“Ukryte” kalorie
Dbacie o swoje odżywianie, regularnie się ruszacie, chcecie zredukować masę ciała, ale “coś” nadal staje Wam na drodze do celu? Jesteście w punkcie wyjścia mimo ogromnych starań? Przeczytajcie mój dzisiejszy wpis. Być może przyczyną problemu są właśnie “ukryte” kalorie!
Bilans przede wszystkim
Znacie powiedzenie, które mówi o tym, że mimo iż nie liczysz kalorii — kalorie wciąż się liczą? Teoria bilansu energetycznego to podstawa skutecznej redukcji. Jeśli chcecie zmniejszyć swoją masę ciała, musicie wydatkować więcej energii w ciągu dnia, niż dostarczacie swojemu organizmowi wraz z pożywieniem. Można to osiągnąć na różne sposoby: zwiększając poziom codziennej aktywności fizycznej, włączając regularne treningi, redukując kaloryczność diety. I właśnie na tym ostatnim punkcie chciałabym się dzisiaj skupić.
Pułapki kaloryczne
Wiele osób zaczyna zmieniać nawyki żywieniowe bez liczenia kalorii: zwracając uwagę na jakość wybieranych produktów, ich skład, wartość odżywczą posiłków, ich liczbę i porę spożycia. W ten sposób również możecie doprowadzić do redukcji masy ciała, jeśli uda Wam się uzyskać deficyt kaloryczny (np. jeśli zamienicie smażony kotlet schabowy na pieczonego kurczaka bez dodatku tłuszczu — uzyskacie zdecydowanie niższą kaloryczność posiłku).
Bardzo często słyszę jednak, że staracie się jeść naprawdę zdrowo, wybierać odżywcze produkty, a mimo to nie obserwujecie zmian na wadze, a czasem nawet — ulega ona zwiększeniu. Czy w takiej sytuacji trzeba zawsze przejść do skrupulatnego liczenia kalorii? W pierwszej kolejności zachęcam Was do zwrócenia uwagi na “pułapki kaloryczne”, w które bardzo często dajemy się złapać.
Niepozorne napoje
Napoje są jednymi z najbardziej zwodniczych źródeł “ukrytych” kalorii. Weźmy na przykład niewinną latte z ulubionej kawiarni. To, co może wydawać się prostym pobudzeniem, zawiera znaczną dawkę kalorii pochodzących z mleka i cukru. Słodzona, smakowa latte może zawierać nawet około 500 kcal! Czyli tyle, co pełnowartościowe śniadanie! Jeszcze gorzej jest z napojami alkoholowymi. Łatwo wypić kilka drinków, które bardzo często zawierają nie tylko alkohol, ale i słodkie syropy.
Problem z płynnymi kaloriami polega na tym, że nie wyzwalają one takich samych sygnałów sytości, jak pokarmy stałe. Łatwo jest spożywać kalorie w płynie, nie zdając sobie sprawy, ile energii dostarczamy do organizmu. Warto na co dzień wybierać przede wszystkim wodę, a na inne napoje decydować się jedynie okazjonalnie.
Niewielki dodatek — sos
Chociaż dodają smaku naszym posiłkom, gotowe sosy mogą również dodać znaczną ilość kalorii, bez naszej świadomości. Decydujecie się w restauracji na sałatkę, aby zadbać o lekką kolację? Poproście o podanie sosu w osobnym naczyniu. Czasami sam dressing zawiera bowiem więcej kcal niż cała sałatka! Przygotowując dressingi w domu najlepiej odmierzyć porcję oliwy lub oleju łyżką — dzięki temu mamy kontrolę nad używaną ilością. A jeśli wybieracie gotowe sosy ze sklepowej półki, zawsze czytajcie etykiety i zwróćcie uwagę, że wielkość 1 porcji podana przez producenta rzadko kiedy odpowiada tej, którą naprawdę spożywamy.
Zwodnicze nazwy
“Wege”, “light”, “bez cukru”…? Te napisy znajdziecie na wielu produktach, jednak nigdy nie powinien to być dla Was wyznacznik ich wartości odżywczej. Producenci bardzo często wykorzystują ten zabieg, aby nakłonić nas do zakupu. Przykładem jest rosnąca popularność produktów wegetariańskich i wegańskich. Bardzo często są to produkty wysokoprzetworzone, zawierające znaczące ilości tłuszczów. Tutaj również zachęcam Was do uważnego czytania etykiet — przeanalizujcie skład produktu, tabelę wartości odżywczych i na tej podstawie dokonajcie wyboru.
Zarządzanie “ukrytymi” kaloriami może być przełomem w dbaniu o zdrowe odżywianie. Chodzi o uświadomienie sobie, że czasami to, czego nie widzimy — ma ogromne znaczenie. Liczenie kalorii nie jest jedyną drogą do skutecznej redukcji, ale trzeba mieć na uwadze, że kalorie zawsze się liczą 🙂
Komentarze Brak komentarzy
Dołącz do dyskusji…