew pokrojoną w talarki do tego wodę, a obok mnie siedziała koleżanka z popcornem lub nachosami z colą :/
Korzystając też z okresu grzewczego suszyłam z kolegą na grzejniku jabłka pokrojone w plasterki. Jednego dnia kładliśmy je na grzejniku na papierze do pieczenia, drugiego dnia mieliśmy suszone jabłka, które nazwałam “antystreskami”, bo zadałam wszystkie kiedy coś mnie zdenerwowało, a nie chciałam lecieć do bufetu po batonika.
Są też takie dni (zwłaszcza przed okresem czy w czasie stresu), kiedy ciężko jest się powstrzymać przed słodyczami, ciasteczkami, chipsami i wystarczy wtedy tylko jedno ptasie mleczko, żeby zjeść całe opakowanie. Wtedy załamuje się cały system, bo następnego dnia chce się go powtórzyć i co najgorsze dochodzi się do wniosku, że nie ma co ćwiczyć, jak jest lepiej z chipsami przed monitorem, a nie jak wcześniej z zielonym koktajlem, którego trzeba samemu przygotować, co jest bardziej czasochłonne (umyć składnik, potem blender itd.) niż na zakupach wzbogacenie się o jedną paczkę chrupek.
Dziś miałam ze sobą 5 ciasteczek owsianych, 1 marchewkę, 2 plastry selera, 1 jabłko, 4 daktyle. I tu jest kolejny problem, bo do torby trzeba było dziś wrzucić parasolkę, nie obejdzie się bez książki do czytania w pociągu… i dzięki temu wszystkiemu torba urasta do rozmiarów bagażu podróżnego. Zrezygnowałam nawet z tych ślicznych pudełeczek i pakuję wszystko w papierowe lub foliowe woreczki.
Wcale się nie dziwię, że kusi nas drożdżówka, ponieważ – może to banalne – ale szykowanie tego wszystkiego dzień w dzień, nawet zmieniając produkty robi się nudne, monotonne, poza tym zajmuje troszeczkę czasu, pracy i miejsca w torbie.

Coś za coś…. Proszę się zastanowić, przecież nikt nie będzie Pani pakować torby ;-)))

Hmmm 🙂
A właśnie ktoś mi się taki marzy 🙂 Kto by mi pakował torbę, a jeszcze lepiej szykował wszystko… i nosił. Bo ja naprawdę bardzo chętnie chciałabym i odżywiać się zdrowo i spędzać czas aktywnie. Wstaję o godz. 5:15 i tak tradycyjnie spędzam 8 godz. w biurze.
– w poniedziałek joga i sauna,
– we wtorek i czwartek siłownia i relaks na basenie,
– w piątek zumba i sauna,
– w sobotę – pranie, prasowanie, sprzątanie, gotowanie, zakupy itd. itd.
– w niedzielę pilates i joga (jak pogoda dopisze – rower).
Każdego dnia wracam ok. godz. 21:00 i teraz wypakować i zapakować toboły na następny dzień. Ze zdrowym jedzeniem wytrzymałam może ze 3 miesiące, ale samo planowanie, zakupy, szykowanie, mycie pojemniczków, gotowanie, obieranie, szatkowanie itd. itd. może człowieka wpędzić w obłęd.
Więc ja chętnie jestem za zdrowiem, aktywnością, ale doba ma tylko 24 godziny!

Bardzo dobrze to ujęłaś ! 🙂

P.S. Ja również bardzo chciałabym zobaczyć Twoją Aniu “torbę podróżnika” 🙂

Jeeej w koncu ktos powiedzial na glos to co ja mysle … mam z tym taaaki problem i niestety ale ulegam brakowi czasu itp i czesto koncze z czyms slodkim w reku…. szkoda ze doba nie jest dluzsza zeby kazdy mogl przygotowac sobie zdrowe jedzenie …

do Jagody 🙂

Bardzo lubię gotować i chętnie bym, to robiła cały czas, ale niestety moim wrogiem jest brak czasu i tak, jak pisałam wcześniej załadowana torba jedzeniem 🙂
Pomyślałam, że jedynym rozwiązaniem mogłoby być podzielenie się w pracy z jakąś osobą przygotowaniami posiłków – jakiś system zmianowy 🙂
Kolejny pomysł, to w okolicy pracy jakaś restauracja/bar ze zdrową żywnością, z którego można byłoby przynajmniej 2-3 razy w tyg., coś zamówić. Tylko tu problem też jest trochę z kosztem. Znalazłam nawet blisko pracy taki lokal, ale moja przerwa obiadowa trwa 15 min. – nie sposób tego ogarnąć w tak krótkim czasie, a dostawa lunchu do pracy równa się zupie, którą tam serwują (7-8 zł).
Kolejna to przygotowywanie posiłków w sobotę np. lepienie pierogów i mrożenie, ale i tu jakoś poległam ślęcząc cały dzień nad ich zlepianiem 😉
Problem też jest taki, że nie mam w pracy innej szansy jak jeść wszystko zimne lub z mikrofali.
Może Tobie uda się skorzystać z tych pomysłów.
Kolega polecił mi jeszcze jedno rozwiązanie – żebym znalazła sobie męża kucharza 😉

Dziewczyny przesadzacie. Jestem położną. Pracuję w systemie zmianowym po 12 godzin. Poza tym prowadzę prywatną praktykę i jestem doradcą laktacyjnym. Zawsze mam czas na szykowanie jedzenia. W najgorszym wypadku gotuję zupkę krem w wersji maxi rozlewam do pojemniczków, mrożę a potem w awaryjnych sytuacjach wrzucam jedną do torby i odgrzewam w pracy. Kupienie orzechów i wsypanie do pojemnika to też niewiele czasu a nawet sparzenie ich wrzątkiem w pracy nie jest jakimś problemem. Wrzucenie piersi kurczaka w marynatę to 15 min a następnego dnia na patelnię grillową kolejne 15. Zalanie kilku łyżek płatków owsianych jogurtem i dokrojenie banana to też niezbyt wiele czasu.

Widzę, że nie tylko ja mam problem z rozmiarem torby 🙂
Kiedyś kolega, jak weszłam do pracy przeraził się wielkością mojego bagażu (podręcznego). Powiedział, że jak nie zwracałam uwagi na to, co jem nie dość, że tyle nie tachałam, to jeszcze nie jadłam tak dużo w pracy, że nie śledziłam przepisów kulinarnych na przeróżnych stronach, od których bardziej robiłam się głodna… taka nakręcana spirala jedzenia 🙂 Powiedział, że mam coś z krowy, która non-stop musi coś mielić.
Zauważyłam też, że na rynku pojawiły się opakowania spożywcze, które po zjedzeniu można zwinąć w dużo mniejszy rozmiar, ale oszczędzi to tylko miejsca z powrotem 🙂 Czyli torba do pracy z jedzeniem jest problemem społecznym 🙂

Witam Aniu!!! ja chciałam zapytać w których sklepach w Niemczech można kupić migdałowe mleko ,widziałam sojowe ,ryżowe itp.ale migdałowe nie rzuciło mi się w oczy.Z góry dziękuję za podpowiedż.(Świetny blog inspirujący).Pozdrawiam i życzę miłego dnia.

Nie wiem czy w Niemczech jest Tesco, ale ja mieszkam w Irlandii i wlasnioe w Tesco kupuje mleko migdalowe 🙂

Ciekawy wpis 🙂 Teraz wiem co mogę ewentualnie wziąć do szkoły zamiast kupić coś niezdrowego w sklepiku 🙂 Swoją drogą fajnie by było gdyby w sklepikach szkolnych były owoce (świeże) 🙂 Miłego dnia! 🙂

Droga Aniu mogłabyś też umieścić zdjęcie Twojej torby spakowanej na tak aktywny dzień ;)) jetem strasznie ciekawa jak to pakujesz, bo ja osobiście pakując się na 8 godzin na uczelni mam miejsce w torbie już tylko na małą wodę;)) pozdrawiam, bardzo ciekawy wpis, myślę że wszystkich inspirujesz do zdrowych i racjonalnych przekąsek ;))

Super są takie zdrowe przekąski. Ja szczególnie polecam SELER NACIOWY, mnóstwo zdrowia i pyszny…:)

Witam, czy takie przekaski przechowywac w plastikowym pojemniku? Pewnego dnia zrobilam sobie sałatkę do pracy i niestety niedobrze się miała po kilku godzinach w plastiku 🙁

W pracy nie ma lodówki? Może więc torba – lodówka? Ewentualnie szklane (słoik) lub ceramiczne pojemniki. Pozdrawiam 🙂

studencki pomysł – tani ! SŁOIK jest ok ! Wzbudzamy tym kontrowersje na uczelnianej stołówce, ale bardzo pozytywne 😀

sałatka wytrzymuje w pojemniku całkiem długo, o ile nie poleje jej się sosem/oliwą jeszcze w domu. najlepiej mieć go w osobnym małym słoiczku – np. po koncentracie pomidorowym i dodać zaraz przed zjedzeniem 😉

Ania dziękuje! czekałam na post z przekąskami, które pomogą między większymi posiłkami zaspokoić mały głód, który nie pozwala się skupić kiedy jestem na uczelni na zajęciach 🙂 !