Tyjemy! ;)

Późna jesień, okropna ;). I zaraz zima! Już utyłam 2 kg, a to pewnie nie koniec. I co? I żyję – mam się świetnie i nie przejmuję się!

Dlaczego? Dlatego, że zimą mój organizm działa trochę inaczej niż latem.

  1. Mimo suplementacji dostarczam mu mniej witaminy D niż wiosną i latem. W niektóre dni jest tak ciemno, jakby słońce wcale nie wschodziło, naturalna podaż witaminy D niemal nie istnieje. A to jest witamina, która bierze udział w procesie redukcji tkanki tłuszczowej.
  2. Moje menu różni się od letniego. Organizm prosi o więcej tłuszczu, to chyba atawizm z czasów, gdy trzeba było przetrwać okresy głodu.
  3. W listopadzie i grudniu spada poziom serotoniny – hormonu szczęścia. Pojawia się chęć poprawienia nastroju słodyczami.
  4. Produkuję więcej melatoniny, bo długi jest czas bez światła słonecznego. A przy wysokim poziomie melatoniny częściej jestem głodna.

Nie ma kraty na brzuchu. Mój organizm potrzebuje odpoczynku i regeneracji. Słucham go, staram się jeść racjonalnie, ćwiczę. I cieszę się życiem mimo paru kg więcej.

Przy okazji przypominam moim najmłodszym czytelniczkom: dajcie swoim organizmom dojrzeć. Nie śrubujcie norm treningowych, nie próbujcie wyglądać jak 30 letnie kulturystki lub jak najchudsza koleżanka w szkole. Jesteśmy różne, różnie piękne! Ja nie mam kłopotów z sylwetką, bo trening zajmuje mi dużo czasu, jestem zawodowym sportowcem. Przy innym trybie życia wystarczy 3-4 razy w tygodniu godzina ćwiczeń, rozsądnie zaplanowanych, by osiągnąć efekty zdrowotne i wizualne. Przetrenowanie jest groźne.

Słońca!

Komentarze 66 komentarzy

Dołącz do dyskusji…

Komentarz jest wymagany

Podpis jest wymagany

Niestety, 15-17 lat temu kiedy przechodziłam wczesny okres dojrzewania poziom świadomości był inny. Wychudzone sylwetki królowały dosłownie wszędzie – im chudsze, tym lepsze. Tamte czasy to był początek szału na chudość, a jednocześnie chyba ich apogeum. Internet nie był aż tak rozpowszechniony, nie było trenerek takich jak Ty Anka, które powiedziałyby : pozwól swojemu organizmowi dojrzeć. Rodziców wiadomo- nie słuchało się jak mówili “jedz dziecko, tak bardzo cię prosimy!”. Od 12 roku życia ciężko trenowałam, głównie pływanie. Spędzałam na basenie około 12-15 godzin tygodniowo, do tego kilka godzin siatkówki, bieganie, w-f (wtedy dzieci i młodzież nie miały żadnego problemu z chodzeniem na w-f, on był wręcz ulubionym przedmiotem każdego z nas). Trenowałam praktycznie non-stop. Do tego duży wysiłek intelektualny, bo zawsze bardzo lubiłam się uczyć i pogłębiac swoją wiedzę. Przy tak wyczerpującym trybie życia – jadłam bardzo mało, praktycznie nic. Na śniadanie pół kanapki, drugie śniadanie zawsze dawałam bezdomnym zwierzętom, obiad najczęściej “jadłam” sama, bo rodzice byli w pracy – więc zazwyczaj lądował gdzieś w trawie, żeby “pieski i kotki się najadły”. Moje menu ograniczało się w zasadzie do jabłek i jogurtu. Byłam chodzącym szkieletem, często bywałam zmęczona, ale nie odpuszczałam. Bycie chudą było moją obsesją, chciałam żeby wszyscy mnie lubili, chciałam się każdemu podobać. Byłam w szkole dość popularna, dzieciaki i młodzież chcieli się ze mną kumplować – więc presja była tym większa. Tak wyglądało moje życie, a miałam tylko 14 lat! Dopiero po latach zrozumiałam jaką krzywdę tak naprawdę wyrządziłam swojemu organizmowi. Choć nigdy nie straciłam formy, zawsze byłam wysportowana i tak zapewne będzie do końca życia, bo kocham aktywność ponad wszystko inne – to nie urosły mi piersi, jestem drobną chudziną. Moja sylwetka pomimo tego, że jestem prawie 30-letnią kobietą przypomina raczej sylwetkę nastoletniego chłopca. Nie pozwoliłam mojemu organizmowi dojrzeć, chciałam być perfekcyjna, niestety jednak to co wydawało mi się perfekcją w wieku 14 lat, okazało się wcale nią nie być. Najgorsze jest to, że poprzeczka, jaką sobie zawieszam – nadal zawsze ląduje bardzo wysoko. Tej obsesji bycia perfekcyjną, pomimo wielu chęci, nie da się do końca wyleczyć. Proszę Cię Anka – wykorzystaj swój zasięg i wpływ na młodziutkie dziewczynki – zamieszczaj wpisy takie jak ten – to bardzo, bardzo ważne. Za kilkanaście lat wiele z nich może być Ci wdzięczne. Pozdrawiam ciepło!

No prosze. Takiego wpisu nikt się nie spodziewał, zwłaszcza po Pani Ani, która dla wielu jest przykładem, źródłem wyrzeczeń, guru i hmm mnóstwem innych pozytywnych rzeczy. Bardzo dobrze, że od czasu do czasu jako przewodnik życiowy dla MAS, dziewczyn i kobiet, a przy okazji ich mężów i partnerów, można usłyszeć- odpocznijcie, nie katujcie się, nie przejmujcie 2 kilogramami więcej, po prostu- żyjcie!

ViVio wraz z zespołem CosDlaZdrowia podpisuje się pod tym artykułem 🙂

Aniu, bardzo mądry wpis. W dzisiejszych czasach nacisku na “chudość”, każdy dodatkowy kilogram to tragedia. Niestety, sama poddałam się tej wizji “idealnej” figury. Wczoraj znajoma w żarcie zasugerowała, że właśnie coś mi na brzuszku przybyło i od razu dół. A Ty to pięknie tłumaczysz – cała prawda!!!! Więcej dystansu i oglądu kontekstu sobie życzę 🙂

Pozdrawiam i dzięki za wszystko!
Twoja rówieśniczka.

Ja mam 2 kg po każdej niedzieli spędzonej u teściowej. Na szczęście w tygodniu waga wraca do normy.

Aniu! Jestes bardzo pozytywną osobą, mam Twoją książkę, czytam bloga, interesuję się zdrowym trybem życia. Od kilku lat zmagalam się z zaburzeniami odżywiania, miałam problemy z akceptacją i poczuciem wartości. W końcu trafiłam na terapię i świetną panią psycholog. Terapia już zakończona, ale Twoje wpisy dalej są ze mną, w tym co piszesz dostrzegam wiele podobieństw z tym, czego nauczyłam się na terapii: ze każdy z nas jest inny, inaczej zbudowany, a zmieniać nawyki żywieniowe i uprawiać sport warto przede wszystkim dla zdrowia i samopoczucia! Waga i wygląd to efekt uboczny, a często też u każdego inny, mniej lub bardziej widoczny, ale najważniejsze co mamy w środku! Teraz ważę może kilka kg więcej niż dawniej, ale kondycji i wyników badań można mi pozazdrościć ? Pozdrawiam

Dawno tu nie byłam, a zwykle gdy stąd wychodzę mam leszy nastrój. Lubię Twoją energię … 😉

Aniu piszesz o suplementacji w okresie jesienno zimowym czy możesz polecić jakieś konkretne suplementy? ☺ na rynku jest tego tyle ze nie wiadomo co wybrać ? pozdrawiam serdecznie

Brawo Aniu !!!! Dziękujemy za ten wpis !!!! Szczególnie teraz, w tym paskudnie mokrym i ciemnym ,jesiennym okresie takie obiektywne ,szczere słowa są ogromnym wsparciem w walce z własnymi słabościami . Pozdrawiam serdecznie.

“Jesteśmy różne, różnie piękne” bardzo dobrze powiedziane, dla tych kobiet które o tym zapominaja na co dzień 🙂 Pozdrawiam.

Bardzo fajny wpis! bardzo dojrzały, racjonalny i mądry- tak mówią prawdziwi liderzy 🙂 dotykajmy rzeczywistości, super!

Bardzo mądry i potrzebny wpis Aniu! Najważniejszy w życiu jest umiar i słuchanie swojego organizmu. Korzystajmy z każdego ładnego dnia. Polecam spacery po lesie:)

Aniu,

Dzieki wielkie za ten post! Mam wlasnie ten problem ktory opisujesz wiec ciesze sie ze to jest normalna reakcja organizmu a nie cos innego.
Nie powiem zebym sie cieszyla z przytycia ale wazne jest ze nadal staram sie zdrowo odzywiac nawet jak czesciej zdarza mi sie zlapac za jakies slodycze.
Mam nadzieje ze jak zima zacznie sie na dobre I bedzie mozna pojezdzic po gorkach to zmagazynowany tluszczyk szybko zniknie!
Pozdrawiam,
Ania

Fantastycznie! Oby tylko nie za dużo przytyć, ale to dobrze, że nie tylko ja tak mam! Również Słońca, duuuuużo!!! ?

Podoba mi się w Twoich postach, że są pisane krótko, zwięźle i na temat! Jak zawsze po przeczytaniu mam uśmiech na twarzy (ewentualnie ślinotok).
Powiedz mi co uważasz o białku ryżowym (proszek) i do czego byś wykorzystała. Próbowałam do koktaili, ale bez względu na ilość pozostawia taki ziemisty posmak…

Dziękuje ci Aniu za ten krótki artykuł! Był mi potrzebny, aby wyzbyć się negatywnych odczuć na temat moich ostatnich zachcianek, mimo tego, że bez problemu potrafię trzymać rygor jeśli chodzi o jedzenie. To jednak ostatnio ciągle czuje potrzebę skubnąć coś na słodko i apetyt jakby większy 😉 a tu proszę wiadomo, już dlaczego to się dzieję!

Słońca Aniu!
Bardzo pozytywny i mądry post. Trzymaj się … oby do wiosny! 😉

Aniu, gdzie mogę zakupić niebieską opaskę na włosy, którą często zakładasz? 🙂 Ściskam i pozdrawiam ciepło 😉

A ja ciągle powolutku zmniejszam wagę mimo, że faktycznie też zaczęłam podjadać ciastka a przy tym jem mniej owoców. Przez całe życie zawsze jadłam to na co miałam ochotę. Zawsze kiedy miałam ochotę, nawet w nocy – jestem typem nocnego marka. Nigdy nie stosowałam diet. Kiedyś byłam chuda. W ostatnich latach przez sterydy trochę przytyłam. Zdecydowałam jednak leki odstawić i zacząć znów ćwiczyć. Jak za młodych lat 🙂 zaczęłam od pilatesu a od jakiegoś czasu trenuję muay thai ( haha na stare lata ). Czuję się swietnie i żałuję, iż na całe lata odeszłam od sportu. Pozdrawiam 🙂

Aniu dziękuję za ten wpis. Myślę że wielu z nas także mnie był potrzebny. Ja tez zauważyłam u siebie większą potrzebę tłuszczy i białka głównie zwierzęcego (czego nie dostrzegam wiosna i latem) plus więcej jem ☺ Zastanawiałam się czy to normalne…?Uspokoiłas mnie Aniu?

Dziękuję za ten wpis.:) Rownowaga jest ważna, a juz udzieliły mi sie wszystkie z wymienionych punktow z poczuciem winy.
Dobrze, ze wspomnialas o nastolatkach. Przeciez obowiązują ich inne normy, niz nas po 20-stce.
Dobrze

Fajny wpis. Dobrze wiedzieć, że nie tylko *normalni*ludzie ryja od czasu do czasu

Oj tak! Co roku jak się zbliża zima to widocznie więcej jem i mam też więcej ciałka 🙂 Jednak staram się tym nie przejmować i mówię sobie “na wiosnę przecież zrzucę to”. Jednak dopiero ten post daje mi do zrozumienia że nie ma co zrzucać, ważne jest racjonalne żywienie i nie forsowanie swojego organizmu. Dziękuję Aniu, bo na prawdę lubię Twoje wpisy który motywują i uświadamiają wiele rzecz 🙂

Aniu,
Latem uwielbiam warzywa i owoce – mogłabym nie jeść nic innego – na te letnie miesiące niemal staję się wegetarianką bo przy trzydziestopniowych upałach po prostu nie mogę myśleć o mięsie, czasem uda się przemycić rybę. W ogóle nie jestem fanką mięs – jem je raczej sporadycznie.. Jesienią i zimą nie jestem za to w stanie myśleć o zjedzeniu pomidorów, ogórków, sałaty – w tym sezonie smakują okropnie. Niestety kończy się to zazwyczaj tym, że zastępuje posiłki kanapkami (bo na nic innego nie mam pomysłu), przy dobrych wiatrach robię soki z jabłek, buraków, marchwi, koktajle wielowocowe ale kompletnie nie mam pomysłu na zimowe jedzenie. Przez to albo jem za mało – gdy zapominam, albo za dużo – kiedy ta przerwa trwa zbyt długo. Utrzymanie wagi i wysokiej odporności jest wtedy prawie niewykonalne. Jakie są najlepsze i najbardziej wartościowe produkty zimą?

Pani Aniu, przyglądam się i żebym to ja widziała te dodatkowe 2 kg! 🙂 Dziękuję za wpis i za garść interesujących informacji, niestety, słodycze kuszą, ale ruszam się i ćwiczę jak najwięcej 🙂 Uśmiechu!

Aniu moim zdaniem jesteś świetna i poprawiasz mi niesamwicie samoocenę 🙂 mówisz jak można żyć, ale nie narzucasz, a poza tym jesteś wielką motywacją pod względem wizualnym – naturalnie ładna i zawsze świetnie ubrana… ja akurat nie ćwiczę mimo, że kupiłam Twoją płytę – ćwiczyłam 10min i już nie dałam rady, ale od jutra się biorę!! Masz piękne, zadbane ciało! Pozdrawiam

Mądrze piszesz! Należy słuchać swojego organizmu, mnie z kolei okres jesienno-zimowy sprzyja utracie wagi, mam ochotę jeść mniej a częściej, a humor poprawiam sobie ćwiczeniami 🙂 I już jestem pełna energii!

Aniu, wspaniały wpis! Przy okazji dziękuję za Twoje przepisy : są naprawdę świetne!

Mądra kobieta z Pani, Pani Aniu. Czekam z niecierpliwością na każdy Pani wpis i serdecznie dopinguje. Oby tak dalej! Pozdrawiam

Bardzo mądry post 🙂 należy przede wszystkim dbać o zdrowie, wygląd w następnej kolejności. Podczas niskich temperatur mam ochotę jesc czasem kasze z taką ilością oliwy, ze mogłabym to raczej nazwać oliwą z kasza 😀 jest jeden kilogram na plusie, jednak czym jest to jedno kilo 😉

Dzieki Aniu za ten wpis 🙂 od jakis 2 tyg jak sie zrobilo naprawde zimno tu gdzie mieszkam, troche sie rozleniwilam i zahiberowalam pod kocem z ksiazka i goraca czekolada 😉 mysle ze organizm musi sie przyzwyczaic do zmieniajacej sie pogody, a potem znow wroce do “normy i formy” 😉 juz sie tym mniej przejmuje tak jak kiedys 🙂 pozdrawiam!!!

Ja sie przetrenowalam…sadzilam ze moge wrocic do bez troskiego biegania po 5km i silowni w ciagu miesiaca ale moje cialo nie dalo rady. Moje wymiary to 168km,57kg. Teraz jak juz przejde rehabilitacje kregoslupa to powroce do mojego celu idealnego ciala stopniowo,zdrowo,z rozsadkiem.

Święte słowa. Ja juz także odczulam zmianę pory roku. Przytylam około 1,5 kg i też jakoś nad tym nie rozpaczam. Niestety jazda rowerem w deszczu i w chłodzie nie sprawia mi żadnej przyjemności, stąd też moja aktywność spadła do normalnych treningów. A i apetyt wzrósł. Teraz juz wiem dlaczego. Ale również nie zamierzam Nat tym rozpaczac tylko w miarę zdrowo dotrwać do kolejnego lata.

Piekny wpis Aniu!
Ja musze przyznac ze w zimie mam na odwrot. Jem duzo cieplych zup, pije caly czas cieple herbatki i spedzam duzo czasu na silowni i saunie. Lubie sie spocic bo potem caly dzien jest mi cieplo?w lecie jest za duzo pokus tj lody, zimne piwo itd?milej niedzieli☀️

Ja jestem z zawodu fizjoterapeutka i potwierdzam iż 2_3razy w tygodniu jest bardzo zdrowo poćwiczyć . Polecam.ten blog moim pacjentom. Serdecznosci !

Nareszcie ktoś zdrowo i rozsądnie podchodzący do sprawy, a nie fitness freak wpędzający młode osoby w kompleksy poprzez budowanie mitu, że przez cały rok trzeba mieć sylwetkę z wakacji.

Podoba mi się racjonalne podejście do tematu przybierania kg. Młode dziewczyny powinny pamiętać że zdrowy rozwój jest ważniejszy niż “krata na brzuchu”.

Bardzo mądry wpis Pani Aniu 🙂 Każda jest różnie piękna! Wzajemnie dużo SŁOŃCA :=

Lubie Twoje posty Aniu 😉 Jestem wielka fanka zdrowego jedzenia, stylu zycia, cwiczen. Staram sie tym wszystkim zarażać otoczenie. Ostatnio nawet moj mezczyzna przerzucil sie na sniadanie w postaci owsianki 😉 Miłego dnia.

widzisz, a tu się okazuje, że owsianka wcale nie taka dobra… wpis z kwasem fitynowym 😉

Uff, już myślałam, że tylko mnie dopadło jesienne puchnięcie 😉 Aniu, trochę mnie pocieszyłaś, jednak oczywiście nie odstawiam ćwiczeń 🙂 Buziaki!

No i słusznie ! W końcu ktoś to musiał powiedzieć 🙂 każda jest inna i nie będzie wyglądać jak modelka na wybiegu…no chyba,że chce się męczyć ćwiczeniami aż do upadłego 😉 Pozdrawiam ♥

Aniu, bardzo pomocny wpis, chyba najbardziej w ostatnim czasie. Ja ostatnio też czuję się cięższa i teraz wiem, że nie ma powodów do frustracji. Bardzo Ci dziękuję za całą Twoją pracę, którą wykonujesz dla nas:*

Bardzo ciekawy artykuł!! 🙂 Cieszę się,że taki właśnie Pani napisała 🙂
Niektórzy niestety nie rozumieją,że na pierwszym miejscu stawiamy zdrowie i dobre samopoczucie,a na kolejnym wygląd. Zamiast stosować kilka ( kilkanaście albo i kilkadziesiąt 😀 ) złotych zasad z Pani blogu i ćwiczyć co drugi dzień,żeby zregenerować mięśnie i nabrać siły na kolejny trening, katują się dietami głodówkami i morderczymi treningami.. bardzo krótko,bo nie wystarcza im motywacji i chęci.
Mam nadzieję,że Pani przekaz trafi do wielu młodych kobiet,które jak ja chcą pracować nad sobą,ale z rozsądkiem 🙂

Bardzo dziękuję za ten wpis. W moim przypadku daje mi to wiele do przemyślenia… pozdrawiam:)

Pani Aniu,
Dzięki za ten wpis. W końcu ktoś napisał, że parę kg w górę to nie przestępstwo, że nie trzeba się katować, tylko racjonalnie jeść i ćwiczyć. Więcej takich postów, proszę:-)